GKS 1962 Jastrzębie. Nie wyszli z szatni

Obrońca GKS-u Jastrzębie Szymon Zalewski gola strzelonego Odrze Opole zadedykował swojej rodzinie.


Nie da się ukryć, że w niedzielnym meczu z Odrą Opole piłkarze GKS-u Jastrzębie przeszli drogę z piekła do nieba. Spotkanie jeszcze na dobre się nie rozpoczęło, a drużyna z Harcerskiej już przegrywała 0:2. Bramkarz jastrzębian Mikołaj Reclaf ani się obejrzał nim dwukrotnie wyciągał piłkę z siatki. Trafienie Marcina Janusa zdecydowanie obciąża konto niespełna 18-letniego golkipera GKS-u.

Ten mecz dla nas tak naprawdę rozpoczął się dopiero w II połowie – przyznał na konferencji prasowej szkoleniowiec GKS-u Jastrzębie, Jacek Trzeciak. – Nie wiem, co się stało w pierwszych minutach. Myślę, że nie popełniliśmy tylu błędów, by stracić aż dwie bramki. Na rzuty rożne uczulaliśmy naszych zawodników, a strzał z dystansu, po którym straciliśmy drugą bramkę…

Powiem szczerze, że tego gola dla Odry nie widziałem, bo byłem delikatnie zasłonięty, ale padła bodajże po błędzie naszego bramkarza. I w tym momencie mecz mógłby się dla nas skończyć. Mówię mógłby, ale nie przy tej drużynie, bo ona ma charakter. W II połowie poprzesuwaliśmy linie, bo do przerwy mankamentów w ustawieniu było dosyć dużo.

Od 46. minuty ten mecz zaczął się dla nas na nowo, a strzelona kontaktowa bramka dała nam nadzieję, druga zaś pokazała, że to nie był przypadek. Trzeba jednak sobie zdać sprawę z tego, że Odra kilka razy wyszła z dobrą kontrą i mogła ten mecz zamknąć. Ale w niedzielę Bozia nam sprzyjała.

Dla 21-letniego obrońcy Szymona Zalewskiego występ przeciwko Odrze Opole był 24. spotkaniem w I lidze. W 52 minucie wychowanek Szkółki Piłkarskiej MOSiR Jastrzębie ładnym uderzeniem lewą nogą zdobył kontaktowego gola dla podopiecznych Jacka Trzeciaka. We wcześniejszym meczu z Górnikiem Polkowice dwukrotnie oddał podobne strzały, ale wówczas oba obronił jego były kolega z klasy, Jakub Szymański. – Można powiedzieć, że na I połowę meczu z Odrą „nie wyszliśmy z szatni” – powiedział Szymon Zalewski.

– Koncentracja nie była na takim poziomie, jak choćby w poprzednim meczu z Polkowicami, gdzie mocno ruszyliśmy od początku. Wiadomo, że dwie stracone bramki podcięły nam skrzydła, ale im dłużej trwał mecz, tym lepiej się prezentowaliśmy. Po stracie dwóch goli przejęliśmy inicjatywę, spychaliśmy Odrę do defensywy, przez co siłą rzeczy rywale musieli się cofnąć, a my stwarzaliśmy sobie sytuacje. Początek meczu był słaby, ale dobrze, że wzięliśmy się w garść i pokazaliśmy to, na co nas stać. Druga faza I połowy i prawie cała II połowa, to był już zupełnie inny mecz.

Zaatakowaliśmy Odrę w II połowie i byliśmy stroną dominującą, czego efektem były dwa zdobyte gole. Biorąc pod uwagę to, jak w II połowie wyglądał mecz, jest lekki niedosyt z tego remisu, ale trzeba z pokorą szanować ten punkt, bo Odra to dobry zespół. Był to mój pierwszy gol zdobyty dla GKS-u Jastrzębie i mam nadzieję, że teraz maszyna ruszyła na dobre. Bramkę chciałbym zadedykować mojej rodzinie, która była na trybunach w Opolu i mocno mnie wspierała.



Zmiana ustawienia po przerwie pokazała, że możemy grać jeszcze bardziej ofensywnie i stwarzać sobie jeszcze więcej sytuacji. Ja też na wahadle czuję się dobrze, bo mogę wspierać chłopaków z przodu i z tyłu, łącząc te dwie role. Mamy nadzieję, że to dopiero początek dobrych występów. Nie zadowalam się jednak tym, co jest do tej pory, bo w każdym meczu trzeba walczyć i punktować.

W najbliższą sobotę o godzinie 12.40 jastrzębian czeka derbowy pojedynek z GKS-em Katowice. – Drużyna z Bukowej jest naszym bezpośrednim rywalem z dolnej połowy tabeli – powiedział Zalewski. – Wiadomo, że derby to jest taki gatunek meczu, w którym będzie się dużo działo. Nie możemy sobie pozwolić, żeby zostać w szatni i zapewniam, że od pierwszej minuty wyjdziemy skoncentrowani i oddamy na boisku wszystko, żeby zgarnąć trzy punkty.


Na zdjęciu: Występ przeciwko Odrze Opole Szymon Zalewski (z lewej) z czystym sumieniem może zaliczyć do udanych.

Fot. gksjastrzebie