GKS 1962 Jastrzębie. Niezawodna „9”

GKS 1962 Jastrzębie po raz pierwszy w tym sezonie nie stracił gola na własnym boisku.


Mecz z Koroną Kielce był dopiero trzecim w tym sezonie, w którym zespół GKS-u 1962 Jastrzębie nie stracił bramki. Wcześniej udało się to podopiecznym Pawła Ściebury tylko w wyjazdowych potyczkach z Odrą Opole (2:0) i Stomilem Olsztyn (1:0).

Szczególne powody do zadowolenia po sobotnim występie może mieć jednak nie bramkarz Mariusz Pawełek, lecz napastnik jastrzębian Daniel Rumin, który po raz siódmy w bieżących rozgrywkach wpisał się na listę zdobywców bramek.

– Z perspektywy całego meczu uważam, że zasłużyliśmy w tym spotkaniu na zwycięstwo – powiedział 24-letni napastnik. – Pierwsza połowa nie była taka, jak chcieliśmy, ale w drugiej wyglądaliśmy zdecydowanie lepiej i zasłużenie dopisujemy do swojego konta trzy punkty. Niezbyt dobrze weszliśmy w ten mecz i w pierwszych 15-20 minutach Korona wyglądała lepiej. Z biegiem czasu wyglądało to już dużo korzystniej w naszym wykonaniu.

W przerwie dostaliśmy kilka wskazówek od trenera, przede wszystkim mieliśmy zbierać więcej drugich piłek i być bardziej zdeterminowani w stykowych walkach o piłkę, co jak było widać na boisku, przyniosło efekty. Czy w następnych meczach regularnie będziemy zdobywali punkty? – Gramy ze sobą coraz dłużej, dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy i widać to już w pierwszych meczach, że czas działa na naszą korzyść.

W meczu z Koroną w II połowie zaprezentowaliśmy się naprawdę fajnie, wygraliśmy i w kolejnych spotkaniach będziemy chcieli to kontynuować.

Spostrzeżenia Daniela Rumina potwierdził na konferencji prasowej trener jedenastki z Jastrzębia Zdroju, Paweł Ściebura. – Pierwsze 20 minut było pod dyktando Korony, która była od nas bardziej zdecydowana, szybsza i zbierała każdą drugą piłkę – powiedział na wstępie. – My byliśmy zawsze spóźnieni o to jedno tempo, nie byliśmy tym zespołem z Gdyni. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była po prostu zła. Dawaliśmy sobie grać piłkę za plecy, rozciągaliśmy ustawienie, nie zbieraliśmy tych drugich piłek. I to był nasz bardzo duży problem w pierwszej połowie. No, ale wynik nadal był otwarty…

W drugiej połowie skorygowaliśmy to, zamknęliśmy Koronie możliwość grania długich piłek, wywieraliśmy wcześniej presję na rywalach. Poza dośrodkowaniami z bocznych sektorów boiska nie przypominam sobie dobrej sytuacji dla Korony. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji w ataku szybkim, bo była możliwość wykorzystania słabych punktów przeciwnika. Wtedy wynik mógłby być wyższy.

Uważam, że z przebiegu drugiej połowy to było nasze zasłużone zwycięstwo. Bardzo się z niego cieszymy, bo przekuliśmy sportową złość z poprzedniego tygodnia. Chcę pogratulować swojej drużynie za konsekwencję, determinację w drugiej połowie oraz za dyscyplinę taktyczną, która zaowocowała zwycięstwem.


Czytaj jeszcze: Korona na łopatkach

Bardzo dobrą zmianę dał w sobotę Daniel Szczepan, który zmienił swojego imiennika – Rumina. Niespełna 26-letni napastnik dał się mocno we znaki defensywie Korony. Nie tylko wywalczył rzut karny i zamienił go na gola (84 min), ale był bliski zdobycia bramki z akcji.

W 79 minucie po dośrodkowaniu Farida Alego z rzutu rożnego „Szczepek” kapitalnie uderzył głową i tylko fenomenalna interwencja bramkarza Marcelego Zapytowskiego uchroniła kielczan przed stratą gola. W doliczonym czasie gry (90+3 min.) Szczepan znowu miał dogodną okazję do korekty wyniku, ale i tym razem bramkarz Korony wyszedł zwycięsko z tego pojedynku.


Na zdjęciu: Napastnik GKS-u 1962 Jastrzębie Daniel Szczepan (z prawej) dał bardzo dobrą zmianę w meczu z Koroną Kielce.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus