GKS 1962 Jastrzębie. Równanie z niewiadomą

Wciąż nie jest znany nowy trener GKS-u 1962 Jastrzębie, który zastąpi Jarosława Skrobacza.


W ciągu czterech lat pracy trener Jarosław Skrobacz prowadził GKS 1962 Jastrzębie w 138 meczach ligowych. W tym czasie drużyna z Jastrzębia Zdroju odniosła 66 zwycięstw, 33 razy zeszła z boiska pokonana, a w 39 potyczkach dzieliła się punktami z przeciwnikiem. Bilans bramkowy 221:144 na korzyść GKS-u.

Pożegnanie z kibicami

Wczoraj niespełna 53-letni szkoleniowiec za pośrednictwem oficjalnej strony klubowej pożegnał się z kibicami. „Do sympatyków GKS Jastrzębie. Tak, jak wszystko ma swój początek, tak również musi mieć swój koniec napisał Jarosław Skrobacz.

– Ostatnie cztery lata to czas ogromnego rozwoju Klubu, to czas sukcesów sportowych. Jestem dumny, że mogłem w tym uczestniczyć. Tą drogą, wszystkim, z którymi w tym czasie miałem okazję współpracować, chciałem serdecznie podziękować, tym bardziej, że zdarzały się momenty w Klubie, w których było ciężko.

GKS Jastrzębie już zawsze będzie w mojej pamięci. Obecnie zespół znalazł się w trudnej sytuacji, ale cały czas jesteśmy „nad kreską”, ciągle wszystko zależy od nas. Drużyna potrzebuje Waszego wsparcia. Życzę wielu sukcesów i dalszego rozwoju”.

Temat zamknięty?

Wciąż nie jest znane nazwisko Jarosława Skrobacza. Wczorajszy, popołudniowy trening został odwołany, dzisiaj piłkarze spotkają się na zajęciach, które zaplanowano na godzinę 9.30. Podobno nie ma tematu zatrudnienia w Jastrzębiu Adama Noconia.

Wedle nieoficjalnych informacji żaden przedstawiciel klubu nie kontaktował się z 49-letnim szkoleniowcem. Można z tego wywnioskować, że takiej opcji działacze pierwszoligowca nie biorą pod uwagę.

Nie upieram się, że angaż Noconia byłby jedynym wariantem do zaakceptowania, niekoniecznie też najlepszym. Na pewno jednak byłby to dobry wybór. Zaznaczam wyraźnie, że nie jestem jego adwokatem, chociaż prywatnie go lubię.

Adama Noconia szanuję za jego fachowość, co wielokrotnie udowodnił, prowadząc zespoły na rozmaitych szczeblach rozgrywkowych. Nie zamierzam się z nikim licytować, ale to on stoi za sukcesami sportowymi Nadwiślana Góra, Ruchu Zdzieszowice (przegrał wyścig o awans do 2. ligi z GKS-em 1962 Jastrzębie o… jeden punkt), z bardzo dobrej strony pokazał się pracując w Podbeskidziu Bielsko-Biała (od 7 października 2017 roku do 13 czerwca 2018 roku), czy ostatnio w Olimpii Elbląg, którą najpierw uratował przed degradacją do 3. ligi, a teraz zostawił na miejscu barażowym, którego stawką jest walka o awans na zaplecze ekstraklasy. W tych konkretnych okolicznościach byłaby to kandydatura warta rozważenia.

Zneutralizowany” duet

W 16. minucie meczu z Wigrami Suwałki kontuzji doznał Michał Bojdys i już nie wrócił na boisko. – W poniedziałek zrobiłem badanie rezonansem magnetycznym, ale wyniki otrzymałem dopiero we wtorek rano – powiedział 27-letni stoper.

– Tego dnia o godzinie 14.30 miałem kolejną wizytę u lekarza. W tej konkretnej sytuacji miałem pecha, a z drugiej strony mogłem zachować się inaczej. Akurat wyskakiwałem zza pleców zawodnika Wigier, odbijałem się z lewej nogi. On mnie nie widział i uderzył mnie w tę nogę albo plecami, albo udem. Kolano w tym momencie poszło do środka i noga – mówiąc kolokwialnie – strzeliła. Uszkodzone zostało więzadło poboczne.

Niestety, nie będę mógł pomóc kolegom w ostatnich meczach, ale na pewno będę trzymał kciuki. Szkoda, bo zależało mi bardzo, by zagrać zwłaszcza przeciwko Podbeskidziu. To jesienią w meczu z nimi strzeliłem bardzo ładną bramkę po solowej akcji.

W sobotnim spotkaniu z bielszczanami kibice GKS-u 1962 Jastrzębie nie zobaczą na boisku również pomocnika Łukasza Norkowskiego. Wypożyczony z Lecha Poznań zawodnik we wtorek zagrał 90 minut przeciwko Stali Mielec, ale na mecz do Suwałk nie pojechał.


Czytaj jeszcze: Kto nową miotłą w Jastrzębiu?


– Sześć dni przed meczem ze Stalą poczułem ból w kolanie, był to dla mnie dyskomfort – przyznał „Noro”. – Potem ból minął, ale w trakcie rozgrzewki znowu coś poczułem w kolanie. Wziąłem tabletkę przeciwbólową i wyszedłem na boisko. W środę pojechałem do Zabrza do lekarza. Badanie wykazało, że mam zmiany charakterystyczne dla naderwania więzadeł pobocznych oraz mikrozwapnienia.

Lekarz zalecił mi 2-3 tygodnie przerwy w treningach. Teraz codziennie jeżdżę do Zabrza na rehabilitację i w tym sezonie na boisko na pewno już nie wybiegnę. Żałuję bardzo, ale zdrowie jest najważniejsze. Lekarz przyznał, że gdybym uniósł się ambicją i zagrał w Suwałkach, mój stan byłby o wiele gorszy.


Na zdjęciu: Według nieoficjalnych przecieków Adama Noconia nie zobaczymy na trenerskiej ławce w Jastrzębiu.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus