GKS 1962 Jastrzębie. Seria do korekty

 

Drużyna GKS-u 1962 Jastrzębie jako jedyna na zapleczu ekstraklasy jest niepokonana na własnym boisku, ale ostatnio obniżyła loty. Wprawdzie od siedmiu kolejek nie zaznała goryczy porażki, ale w ostatnich czterech nie potrafiła zainkasować kompletu punktów. Straciła w nich siedem goli, a we wcześniejszych trzech – zwycięskich – ani jednego.

Jakie są przyczyny tego, że w ostatnich czterech potyczkach – z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, Miedzią Legnica, GKS-em Tychy i Puszczą Niepołomice – zespół trenera Jarosława Skrobacza ani razu nie zagrał na zero z tyłu? – Trudno mi to ocenić – przyznaje 26-letni stoper drużyny z Jastrzębia, Michał Bojdys.

– Zgadzam się jednak z panem, że to nie jest fajna seria. Gdyby przeciwnik zdobywał te bramki po ładnych i składnych akcjach, ale większość z nich padła po naszych indywidualnych błędach, albo były przypadkowe, jak ta w ostatnim meczu z Puszczą Niepołomice. Najwięcej z nich straciliśmy po stałych fragmentach gry i to jest nasza zmora.

Jak już zaznaczyłem wcześniej, jastrzębianie meczów nie przegrywają, ale też ich nie wygrywają. Konkurenci wygrają jeden mecz, a zespół Jarosława Skrobacza musi na taki dorobek pracować przez trzy pojedynki. Którego remisu najbardziej żal Michałowi Bojdysowi, po którym był najbardziej wściekły? – Najbardziej wkurzony byłem po meczu w Tychach, bo gospodarze zdobyli pierwszego gola po moim „wielbłądzie” – bije się w piersi obrońca GKS-u 1962.

– Poza tym byłem zły po ostatnim meczu z Puszczą, ponieważ zabrakło nam w nim jakości, do jakiej przyzwyczailiśmy swoich kibiców. Stracona przez nas bramka była pechowa i strasznie… denerwująca.

W meczach ze „Słonikami” z Niecieczy i GKS-em Tychy jastrzębianie musieli gonić wynik, ale spotkania z Miedzią i Puszczą ułożyły się po ich myśli – objęli prowadzenie, ale nie zdołali utrzymać korzystnego wyniku. – Dlaczego? Sam szukam odpowiedzi na to pytanie – mówi Michał Bojdys.


Z Miedzią roztrwoniliśmy dwubramkową zaliczkę, a na dodatek nie wykorzystaliśmy dwóch „setek”. Trudno mi teraz ocenić, czemu tak się stało. Na pewno nie był to brak koncentracji. Moim zdaniem uśpiła nas zbytnia pewność siebie. Do końca meczu pozostawało tylko 80 minut i wydawało nam się, że przeciwnik nie ma prawa odrobić tej straty. Ten remis boli tym bardziej, że Miedź oprócz bramek nie miała żadnej dogodnej okazji do zdobycia gola.

Z Puszczą natomiast odczuwaliśmy drobne zmęczenie, bo nie zdążyliśmy się w pełni zregenerować. Ale najbardziej zabrakło nam… szczęścia. Mam nadzieję, że do końca sezonu to wszystko się wyrówna, bo zgodnie z powiedzeniem bilans pecha i szczęścia równa się zero.

Ostatnim przeciwnikiem GKS-u 1962 Jastrzębie w tym roku będzie Stomil Olsztyn, z którym 9 sierpnia przegrali na wyjeździe 1:2. – Co zapamiętałem z tamtego meczu? To było bardzo dawno temu, ale jakieś szczątki z tego meczu pozostały w pamięci – przyznaje Michał Bojdys.

– Przegrywaliśmy już 0:2, pierwszego gola straciliśmy po rzucie karnym. Kontaktową bramkę strzelił również z karnego Adam Wolniewicz, a w doliczonym czasie gry wymarzoną okazję do wyrównania zmarnował Rafał Adamek. Kamil Jadach wrzucił mu piłkę idealnie na głowę, a on zamiast skierować ją do siatki, podał ją bramkarzowi.

Stomil Olsztyn to bardzo niewygodny przeciwnik dla jastrzębian, dlatego trener Jarosław Skrobacz postanowił dać swoim podopiecznym nieco oddechu, by złapali trochę świeżości przed ostatnim meczem. W środę piłkarze GKS-u 1962 mieli tylko rozruch i odnowę biologiczną, a w czwartek dostali dzień wolny. – Na pewno taki odpoczynek nam się przyda – powiedział Michał Bojdys.

– O tej porze roku boiska są ciężkie i „wchodzą w nogi”. Taki reset powinien pomóc nam w zakończeniu rundy jesiennej zwycięstwem. Pora rozegrania spotkania ze Stomilem jest nietypowa, ale nam to nie powinno robić różnicy. To wprawdzie pierwszy mecz, który rozpoczniemy o 13.00, ale zazwyczaj trenujemy w godzinach porannych, więc może to mieć swoje zalety. Moim zdaniem to nawet lepiej dla nas. Najważniejszy jednak w tym wszystkim będzie końcowy wynik, wierzę, że zakończymy bieżący rok zwycięstwem.

 

Na zdjęciu: Obrońcy GKS-u 1962 Jastrzębie Michałowi Bojdysowi (z lewej) najbardziej „leży na wątrobie” mecz z GKS-em Tychy.