GKS 1962 Jastrzębie. Szósty raz „w plecy”

GKS Jastrzębie znów skończył mecz bez punktu. To już szesnaste spotkanie z rzędu bez zwycięstwa w I lidze!

Kiedy rozpoczynało się wczorajsze starcie w Niepołomicach, to nikt nie miał wątpliwości, że dla obu drużyn to nie będzie łatwe spotkanie. Graczy Puszczy i GKS-u przywitała na boisku rzęsista ulewa, a biorąc pod uwagę fakt, że deszcz padał od kilku godzin, boisko było już solidnie nasiąknięte i pojawiać zaczęły się kałuże.

W takich warunkach nietrudno o przypadek. Trzeba było zatem grać, przede wszystkim, czujnie, aby żaden niepotrzebny błąd nie zaważył na losach spotkania. Więcej ochoty do gry w ataku pozycyjnym przejawiali gospodarze. I to oni, w pierwszej połowie, częściej znajdowali się przy piłce.

Bez aktywów z przodu

Pod jastrzębską bramkę głównie podopieczni Tomasza Tułacza głównie starali się przedostać po akcjach oskrzydlających lub też za pomocą stałych fragmentów gry. Właśnie wskutek rzutu rożnego stworzyli pierwsze, niezbyt poważne zagrożenie, kiedy to Michał Czarny uderzył obok bramki.

Później była nieco lepsza okazja Jewgienija Rodionowa, po wrzutce z lewego skrzydła, ale ukraiński napastnik spudłował głową nieznacznie. Następnie dwukrotnie niepołomiczan, również po strzałach głową, zatrzymał Grzegorz Drazik, ale nie były to aż tak trudne strzały, po których golkiper drużyny z Jastrzębia musiałby wdrapywać się na wyżyny swoich umiejętności.

Jeżeli idzie o ofensywne aktywa podopiecznych trenera Pawła Ściebury, to nie mieli się jastrzębianie – po pierwszej połowie spotkania – czym pochwalić.

Nastawieni na kontry piłkarze GKS-u z rzadka dostawali się w okolicę bramki gospodarzy i praktycznie, a nawet i to na siłę, można wyróżnić jedynie strzał z ostrego kąta Szymona Zalewskiego, z którym jednak bez większych problemów poradził sobie strzegący niepołomickiej bramki Gabriel Kobylak.

Od początku drugiej odsłony gry na niepołomickim obiekcie nic się nie zmieniło. Ani pogoda, ani też obraz gry. Nadal to gospodarze byli tym zespołem, który częściej utrzymywał się przy piłce i nieco odważniej starał się atakować.

Był dobry moment

W 55. minucie spotkania Puszcza miała naprawdę dobrą okazję bramkową, kiedy to Michał Mikołajczyk wykonywał rzut wolny, na wprost bramki, z 17. metrów, ale wpakował piłkę wprost w mur. Chwile później wreszcie jastrzębianie, a konkretnie Farid Ali, pokwapili się do składniejszej kontry, ale strzał Daniela Szczepana nieznacznie minął bramkę Kobylaka. Ta, a także kolejna szybsza akcja przyjezdnych pokazała, że warto próbować, bo uderzenie Zalewskiego z ostrego kąta otarło się o słupek.

Zaczęło się nawet wydawać, że GKS może ugrać w Niepołomicach coś więcej, aniżeli bezbramkowy remis, bo piłkarze trenera Ściebury zaczęli nawet zyskać delikatną inicjatywę. Bardzo dobrą zmianę dał wspomniany Ali, który napędzał ataki gości. Po jednym z nich Daniel Feruga wykonywał rzut wolny sprzed linii pola karnego. Niemal wszystko zrobił dobrze, ale kapitalną interwencją popisał się Kobylak.

Nadzieje jastrzębskich kibiców na przyzwoity rezultat i przełamanie kilku fatalnych serii prysły w 80. minucie meczu. Po długim zagraniu Czarnego w polu karnym GKS-u powstało zamieszanie, w którym najlepiej odnalazł się Hubert Tomalski i pokonał Drazika. A gdy chwilę później na 2:0 trafił Łukasz Spławski, po świetnej akcji Jakuba Bartosza, stało się jasne, że goście punktów z Niepołomic nie wywiozą, choć w doliczonym czasie gry, z karnego, rozmiary porażki zmniejszył Daniel Szczepan.

Zespół z Jastrzębia-Zdroju, poniósł szóstą porażkę z rzędu w tym sezonie, a licząc poprzednie rozgrywki passa ligowych meczów bez wygranej przedłużyła się w środę do szesnastu…


Puszcza Niepołomice – GKS Jastrzębie 2:1 (0:0)

1:0 – Tomalski, 80 min, 2:0 – Spławski, 85 min, 2:1 – Szczepan, 90+3 (karny).

PUSZCZA: Kobylak – Czikosz, Czarny, Stępień, Mikołajczyk – Żurek (70. Rakoczy), Serafin (90+2. Serafin) Żytek (90+2. Skrzypczak), Klec (56. Bartosz), Tomalski – Radionow (69. Spławski). Trener Tomasz TUŁACZ.

JASTRZĘBIE: Drazik – Kulawiak, Rutkowski, Bondarenko, Zalewski – Zejdler (83. Rumin) – Skórecki (83. Jadach), Feruga, Mróz, Apolinarski (55. Ali) – Szczepan. Trener Paweł ŚCIEBURA.

Sędziował Kornel Paszkiewicz (Wrocław). Widzów 350. Żółte kartki: Szczepan (22. faul), Zejdler (74. faul)
Piłkarz meczu – Hubert TOMALSKI.


Na zdjęciu: Obu ekipom nie grało się wczoraj łatwo. Ale to Hubert Tomalski (z lewej), wraz z kolegami z Puszczy, cieszył się z wygranej.

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus