GKS 1962 Jastrzębie. Wystrzegać się kiksów

Byli piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie wspominają, jak przed laty utarli nosa Koronie Kielce na jej boisku.


Piątego września ubiegłego roku GKS 1962 Jastrzębie wyjechał z Kielc z pustymi rękami, chociaż zaksięgowanie jednego punktu było na… wyciągnięcie ręki. Sprawa się rypła, bo w 88 minucie Dominik Kulawiak lekkomyślnie sfaulował Macieja Firleja i sędzia Paweł Pskit ze Zgierza podyktował „jedenastkę” dla gospodarzy, którą Emile Thiakane zamienił na zwycięskiego gola. Wcześniej na listę zdobywców bramek wpisali się Jacek Kiełb (2 min.) i Paweł Łysiak (21 min.) oraz Daniel Rumin (27 min.) i Marek Mróz (82 min.).

Niewypłacona premia

W sobotę drużyna trenera Pawła Ściebury będzie chciała wziąć rewanż za tamtą porażkę na własnym boisku. Po raz ostatni jastrzębianie pokonali Koronę 23 sierpnia 2008 roku, zwyciężając w Kielcach 3:2. Jednym z uczestników tego spotkania był Kamil Kostecki.

– Ten mecz zapadł mi w pamięć, ponieważ był to mój debiut w pierwszej lidze – powiedział popularny „Kostek”.

– Wszedłem na boisko w II połowie, ponieważ w przerwie Kamil Wilczek zgłosił kontuzję i nie był w stanie kontynuować gry. Mimo, że to Korona była faworytem, na początku II połowy objęliśmy prowadzenie 2:1 po golu Bartka Woźniaka. Oni potem wyrównali, ale kilka minut przed końcem meczu Jarek Wieczorek (obecnie… szwagier Kosteckiego) strzelił dla nas zwycięską bramkę. Za ten wynik mieliśmy obiecaną premię od prezesa Langera, która jednak nigdy nie została wypłacona. Pamiętam również zabawne zdarzenie z tego meczu. Pojechali z nami do Kielc bramkarz Piotrek Paś i pomocnik Łukasz Pielorz. Żaden z nich nie mógł zagrać, bo mieli kontuzję, więc trafili na trybuny. Ale w jakim miejscu! Trafili mianowicie do loży ViP-ów i mieli „wyżerkę”, że szkoda gadać. Śmialiśmy się potem, że mogli trochę wziąć dla nas w reklamówkach.

Prawdziwy stadion

Jednym z kilku piłkarzy GKS-u Jastrzębie, który we wspomnianym sezonie zagrał w obu meczach z Koroną był Marcin Bednarek.

– Który z tych meczów był dla nas trudniejszy? Wydaje mi się że rewanż w Jastrzębiu, ale lepiej pamiętam nasz występ w Kielcach – wspomina „Bednar”.

– To był mój pierwszy mecz na stadionie piłkarskim z prawdziwego zdarzenia, inne obiekty to były tylko boiska. Wtedy w składzie GKS-u większość piłkarzy pochodziła z Jastrzębia i z okręgu. Dołożyłem do naszej wygranej małą cegiełkę, bo asystowałem przy bramce Bartka Woźniaka. Przed meczem adrenalina była na wysokim poziomie, bo to rywale byli faworytami, więc nie trzeba nas było specjalnie mobilizować.


Czytaj jeszcze: Niesamowity Kafka

Stawiać na swoich

Jak oceniam obecny GKS Jastrzębie? Gdy drużyna z okręgówki wspinała się na szczebel centralny, była naszpikowana miejscowymi chłopakami, a teraz jakby traci swoją tożsamość. Nie wierzę, że w Akademii nie ma utalentowanych zawodników, którzy mogliby być systematycznie włączani do kadry pierwszego zespołu. Bierzemy z Polski 18-letniego bramkarza, który i tak będzie grzał ławę. Dla mnie znacznie lepszą inwestycją byłoby postawienie na bramkarza z Akademii GKS-u, bo tam utalentowanych chłopaków na tej pozycji nie brakuje. Trzeba tylko ich oszlifować i dać szansę.

Jak oceniam szanse GKS-u w najbliższym meczu? Na pewno żal straconych punktów w Gdyni, zwłaszcza, że takiej kuriozalnej bramki nie mieliśmy prawa stracić. Bardzo lubię i szanuję Mariusza Pawełka, ale gola stracony z Arką musi „wziąć na klatę”. Takie kiksy doświadczonemu bramkarzowi nie powinny się zdarzać. Chciałbym, żeby po meczu z Koroną Kielce punkty zostały w Jastrzębiu, ale chłopcy muszą zagrać bardzo odpowiedzialnie i nie mogą tracić goli w głupi sposób.


Na zdjęciu: Po wyrównującym golu Marka Mroza w Kielcach piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie cieszyli się bardzo krótko.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus