GKS 1962 Jastrzębie. Wzmocnienie defensywy

W GKS-ie 1962 Jastrzębie konkurentem Mariusza Pawełka i Grzegorza Drazika będzie zaledwie 17-letni Mikołaj Reclaf.


W poniedziałek nowym bramkarzem pierwszoligowca z Jastrzębia Zdroju – na zasadzie transferu definitywnego – został 17-letni (urodziny obchodził 13 grudnia) Mikołaj Reclaf. Najnowszy nabytek GKS-u 1962 Jastrzębie jest wychowankiem Jaguara Gdańsk, który potem przez rok terminował w najbardziej znanym klubie z tego miasta – Lechii. Mierzący 186 centymetrów golkiper podpisał na Harcerskiej kontrakt, który będzie obowiązywał do 30 czerwca 2023 roku.

W lipcu ubiegłego roku Reclaf został zawodnikiem IV-ligowego Sportisu Łochowo (IV liga kujawsko-pomorska), a w minioną sobotę zadebiutował w zespole trenera Pawła Ściebury w meczu sparingowym przeciwko Hutnikowi Kraków (1:3).

– Jest to dla mnie bardzo duży przeskok, ale myślę, że jestem na to mentalnie i fizycznie przygotowany – powiedział wychowanek gdańskiego Jaguara.

Mikołaj Reclaf Fot. gksjastrzebie.com

– Wierzę, że dam sobie radę w pierwszoligowych realiach. Bardzo się cieszę, że mam okazję trenować z Grzegorzem Drazikiem i Mariuszem Pawełkiem, bo to świetni zawodnicy, a Mariusz dodatkowo jest niezwykle doświadczony. Będę mógł się od nich wiele nauczyć, co powinno zaprocentować w przyszłości.

Zamierzam od początku walczyć o debiut na zapleczu ekstraklasy, ale wiem, że nie będzie łatwo wygrać rywalizację z Grześkiem i Mariuszem. Będę jednak walczył o swoje i mam nadzieję, że uda mi się zadebiutować w I lidze już w tym sezonie.

Na razie trener jastrzębian Paweł Ściebura wzmacnia blok defensywny, bo w tych kategoriach należy postrzegać zakontraktowanie Aleksandra Komora i Jakuba Niewiadomskiego. Bardziej doświadczony z tego duetu jest prawie 27-letni Komor, który w rundzie jesiennej bronił barw ekstraklasowego Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Po zakończeniu pierwszej części rozgrywek został wystawiony przez bielszczan na listę transferową, bo powiedzmy sobie szczerze, na boiskach ekstraklasy spisywał się słabo. Podbeskidzie straciło najwięcej goli spośród wszystkich uczestników rozgrywek ekstraklasy, bo aż trzydzieści osiem! Dosyć nieoczekiwanie Komor wylądował w Jastrzębiu.

– Zdecydowałem się na GKS Jastrzębie, ponieważ nie chciałem schodzić poniżej pierwszej ligi – przyznał w rozmowie z oficjalną stroną klubową wychowanek Widoku Lublin.

– Miałem kilka innych ofert, ale GKS był najbardziej konkretny. Miałem też w pamięci, grając tutaj z innymi zespołami, że był to bardzo ciężki teren. Dobrze mi się żyje na Śląsku i uważam, że to był dobry wybór.

Piłkarz nie uważa czasu spędzonego w Podbeskidziu za stracony. – Była to na pewno ciężka runda, ale też zdobyłem wiele cennego doświadczenia – stwierdził Aleksander Komor.


Czytaj jeszcze: Karny raport

– Nie spodziewałem się, że w zimie będę musiał szukać nowego klubu, ale, niestety, w piłce nożnej nie ma sentymentów. Pozycja Podbeskidzia w tabeli jest taka niska, że włodarze klubu musieli robić zmiany. To już jednak przeszłość i teraz skupiam się na GKS-ie Jastrzębie. Zespół dobrze mnie przyjął i wierzę, że z tygodnia na tydzień będzie wszystko coraz lepiej wyglądało.

GKS 1962 Jastrzębie, podobnie jak Podbeskidzie w ekstraklasie, miał najsłabszą defensywę w swojej klasie rozgrywkowej. Podopieczni trenera Pawła Ściebury w Forytuna 1 Lidze stracili aż 30 bramek w 17. kolejkach, czyli średnio 1,76 gola na mecz. – Cieszę się, że mogę podnieść rywalizację w bloku obronnym – powiedział Aleksander Komor.

– Myślę, że każdy na tym skorzysta, bo rywalizacja w zespole musi być. Mamy jeszcze trochę czasu, żeby nad grą obronną popracować, a wiadomo, jak ważny jest to element. Jakie cele będą mi przyświecały w najbliższej przyszłości? Celem jest marsz w górę tabeli, a środkiem do niego prowadzącym zwycięstwa w meczach. Musimy skupiać się na każdym najbliższym spotkaniu, a wtedy wierzę, że będzie dobrze. Dlatego patrzę w przyszłość optymistycznie.


Na zdjęciu: Aleksander Komor ma wzmocnić odporność bloku defensywnego jastrzębian, którzy jesienią stracili najwięcej bramek w I lidze.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus