GKS – Błękitni 2:2. Gorąca premiera wiosny przy Bukowej

Najpierw klasyk: zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rosło. Nie minęło 70 sekund od startu drugoligowej wiosny, a GieKSa już przegrywała. Straciła piłkę w środku pola, Krystian Sanocki pomknął prawym skrzydłem, dograł płasko w pole karne, a tam mocnym strzałem Bartosza Mrozka pokonał Michał Cywiński. To był zwiastun dużych emocji, jakich szczególnie w pierwszej połowie przy Bukowej nie brakowało. Dobra reklama drugiej ligi – można by rzec. Gole (i to piękne), zwroty akcji, dobre tempo, odważna gra obu drużyn… Katowiccy kibice z pewnością spodziewali się nieco łatwiejszej przeprawy. Ten mecz, abstrahując już nawet od końcowego wyniku, dobitnie pokazał, jak skomplikowaną fabułę może być ten wiosenny 14-odcinkowy serial pod hasłem „Walka o awans”.

GKS przystąpił do meczu z 8. drużyną drugoligowej tabeli bez leczącego ścięgno achillesa napastnika Dawida Rogalskiego, a także pauzującego za kartki prawego obrońcy Kacpra Michalskiego. Blok obronny stanowiło aż trzech młodzieżowców: prócz bramkarza Mrozka, także defensorzy Zbigniew Wojciechowski i Mateusz Broda, dla którego był to debiut w wyjściowym składzie. Po szybkiej stracie gola podopieczni Rafała Góraka wzięli się do roboty. Mieli kilka okazji na wyrównanie, w sukurs przyszedł stały fragment gry. Jakze ten rzut rożny był rozegrany! Widzowie na trybunach aż złapali się za głowy, gdy po kilku szybkich podaniach Adrian Błąd wjechał prawą stroną w pole karne i kropnął z ostrego kąta. Radość przy katowickiej ławce rezerwowych była wielka – znamionowała raczej zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry niż wyrównanie w 26. minucie, ale to pokazuje, jaka atmosfera panuje w tej ekipie. Jej kapitan, Błąd – jak na laureata ostatniego „Złotego Buka” przystało – ciągnął zespół. Do gola dorzucił też asystę, był bliski kolejnej, a w końcówce pierwszej połowy, wracając za kontrą gości, wybił piłkę sprzed bramki GieKSy niczym stoper.

Błękitni, ku uciesze 15-osobowej grupy swych kibiców, poczynali sobie bardzo śmiało. Zaczęli z dwoma nominalnymi napastnikami, stwarzali sporo okazji. W 32. minucie odzyskali prowadzenie. Marcin Gawron kapitalnie przymierzył z dystansu pod poprzeczkę. Z ławki gości w geście triumfu pofrunął nawet w górę… koc. Ciekawe, co pomyślał sobie Grzegorz Rogala. Rodowity stargardzianin, lewy obrońca GieKSy, na co dzień wynajmuje Gawronowi mieszkanie.

Na tym jednak strzelanie w I połowie się nie skończyło. GKS wyrównał, gdy miękko wrzucił Błąd, a głową sfinalizował tę centrę Arkadiusz Woźniak. Był remis, a jeszcze przed przerwą powinno być prowadzenie. Mrozek po rzucie rożnym wykopem uruchomił kontrę, Błąd minął daleko wybiegającego stargardzkiego golkipera, ale do pustej bramki nie trafił Łukasz Wroński. Piłkarskie jaja? Tak ostrzy byśmy jednak nie byli, bo odległość była znaczna, około 30-metrowa, może nawet nieco większa. Jęk zawodu po pudle zawodnika, który zmienił kontuzjowanego Szymona Kiebzaka, przy Bukowej był jednak spory.

Druga połowa również była ciekawa, choć już nie tak zwariowana. Jasno zarysowywał się podział na atak pozycyjny (GKS) i kontry (Błękitni). Bardzo, bardzo groźne – dodajmy. Mrozek musiał się nagimnastykować, broniąc strzały Wojciecha Fadeckiego, Sanockiego czy Jakuba Szreka. W 75. minucie z kolei odetchnęli goście. Po rożnym główkował Woźniak, uratowała ich poprzeczka. Błądowi koło nosa przeszła kolejna asysta, a GieKSie – ósma z rzędu domowa wygrana. Dobiegła końca seria śrubowana od sierpnia.

Za tydzień katowiczanie jadą do Elbląga. Patrząc na szeroką czołówkę drugoligowej tabeli, Olimpia to jedyny rywal, z którym GKS zagra na wyjeździe. Widzewa, Łęczną czy oba rzeszowskie teamy podejmie przy Bukowej. Na razie katowiczanie osunęli się w tabeli za Resovię, która wygrała, odrobiła 2-punktową stratę i wyprzedza zespół Góraka lepszym bilansem goli. GieKSa jest tuż za podium, mając 41 punktów. Może iść tylko w górę, bo piąta Olimpia ma 9 punktów mniej. A za tydzień może mieć 12.

GKS Katowice – Błękitni Stargard 2:2 (2:2)

0:1 – Cywiński, 2 min, 1:1 – Błąd, 26 min, 1:2 – Gawron, 32 min, 2:2 – Woźniak, 39 min (głową)

GKS: Mrozek – Wojciechowski (69. Bętkowski), Jędrych, Broda, Rogala – Gałecki, Stefanowicz – Kiebzak (38. Wroński), Błąd, Woźniak – Urynowicz (60. Kurbiel). Trener Rafał GÓRAK.

BŁĘKITNI: Skuza – Szrek, Ostrowski, Sadowski, Sitkowski – Sanocki (90. Theus), Gawron, Krawczun, Fadecki – Łysiak (79. Polkowski), Cywiński (83. Bednarski). Trener Adam TOPOLSKI.

Sędziował Paweł Horożaniecki (Żary). Widzów 2299.
Żółte kartki: Fadecki, Gawron.