GKS Grunwald Ruda Śląska. Japończyk w Halembie
Niewysoki piłkarz rodem z Tokio przyleciał do Polski na początku lutego. To jeden z wielu zawodników, którzy zimą zostali wysłani do naszego kraju przez Takashi Morimoto.
Prezes mówi po japońsku
Kaiki Ozaki przeleciał przez pół świata jeszcze jako nastolatek. 18 lat skończył w ostatni czwartek. Nic dziwnego, że zaraz po przylocie jego mama wydzwaniała do prezesa Grunwaldu Ruda Śląska Teodora Wawocznego, co godzinę. Chciała się upewnić, że z jej synem wszystko jest w porządku.
Ozaki rozpoczął zimowe przygotowania z A-klasowym zespołem i z tygodnia na tydzień spisuje się lepiej. Zalicza asysty i zdobywa bramki. Trafiła w wygranych grach kontrolnych z Orłem Psary-Babienica (5:0) i z LKS Mordarka (7:0).
W zaadaptowaniu się w nowych warunkach jest mu o tyle łatwiej, że wokół siebie ma mówiącego po japońsku prezesa Wawocznego. To jedyny prezes klubu piłkarskiego w naszym kraju, który mówi w tym języku! Nic dziwnego, że nie znający angielskiego Ozaki, czuje się w śląskiej Halembie jak w domu.
Uczy się japońskiego
Prezesa Wawocznego pytamy, skąd u niego tak dobra znajomość japońskiego? – Zawsze marzyłem o tym, żeby nauczyć się tego języka, ale nie było czasu. Cztery lata temu, będą jak zwykle u nas na boisku, przypadkowo otworzyłem stronę, gdzie przeczytałem o Dianie Marszewskiej, której mama jest doktorem japonistyki, a ona sama od pierwszej klasy uczyła się w Japonii.
Sam zacząłem przerabiać lekcje, a potem trafiłem do Azjatyckiego Centrum Językowego, które swoją siedzibę ma w Katowicach na 3-Maja. Mówi się, że żeby nauczyć się tego języka, to potrzeba trzech lat i dwóch lekcji w tygodniu. Ja uczęszczam na zajęcia raz tygodniowo, bo czas nie pozwala na większy zakres.
Nie wiem co mówi Takashi, ale radzę sobie. Także przez to, że mam kontakt z językiem, choćby pisząc do nauczycieli, którzy już wyjechali, no i teraz przy okazji pobytu w naszym klubie Kaiki. W szkole też mam bardzo dobrego nauczyciela, to absolwent Uniwersytetu Tokijskiego Shingo Shimizu – tłumaczu prezes Wawoczny, jeden z najbardziej cenionych śląskich działaczy piłkarskich.
Ozaki mieszka niedaleko boiska i większość czasu spędza oczywiście w klubie. – Na nic nie narzeka, na nic się nie skarży. Ciężko pracuje, a na boisku widać, że daje radę – ocenia prezes Grunwaldu.
Ma pomóc w walce o awans
Przy okazji dochodzi do śmiesznych sytuacji. Prezes kupił młodemu zawodnikowi kilka jabłek. Potem jedno z nich znalazło się w śmieciach. Na pytanie dlaczego je wyrzuca, skoro jest dobre, młody zawodnik wskazał na nieduże wgniecenie w owocu.
Ozaki jest lubiany przez kolegów. Wiosną ma być jednym z tych, którzy mają pomóc w awansie do ligo okręgowej. Po pierwszej części sezonu Grunwald zajmuje piąte miejsce w katowickiej A-klasie, ze stratą ośmiu i siedmiu punktów do zajmujących premiowane awansem miejscami Górnika 09 Mysłowice oraz rezerw GKS Katowice.
Jak przekonani są w klubie z Halemby, te straty są do nadrobienia, tym bardziej, że to nie koniec japońskich wzmocnień mającego swoje ambicje klubu. W najbliższy czasie ma się tam pojawić kolejny piłkarz z Kraju Kwitnącej Wiśni! Tym razem będzie to bardziej doświadczony zawodnik, napastnik, mający na swoim koncie już grę na Starym Kontynencie Yu Ito.
Na zdjęciu: Kaiki Ozaki razem z trenerem Michałem Szygułą i prezesem Grunwaldu Teodorem Wawocznym.
Z JAPONII DO POLSKI
Lista piłkarzy wysłanych do naszego kraju przez Takashi Morimoto:
Pogoń Skwierzyna (IV liga): Mikihito Kato, Kenshiro Iwase
Warta Gorzów (IV liga): Mamoru Tsuchiya
Lech Rypin (IV liga): Takenori Kuroi
Obra Kościan (IV liga): Masaki Hirano, Yushin Funatsu
Iskierka Szczecin (IV liga): Takaya Kitagawa, Ryuta Suzuki
Lubuszanin Drezdenko (liga okręgowa): Ryoma Ishiduka, Kodai Okita, Koki Suda, Shunto Sawabe
Radowiak Drezdenko (liga okręgowa): Masahiro Koga
Grunwald Ruda Śl. (A-klasa): Kaiki Ozaki, Yu Ito.
***
Nogawa był pierwszy
Niewielu pamięta, że pierwszym japońskim zawodnikiem na boiskach ekstraklasy był nie kto inny, jak Kimitoshi Nogawa.
Przyleciał do Polski, a konkretnie do Zabrza, na początku stycznia 2004 roku. Miał 20 lat. Był to jeden z pomysłów ówczesnego właściciela Górnika Marka Koźmińskiego na to, żeby przyciągnąć do borykającego się wtedy z wieloma problemami finansowo-organizacyjnymi klubu, japoński kapitał.
Odbyła się prezentacja, a z grającym wcześniej także w Brazylii piłkarzem wiązano duże nadzieje, podpisano z nim zresztą 1,5 roczny kontrakt. Ostatecznie w górniczym klubie młody Nogawa spędził ledwie kilka miesięcy.
Skończyło się na ekstraklasowym epizodzie, na ledwie trzech występach wiosną 2004 roku, kiedy Japończyk wchodził na boisko, jako rezerwowy, w meczach z Lechem, Wisłą Kraków i Amiką. Potem szybko wrócił do domu, żeby grać jeszcze w Mołdawii i w kameruńskim Canon Yaounde. Swojej przygody z Górnikiem nie zapomniał jednak. Trzy lata temu odwiedził stare kąty i zobaczył nowy już stadion swojego byłego klubu.
– Obecnie dzielę życie między Włochy, gdzie jestem w zarządzie jednego z włoskich 4-ligowych klubów, a Paryż, gdzie mieszkam. W Polsce przebywam w sprawach biznesowych i postanowiłem zobaczyć jak po latach wygląda klub.
Gdy przyjechałem do Polski w 2004 roku miałem wtedy 20 lat. Szkoda, że moja przygoda z Górnikiem nie trwała dłużej, ale wygrała tęsknota za domem i rodziną. Byłem młody, daleko od domu, a czasy były inne. Wtedy technologia nie była tak rozbudowana jak teraz, kontakt z Japonią był utrudniony. Teraz jest Internet, telefony i różne aplikacje do kontaktu z bliskimi osobami – opowiadał wtedy Nogawa.