GKS Jastrzębie. Jaka piękna katastrofa!

W meczu z Sandecją GKS Jastrzębie nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę przeciwnika.


Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że wtorkowy mecz Sandecji Nowy Sącz z GKS-em Jastrzębie miał bardzo jednostronny przebieg. Jeżeli ktoś ma jakieś wątpliwości, radzę zapoznać się ze statystykami, które publikuję na końcu niniejszego artykułu. Czy się to komuś podoba, czy nie, prawda jest taka, że gdyby nie bardzo dobra dyspozycja bramkarza Bartosza Neugebauera, jastrzębianie w Nowym Sączu „popłynęliby” piątką.

Nie zgadzam się również z opinią szkoleniowca drużyny z Harcerskiej, Grzegorz Kurdziela, który na konferencji przekonywał, że w pierwszej fazie spotkania gospodarze nie stworzyli pod bramką jego drużyny groźnych sytuacji. W 16 minucie po dośrodkowaniu Damira Szovszicia z rzutu wolnego z najbliższej odległości główkował Dawid Szufryn, ale bramkarz GKS-u sparował piłkę, a potem chwycił – przyznajmy szczerze – anemiczną dobitkę Senegalczyka Maissy Falla. To tylko przykład pierwszy z brzegu.

Wnioski płynące z ostatniej potyczki ligowej nie są zbyt optymistyczne dla zespołu z Jastrzębia Zdroju. Wyszło czarno na białym, że GKS Jastrzębie jest najgorszą drużyną w Fortuna 1 Lidze i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Więcej, stawiam dolary przeciwko orzechom, że GKS Jastrzębie jest już w II lidze nie jedną nogą, ale obiema. Ta smutna prawda powinna dotrzeć do wszystkich sympatyków tej drużyny.

W pierwszej fazie spotkania Sandecja ruszyła na nas bardzo wysoko, ale przetrwaliśmy ten trudny moment i coraz częściej zaczęliśmy pojawiać się z piłką na połowie przeciwnika – powiedział na konferencji prasowej trener jastrzębian, Grzegorz Kurdziel.

– Na pewno kilka razy piłka była w naszym polu karnym, natomiast nie były to groźne sytuacje. Wczoraj przeczytałem takie zdanie – zaznaczam, że nie jest ono moje – że jeżeli masz gówno na bucie, to masz gówno na bucie. I dotyczy to drugiej żółtej kartki dla naszego zawodnika. Wiadomo, w jakim miejscu jesteśmy w tabeli, ale dawno nie widziałem, by przy ofensywnym stałym fragmencie, czyli rzucie rożnym, zawodnik dostał żółtą kartkę. Żeby nie było niedomówień, była ona zasłużona. I od tego momentu musieliśmy się cofnąć, przeorganizować zespół, tymczasem Sandecja zaczęła stwarzać groźne sytuacje pod naszą bramką.

Gospodarze dążyli do tego, żeby za wszelką cenę strzelić bramkę i po jednej ze swoich akcji, zdobyli ją. W tym momencie naszym rywalom było zdecydowanie łatwiej. Natomiast broniliśmy się bardzo konsekwentnie, zawodnicy włożyli bardzo dużo ofiarności w to spotkanie, blokowaliśmy uderzenia przeciwnika. Sandecja osiągnęła przewagę, bo ma w składzie takich piłkarzy, którzy wiedzą, co mają zrobić z piłką. Świetnie bronił Bartek Neugebauer, lecz rywale załapali się na jedną dobitkę i wtedy grało im się zdecydowanie łatwiej.

Na sam koniec próbowaliśmy zmieniać ustawienie, żeby przenieść nasze poczynania ofensywne trochę wyżej. Daniel Stanclik po wejściu na boisko zaczął na prawej pomocy, a potem został drugim napastnikiem. Dzięki temu mieliśmy stałe fragmenty gry i możliwość podań do dwóch zawodników z przodu, niestety, nie zawsze celnych. Ale tak to właśnie wyglądało.

Na koniec obiecane statystyki (Sandecja – GKS): posiadanie piłki: 71% – 29%, strzały celne: 13-0, strzały niecelne: 9-2, strzały zablokowane: 9-0, faule: 16-17, rzuty wolne: 17-17, rzuty rożne: 4-3, spalone: 1-0. Wszystko już jasne?


Na zdjęciu: Bramkarz Bartosz Neugebauer uratował GKS Jastrzębie od klęski w Nowym Sączu.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut