GKS Jastrzębie. Oddech ulgi

Po porażce w Chojnicach nastroje w ekipie GKS-u Jastrzębie były podłe i nie ma sensu tego ukrywać. Przegrany mecz nie jest jeszcze tragedią, lecz trudno się z tym pogodzić, gdy przez 40 minut gra się z przewagą jednego zawodnika i w tym momencie traci się dwa gole.

– Trudno to racjonalnie wytłumaczyć – powiedział stoper drużyny z Jastrzębia-Zdroju, Bartosz Jaroszek.

– Naprawdę nie byliśmy gorszym zespołem od Chojniczanki, w końcówce mieliśmy autentycznego pecha, bo stworzyliśmy dwie sytuacje, po których mogliśmy strzelić bramki. Do tej pory nie wiem, dlaczego Rafał Adamek nie strzelił gola, bo sytuację miał wyborną. Potem Kamil Adamek po akcji nie w swoim stylu, czym zaskoczył przeciwników, trafił piłką w poprzeczkę. Teraz musimy już zapomnieć o niedzielnym meczu w Chojnicach i skupić się na piątkowym pojedynku ze Stalą Mielec.

Z powodu porażki w ostatnim spotkaniu nie rozdziera szat kapitan zespołu, Kamil „Carlos” Jadach.

– Po prostu tak czasem bywa, że nie wszystko układa się po naszej myśli – powiedział dla oficjalnej strony klubowej.

– Zdobyliśmy szybko bramkę, ale przeciwnik dążył do wyrównania i po jednej z akcji wykorzystał kontratak, choć wcześniej my mieliśmy okazję na zdobycie drugiego gola. Trudno powiedzieć, co się stało po czerwonej kartce dla przeciwnika. Uczulaliśmy się na boisku, że w tym momencie ogromne znaczenie będzie miała głowa. I trzeba uczciwie przyznać, że ta „głowa” zawiodła. Z własnego doświadczenia wiemy, że gdy gra się w dziesiątkę, to jest podwójna mobilizacja, a przeciwnik o tym zapomina i myśli, że będzie łatwiej, a potem przegrywa.

Z Chojniczanką my byliśmy w tej „uprzywilejowanej” roli i powinniśmy przeważać, tymczasem rywal wyprowadził dwie kontry i wygrał mecz. Każdy, kto był na meczu w Chojnicach, widział, że mieliśmy dwie sytuacje na doprowadzenie do remisu, których – niestety – nie wykorzystaliśmy.

W końcówce spotkania postawiliśmy wszystko na jedną kartę, co przeciwnik wykorzystał, strzelając trzeciego gola. Oczywiście nikt nie lubi przegrywać, na szczęście to dopiero nasza druga porażka w tym sezonie. Jestem przekonany, że wyciągniemy odpowiednie wnioski z tej porażki i w piątek będziemy chcieli się odkuć w Mielcu.

Obecna sytuacja kadrowa jastrzębian nie jest zbyt komfortowa. W piątek w Mielcu na boisko na pewno nie wybiegną Kamil Szymura, Adam Wolniewicz i Jakub Wróbel. U tego ostatniego było podejrzenie uszkodzenia łąkotki, lecz wczorajsza wizyta napastnika GKS-u u doktora Krzysztofa Ficka w klinice w Bieruniu rozwiała te obawy.

– Doktor Ficek zrobił mi kilka badań na rozmaitych maszynach – powiedział 26-letni piłkarz.

– Okazało się, że nie mam uszkodzonych wiązadeł, bo mięsień dwugłowy i czworogłowy wyhamowały ten impet. Kolano jest „elastyczne”, mam pełne zgięcie, na kolanie nie mam obrzęku. Ból jest minimalny, teraz będę pracował w Krakowie z fizjoterapeutami, dużo czasu spędzę na basenie. We wtorek wrócę do treningów z zespołem i mam nadzieję, że zagram w następnym meczu z Wigrami Suwałki.

Trener zespołu z Harcerskiej Jarosław Skrobacz mógł odetchnąć z ulgą, bo alarm okazał się przedwczesny. Sympatycznemu napastnikowi GKS-u wypada zaś życzyć dużo zdrowia i bramek w nadchodzących meczach. A ekipa z Jastrzębia powinna szybko wymazać z pamięci ostatnią porażkę.

W poprzednim sezonie po meczach z Chojniczanką GKS wygrał oba następne mecze. Dwukrotnie okazał się lepszy od Odry Opole – na wyjeździe wygrał 2:1 (bramki zdobyli Bartosz Jaroszek i Farid Ali), na własnym boisku pokonał przeciwnika 3:1 (gole strzelili Dawid Gojny, Jakub Wróbel i Kamil Jadach). Nie jest to jedyny optymistyczny prognostyk przed potyczką ze Stalą. W Mielcu jastrzębianie uzyskali bezbramkowy remis, z kolei na własnym boisku wygrali 1:0 po trafieniu Kamila Adamka.

Na zdjęciu: Kapitan GKS-u Jastrzębie Kamil Jadach (z prawej) wierzy, że jego koledzy wyciągną wnioski z porażki z Chojniczanką i „odkują się” w Mielcu.