GKS Jastrzębie. Prezenty dla gospodarzy

Motor Lublin grał ciekawszy futbol od gospodarzy, ale wrócił z Jastrzębia Zdroju do domu z pustymi rękami.


Piłkarze Motoru chyba zapomnieli, że w futbolu tzw. wrażenie artystyczne interesuje kibiców tyle, co zeszłoroczny śnieg. Podopieczni trenera Stanisława Szpyrki dłużej utrzymywali się przy piłce, oddali więcej celnych strzałów na bramkę przeciwnika, egzekwowali więcej rzutów rożnych. Dlaczego zatem przegrali? Bo udzielił im się świąteczny nastrój, chociaż od Świąt Bożego Narodzenia dzielą nas ponad cztery miesiące. Ale co to szkodzi, by troszkę wcześniej zabawić się w Mikołaja?

Goście z Lublina już w 7 minucie objęli prowadzenie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Mariusza Rybickiego ich kapitan Rafał Król oddał strzał głową w stronę bramki GKS-u, a Przemysław Szarek na wszelki wypadek zamknął akcję na długim słupku i wepchnął piłkę do siatki. Tak przy okazji, chociaż niekoniecznie na marginesie – gra w powietrzu obrońców drużyny z Jastrzębia to nieporozumienie, w tym elemencie gry na tle rywali wypadli bardzo blado.

Przełomowym momentem w tym spotkaniu była sytuacja z 37 minuty, gdy Leszek Jagodziński z kilku metrów huknął wysoko nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Grzegorza Drazika. Wtedy rzuciłem mimochodem do młodszego kolegi po fachu: „To się zemści na Motorze”. Nie czekałem długo na wdrożenie tego scenariusza w życie. W 40 minucie bramkarz gości Dominik Budzyński (latem był na testach w GKS-ie) sparował na korner główkę Kacpra Kawuli, a chwilę później Daniel Stanclik główkował w boczną siatkę. Goście wznawiali grę rzutem od bramki, ale Szarek pozbył się piłki tak, jakby grał w okręgówce. Ta padła łupem Szymona Gołucha, bezdyskusyjnie najlepszego zawodnika gospodarzy, który idealnie obsłużył Stanclika, a ten z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Motoru.

Kluczowy moment meczu obejrzeliśmy w 53 minucie spotkania. Gołuch pognał za bezpańską piłką, Budzyński niby miał piłkę w rękach, lecz ją wypuścił, a sprytny napastnik GKS-u dał się sfaulować w narożniku pola karnego. Podyktowaną przez ukraińskiego arbitra Dmytro Krywuszkina „jedenastkę” na drugiego gola, jak się później okazało zwycięskiego, zamienił Stanclik. Napastnik gospodarzy w 72 minucie miał szansę na hat-tricka, ale po jego uderzeniu z woleja piłka poszybowała nad poprzeczką bramki rywali. W 82 minucie gospodarze mogli stracić wygraną, lecz Drazik obronił główkę Damiana Sędzikowskiego.


GŁOS TRENERÓW

Stanisław SZPYRKA: – Dzisiejszy mecz rozpoczęliśmy dobrze, strzeliliśmy szybko bramkę, dominowaliśmy na boisku, stworzyliśmy kolejne sytuacje. Po jednej z nich sędzia nie odgwizdał ewidentnego karnego dla nas. Niestety, straciliśmy dwie bramki po błędach indywidualnych. Jedyne, co mogę powiedzieć, to przeprosić naszych kibiców, ponieważ nie było możliwości, by tego meczu nie wygrać, a mimo wszystko stało się inaczej.

Grzegorz KURDZIEL: – Najbardziej jestem zadowolony z tego, że po meczu nasi zawodnicy mogli celebrować zwycięstwo z naszymi kibicami, którzy przez cały czas fantastycznie nas wspierali. Podobnie jak w meczu z Górnikiem Polkowice straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, ale pokazaliśmy jako zespół, mniej więcej od 30 minuty, że walczymy o zwycięstwo.

Zaangażowany w to był każdy z zawodników, który był na boisku. Nasza publiczność mogła zobaczyć pięciu młodzieżowców w składzie, którzy oprócz charakteru pokazali jakość. W przyszłości mogą zrobić karierę, wszystko będzie zależało od nich.


GKS Jastrzębie – Motor Lublin 2:1 (1:1)

0:1 – Szarek, 7 min, 1:1 – Stanclik, 41 min, 2:1 – Stanclik, 55 min (karny).

JASTRZĘBIE: Drazik – Boruń, Kawula, Słodowy, Zacharczenko, Szkudlarek (33. Klimkiewicz) – Wysiński (59. Szymczak), Lech, Wybraniec (59. Jadach) – Gołuch (90. Pryka), Stanclik. Trener Grzegorz KURDZIEL.

MOTOR: Budzyński – F. Wójcik, Cichocki, Szarek, Rudol (74. Chomicz), Rozmus (74. Żebrakowski) – Rybicki (46. Ceglarz), Kusiński (46. Gąsior), R. Król, Jagodziński – Kahsay (81. Sędzikowski). Trener Stanisław SZPYRKA.

Sędziował Dmytro Krywuszkin (Poznań). Widzów 1405. Żółte kartki: Szkudlarek, Lech – Rozmus, R. Król, Budzyński, Szpyrka (trener).


Na zdjęciu: Napastnik GKS-u Jastrzębie Daniel Stanclik dwukrotnie zmusił do kapitulacji bramkarza Motoru, Dominika Budzyńskiego.

Fot. gksjastrzebie.com