GKS Jastrzębie. Skończyło się na strachu

Sobotni mecz z GKS-em Bełchatów był pechowy dla bramkarza ekipy z Jastrzębia, Grzegorza Drazika. Zaatakowany bezmyślnie przez napastnika gości, Macieja Masa, 26-letni golkiper opuścił boisko przy pomocy lekarza Dawida Pentoka i masażystki Natalii Legierskiej. – Pierwsza diagnoza na boisku była dla mnie okrutna – przyznał Grzegorz Drazik.

– Lekarz stwierdził kategorycznie, że mam złamany nos. Na lewym oku miałem bardzo duży obrzęk, więc powiedział, że nie mogę kontynuować gry. Mimo, że bardzo chciałem… Koledzy żartowali, że wyglądałem jak Rocky Balboa. W nocy pojechałem do szpitala, gdzie lekarze bez żadnej wątpliwości stwierdzili, że kości są całe, więc jak widać, wszystko dobrze się skończyło. Dlatego już w niedzielę trenowałem na pełnych obrotach i zgłaszam chęć gry w środowym meczu z Radomiakiem.

Niewykorzystana szansa GKS-u Jastrzębie. Remis w „górniczych derbach”

W miejsce Drazika w trybie awaryjnym pojawił się między słupkami doświadczony Mariusz Pawełek. – Na pewno nie życzyłem koledze kontuzji, bo nie jest łatwo w takich okolicznościach wchodzić na boisko i debiutować w nowej drużynie – powiedział 38-letni golkiper.

– Miałem nadzieję, że nic poważnego się nie stało i „Draziu” szybko wyzdrowieje. A ja muszę po prostu być gotowym na takie sytuacje i pomóc drużynie. Żałuję bardzo, że przed własną publicznością nie dowieźliśmy do końcowego gwizdka sędziego tego zwycięstwa. Przy strzale, który dał przeciwnikowi wyrównującego gola, piłka poszła mi po ręce, ale nie wiem, czy mogłem zrobić coś więcej. Zawodnik Bełchatowa uderzył potężnie, a dla bramkarza najgorsza jest świadomość, że miałeś piłkę na ręce, mimo to nie możesz nic poradzić. Co do samego meczu – były momenty dobrej gry z naszej strony, ale generalnie była ona szarpana.

Traciliśmy mnóstwo sił, bo wiele akcji było nieprzygotowanych. W decydujących momentach zabrakło nam sił i nie było dobrego wykończenia akcji. W I połowie nie oddaliśmy bodajże żadnego celnego strzału na bramkę przeciwnika, co musi niepokoić. Rywale cofnęli się całą drużyną na własną połowę i po odbiorze piłki bardzo szybko wychodzili z kontrą. Musimy to spotkanie dokładnie przeanalizować i wyciągnąć wnioski przed spotkaniem z Radomiakiem.

Czy zdobyty punkt nas cieszy? Na pewno jest niedosyt, bo prowadziliśmy 1:0. Nie powinniśmy dopuścić do tego strzału, po którym padła bramka, bo ten chłopak (Mateusz Marzec – przyp. BN) ma potężne uderzenie, co zademonstrował już we wcześniejszych spotkaniach. Wiedzieliśmy o tym, a mimo to daliśmy mu za dużo swobody. Byliśmy za daleko od siebie i nie było doskoku, próby zablokowania tego strzału. Nie pocieszam się tym, że mecze przegrały najlepsze zespoły pierwszoligowe, czyli Termalica Nieciecza, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Miedź Legnica, bo my musimy patrzeć na siebie.

W spotkaniu z beniaminkiem z Bełchatowa w składzie jastrzębian zabrakło obrońcy Adama Wolniewicza, który urazu doznał podczas środowej gierki wewnętrznej. – To raczej nic poważnego, może do środy uda mi się „wyrobić” – nie krył optymizmu wychowanek gwiazdy Ruda Śląska.

 

Na zdjęciu: Uraz Grzegorza Drazika (w środku) okazał się mniej groźny niż wyglądało to na początku.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ