GKS Jastrzębie. Skuteczne, wspólne konsultacje

Aż cztery zmiany dokonane w przerwie przez sztab GKS-u Jastrzębie pomogły wygrać mecz z Pogonią Siedlce.


Po meczu GKS-u Jastrzębie z Pogonią Siedlce rozgorzała dyskusja, kto był autorem drugiego gola dla gospodarzy. Oficjalna strona klubowa zaliczyła to trafienie Danielowi Stanclikowi, argumentując: „Cztery minuty później po rzucie rożnym dwukrotnie uderzał Stanclik, a piłkę do bramki skierował Gołuch, jednak wydaje się, że piłka po drugim uderzeniu Daniela przekroczyła linię bramkową i to właśnie jemu zapisujemy tego gola”.

Ja jednak będę się upierał, że gola strzelił Szymon Gołuch. Dlaczego? Posiłkując się logiką i zdrowym rozsądkiem po prostu należy zapisać te bramkę młodszemu napastnikowi jastrzębian. Otóż po żadnym ze strzałów Stanclika sędziowie nie zasygnalizowali zdobycia przez GKS gola, dopiero „pieczątka” Gołucha postawiła kropkę nad „i”. Asystent Dominik Wrona zaczął biec w stronę linii środkowej boiska, a sędzia Aleksander Kozieł zdecydowanym ruchem wskazał na środek boiska. W spotkaniach eWinner 2. Ligi nie ma VAR-u, więc gdyby Gołuch nie skierował futbolówki do siatki, wynik nadal brzmiałby1:1. Ewentualne pretensje i żale jastrzębian byłyby tylko głosem wołającego na puszczy.

Goście w I połowie pozostawili po sobie dobre wrażenie, ale po przerwie w miarę upływu czasu tracili siły i popełniali coraz więcej błędów. – Pierwsza połowa na pewno była pod naszą kontrolą – powiedział trener Pogoni, Damian Guzek. – Nie mogę powiedzieć, że byliśmy stroną lepszą, ale kontrolowaliśmy wydarzenia boiskowe swoją świetną pracą w defensywie, konsekwencją taktyczną, przeciwnik zagrażał nam praktycznie tylko przy stałych fragmentach gry, które de facto świetnie wykonywał. Zdobyliśmy bramkę, mieliśmy słupek oraz jedną ciekawą sytuację do zdobycia gola. W II połowie przeciwnik „na charakterze” pracował w ofensywie, a u nas to światełko przygasało. Im dalej w las, nasze problemy zaczęły się zwiększać. Nasza praca w defensywie przy stałych fragmentach gry GKS-u była zła. Przeciwnik wydarł nam zwycięstwo charakterem, którego nam w II połowie zdecydowanie zabrakło. Czy moi piłkarze zbyt wcześnie nie uwierzyli, że wygrali ten mecz? Nie, w przerwie w naszej szatni padło wiele słów chłodzących nasze głowy. W 47 minucie mieliśmy dogodną sytuację, żeby podwyższyć wynik i podejrzewam, że wówczas przebieg tego spotkania – z naszej strony – byłby zupełnie inny.

– Kwestia pierwszej połowy meczu do przemilczenia – zaznaczył na wstępie trener Damian Mikołowicz, który zastępował zdyskwalifikowanego na dwa mecze Grzegorza Kurdziela. – Po prostu wypadła bardzo słabo. Na szczęście w przerwie w sztabie zadziałaliśmy na tyle skutecznie, że zmieniliśmy obraz gry. Po pierwsze – zmieniliśmy system gry i ustawienie, poza tym dokonaliśmy aż czterech zmian, co miało bezpośredni wpływ na przebieg meczu i wynik. Dla najważniejsze jest to, że zawodnicy odpowiednio zareagowali pod kątem wolicjonalnym, cały zespół i za to należą im się brawa. W II połowie częściej byliśmy przy piłce, stwarzaliśmy więcej sytuacji do strzelenia bramki. Ważne jest to, że część z nich udało nam się wykorzystać.

Wszystkich sympatyków GKS-u Jastrzębie interesuje, kto zdecydował się na taki szeroki wachlarz zmian za jednym zamachem? Trener Damian Mikołowicz, czy też były to wskazówki Grzegorza Kurdziela? – Konsultacja była w całym sztabie – zapewnił trener Mikołowicz. – Trener Kurdziel zawsze stawia na opinię całego sztabu, wychodząc z założenia, że więcej oczu może więcej zobaczyć. Czyli wspólnie podejmujemy te decyzje.

Jak widać pełna demokracja przynosi efekty…


Na zdjęciu: W piątek Jewhenij Zacharczenko (z lewej) strzelił swojego pierwszego gola w barwach GKS-u Jastrzębie.

Fot. gksjastrzebie.com