GKS Jastrzębie. To nie matrix

Najwyższy czas spojrzeć prawdzie w oczy oraz powiedzieć głośno i wyraźnie, że szanse GKS-u Jastrzębie na utrzymanie w I lidze są znikome, a właściwie żadne.


Matematycznie GKS Jastrzębie ma jeszcze szanse na utrzymanie w I lidze, ale ponieważ nie żyjemy w matriksie, tylko w realnym świecie, więc trzeba prawdzie spojrzeć prosto w oczy – nie widzę przesłanek, by drużyna trenera Grzegorza Kurdziela wydostała się ze strefy spadkowej. Złudzenia prysły po porażce w Sosnowcu z Zagłębiem, które odskoczyło od ekipy z Harcerskiej na 10 punktów, a znajdująca się tuż nad „kreską” Puszcza Niepołomice ma już 8 „oczek” zapasu.

To jak jastrzębianie mają odrobić takie straty, skoro do zakończenia rywalizacji pozostało tylko 9 kolejek, a czekają ich starcia między innymi z Sandecją Nowy Sącz, Chrobrym Głogów, Arką Gdynia, Widzewem Łódź, GKS-em Tychy, czy GKS-em Katowice?

Wracając do meczu z Zagłębiem Sosnowiec, ale również wcześniejszych potyczek, gdy GKS musiał „gonić” wynik, zastanawiała mnie i zdumiewała nadmierna asekuracja ze strony sztabu szkoleniowego jastrzębian. Objawiała się ona między innymi tym, że mimo niekorzystnego wyniku z uporem maniaka zespół grał tylko jednym napastnikiem, brakowało elementu ryzyka, odwagi w podejmowaniu takich decyzji.

W przeszłości wielokrotnie spotykałem się z zarzutami, że taka nadmierna odwaga mogłaby skutkować dotkliwą porażką. Nie zaprzeczałem, ale w sytuacji, w jakiej w tej chwili znajduje się GKS Jastrzębie, jakie ma znaczenie, czy przegra 0:1, czy 0:5? Żadnego, bo nie ma żadnej zdobyczy punktowej. A rywale nie śpią (oprócz Stomilu Olsztyn) i dosyć regularnie ciułają punkty. Górnik Polkowice w trzech ostatnich spotkaniach ligowych zdobył 7 punktów i przekazał czerwoną latarnię drużynie z Harcerskiej.

W meczu rozegranym w sobotę na Stadionie Ludowym w Sosnowcu w zespole GKS-u Jastrzębie zadebiutował 21- letni pomocnik, Nataniel Wybraniec. – Było to dla nas kluczowe spotkanie, ale – niestety – nie rozpoczęliśmy go zbyt dobrze – powiedział wychowanek Ikara Racibórz. – Przespaliśmy pierwszą część I połowy. Było sporo walki, a warunki nie ułatwiały gry piłką. Przegrywaliśmy też ważne pojedynki, które potem decydowały o stracie bramki.

Po stracie gola musieliśmy gonić wynik, ale, niestety, gra nie układała się tak, jak sobie planowaliśmy przed spotkaniem. W I połowie, którą oglądałem z ławki rezerwowych, uważam, że Zagłębie było lepiej zorganizowanym zespołem. Byliśmy długimi momentami bezradni, także jeśli chodzi o kreowanie akcji w ofensywie. Bardzo nam zależało na zdobyciu trzech punktów i myślę, że jeśli nie zwycięstwo, to choćby remis był w naszym zasięgu, ale, niestety, nie był to nasz dzień…

Nie jest fajnie debiutować w spotkaniu, które się przegrywa, dlatego bardzo to przeżywam, że tak się to wszystko potoczyło. Dałem z siebie wszystko, starałem się pomóc zespołowi, żeby odwrócić losy meczu, tak jak z pewnością cała drużyna. Cieszę się z debiutu, ale co mi z tego, jeśli nie zdobyliśmy nawet punktu?

Dzisiaj drużynę z Jastrzębia Zdroju czeka jeszcze trudniejszy egzamin niż przed kilkoma dniami w Sosnowcu. Na drodze podopiecznych trenera Grzegorza Kurdziela stanie bowiem Sandecja Nowy Sącz.


Na zdjęciu: W Sosnowcu pomocnik GKS-u Jastrzębie Dariusz Kamiński (z prawej) i jego koledzy wiele nie zwojowali…

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus