GKS Jastrzębie – Warta Poznań. Egzekutor z Poznania

Ekstraklasowa Warta zapewniła sobie przepustkę do następnej rundy Pucharu Polski grając bardzo „oszczędnie” i bez finezji.


Faworyt środowej potyczki na Stadionie Miejskim przy ulicy Harcerskiej w Jastrzębiu Zdroju był jeden i oczywisty. No bo jakie szanse w starciu z przedstawicielem PKO Ekstraklasy ma drugoligowiec? Znikome, by nie powiedzieć żadne. Tym bardziej, że Warta Poznań w ostatniej kolejce ligowej pokonała na wyjeździe 2:0 Cracovię.

Przedmeczowe prognozy znalazły potwierdzenie w boiskowej rzeczywistości, chociaż przedstawiciel PKO BP Ekstraklasy nie zaprezentował olśniewającego futbolu. Można powiedzieć, że zespół trenera Dawida Szulczka przeszedł do następnej rundy grając na pół gwizdka, awans jednak okupił kontuzją dwóch zawodników. Jeszcze w I połowie z boiska z powodu urazów zeszli Michał Jakóbowski i Jakub Kiełb.

Dla gospodarzy alibi nie może być fakt, że trener Grzegorz Kurdziel desygnował do gry de facto drugi garnitur. Z „etatowych” piłkarzy GKS-u na ławce rezerwowych usiedli Grzegorz Drazik, Przemysław Lech, Szymon Gołuch, Daniel Stanclik, Bartosz Boruń i Jewhenij Zacharczenko, a w meczowej kadrze w ogóle zabrakło Mateusza Słodowego. Anemia gospodarzy w ofensywie aż kłuła w oczy. Do przerwy jastrzębianie ani razu poważnie nie zagrozili bramkarzowi gości, Jędrzejowi Grobelnemu.

Poznaniacy też nie zachwycili, ale ich oszczędna gra w zupełności wystarczyła, by odesłać przeciwnika do narożnika. W 3 minucie Milan Corryn groźnie uderzał z rzutu wolnego, ale futbolówka poszybowała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Michała Antkowiaka. Golkiper GKS-u wyciągał ją z siatki w 20 minucie – po dośrodkowaniu Enisa Destana z rzutu wolnego Mateusz Kupczak zgrał piłkę głową, a Dimitros Stavropoulos z bliska wpakował ją do bramki. Drugi cios podopieczni Grzegorza Kurdziela zainkasowali w doliczonym czasie I połowy. Obrońcy GKS-u stali jak słupy soli, gdy futbolówkę sprzed nosa sprzątnął im Destan i lewą nogą wpakował do bramki.

Od 47 minuty gospodarze musieli sobie radzić w dziesiątkę, bo po faulu na Kajetanie Szmycie do szatni został odesłany przez arbitra Jakub Kasperowicz. W tym momencie było wiadomo, że odrobienie dwubramkowej straty będzie graniczyło z cudem. Takowy się nie wydarzył, ale gospodarzy trzeba pochwalić za ambitną walkę do końcowego gwizdka arbitra. Inna rzecz, że goście specjalnie nie forsowali tempa, jednak biorąc pod uwagę okoliczności spotkania remis w II połowie z drużyną z ekstraklasy jest małym plusem dla drugoligowca. Niewiele brakowało, by w 89 minucie jastrzębianie stracili trzeciego gola, ale w dogodnej sytuacji Miguel Luis trafił w boczną siatkę.

GKS Jastrzębie – Warta Poznań 0:2 (0:2)

0:1 – Stavropoulos, 20 min, 0:2 – Destan, 45+2 min.

GKS: Antkowiak – Kawula, Kozłowski (46. Boruń), Kasperowicz – Borkała, Wybraniec (57. Ali), Szymczak (49. Zacharczenko), Szkudlarek – Pryka (46. Kamiński), Passoni (57. Stanclik), Wysiński. Trener Grzegorz KURDZIEL.

WARTA: Grobelny -Kupczak, Pleśnierowicz, Stavropoulos (46. Szymonowicz) – Kiełb (42. Matuszewski), Żurawski (46. Miguel Luis), Maenpaa, Szmyt – Corryn (85. Rakowski), Destan, Jakóbowski (32. Grzesik). Trener Dawid SZULCZEK.

Sędziował Sebastian Tarnowski (Trzebnica). Widzów: 733. żółte kartki: Wybraniec, Zacharczenko; czerwona kartka: Kasperowicz (47. faul).


Na zdjęciu: Enis Destan (z lewej) strzelając drugą bramkę dla Warty w końcówce I połowy „zamknął” mecz z GKS-em Jastrzębie.
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus