Wbrew statystyce i logice

W najbliższą niedzielę drużynę z Jastrzębia Zdroju czeka pojedynek na własnym boisku ze Zniczem Pruszków.


Piłkarze GKS-u Jastrzębie nie byli faworytem w niedzielnym spotkaniu z Polonią Warszawa. Podopiecznym trenera Grzegorza Kurdziela nie udało się przerwać passy bez porażki „Czarnych koszul” na własnym boisku (drużyna z Konwiktorskiej jest niepokonana u siebie od 19 meczów, ale wywalczony punkt jest wprost bezcenny. Tym cenniejszy, jeżeli rzuci się okiem na pomeczowe statystyki. Oto one: posiadanie piłki: 61-39%, strzały celne 5:3, strzały niecelne 14:5, rzuty rożne 11:2, spalone 1:5, faule 17:18. Goście mogą jedynie żałować, że nie utrzymali prowadzenia do końcowego gwizdka sędziego. Wyrównującego gola dla polonistów strzelił głową w 89 minucie meczu Krystian Pieczara.

Gra obronna… seksi

Przeciwnik wiedział, że spędziliśmy sześć godzin w autobusie, jadąc na ten mecz i próbował robić wszystko, żeby go rozstrzygnąć w pierwszych 20 minutach, gdzie miał zdecydowaną przewagę – przyznał po zakończeniu spotkania trener jastrzębian, Grzegorz Kurdziel.

Nie weszliśmy w to spotkanie dobrze, bo Polonia stwarzała sytuacje. Po upływie 20 minut stworzyliśmy pierwszą okazję i w tym momencie mój zespół uwierzył, że może w tym meczu coś ugrać. Mieliśmy dużo momentów, gdzie odbieraliśmy piłkę w środku boiska. Przygotowując się do tej rywalizacji wiedzieliśmy, że te odbiory będą, natomiast – szczególnie w I połowie – nie było dobrego podania po tych odbiorach, mimo, że nasi zawodnicy wbiegali w bardzo dobre sektory boiska.

Zdaję sobie sprawę, że Polonia jest w inny sposób budowanym zespołem niż GKS Jastrzębie. Nie mogliśmy pomarzyć o sprowadzeniu zawodnika z Podbeskidzia czy gracza, który w poprzednim sezonie strzelił 19 bramek. Nie robię im reklamy, ale są to bardzo wartościowi zawodnicy jak na tę ligę. Dlatego też musimy przybrać taki styl grania, który pewnie nie wszystkim będzie się podobał, ale zawsze powtarzam zespołowi, że gra ofensywna jest seksi, ale umiejętne bronienie też jest seksi. Były momenty, że potrafiliśmy się odnaleźć na połowie przeciwnika i tworzyć szanse czy półszanse, ale nie zawsze dobrze dogrywaliśmy piłkę, chociaż były ku temu okazje.

Czym dłużej mecz trwał, tym było ich więcej. Natomiast byliśmy skonsolidowani w obronie. Oczywiście Polonia stworzyła dużo sytuacji, ale duży szacunek dla całego zespołu za grę defensywną i Grzegorza Drazika w bramce, który miał jedną kapitalną interwencję zaraz po zdobytej przez nas bramce. Nie przyjechaliśmy do Warszawy po remis, natomiast doceniam ten punkt.

Zastrzeżenia do sędziego

Rozgoryczenia z powodu podziału punktów nie ukrywał trener Polonii, Rafał Smalec. – Na pewno jesteśmy w jakiś sposób zawiedzeni tym wynikiem, bo bardziej straciliśmy dwa punkty niż zyskaliśmy jeden – stwierdził niespełna 45-letni szkoleniowiec „Czarnych koszul.

– Z perspektywy całego spotkania uważam, że byliśmy stroną zdecydowanie dominującą, stworzyliśmy wystarczającą liczbę sytuacji, żeby zdobyć więcej bramek, a finalnie musimy cieszyć się z jednego punktu, bo końcówka była dramatyczna. Cieszę się, że drużyna po raz kolejny pokazała niesamowity charakter, grając do końca. Straciliśmy bramkę w końcówce meczu, a jeszcze odrobiliśmy straty i cały czas dążyliśmy do zdobycia kolejnych goli.

Zdecydowanie w tym meczu zawiodła skuteczność, bo sytuacji było sporo. Staraliśmy się zmęczyć przeciwnika posiadaniem piłki i cierpliwym budowaniem akcji. GKS Jastrzębie był jednak niesamowicie dobrze ustawiony w grze defensywnej, rywale byli blisko siebie i ciężko było się przedostać. Mimo to okazji było sporo, dlatego uważam, że nieźle to wszystko funkcjonowało, a zabrakło przede wszystkim skuteczności. Jestem troszeczkę zdruzgotany postawą arbitra, bo zepsuł mecz, szczególnie w II połowie. W pierwszej nie zagwizdał pół przewinienia, a w drugiej gwizdał wszystko, co tylko można było.

Sytuacje, które w I połowie nie były faulem, w drugiej były. Rozdawał kartki na prawo i na lewo. Zepsuł drugą połowię, nie dał grać w piłkę. To był jeden, permanentny gwizdek. Czasami warto się pochylić nad tym, czy na mecz, gdzie grają dwie dobre drużyny, przysyłać sędziego, który ma 24 lata i dopiero się uczy. Szkoda, że na nas.

Wywołany do tablicy sędzia Aleksander Kozieł z Kielc rzeczywiście ma dopiero 24 lata. W poprzednim sezonie prowadził 14 meczów w III lidze, w których pokazał 71 żółtych kartek (średnia 5 kartek na mecz), 1 czerwoną kartkę oraz podyktował dwa rzuty karne. W bieżącym sezonie prowadził pięć meczów w II lidze, w których pokazał 36 „żółtek” (7,2 na jedno spotkanie), jedną czerwoną oraz podyktował jedno „wapno”.

Zgasić Znicz

W najbliższą niedzielę, 9 października, GKS Jastrzębie zmierzy się na własnym boisku z zajmującym w tabeli trzecie miejsce Zniczem Pruszków. Przygotowania do tego spotkania jastrzębianie rozpoczęli we wtorek (w poniedziałek mieli wolne), na treningu pojawił się w końcu Farid Ali. Czy Ukrainiec znajdzie się w kadrze meczowej, trudno w tej chwili przesądzać. Na pewno do dyspozycji sztabu szkoleniowego GKS-u będzie kapitan drużyny Kamil Jadach, który w meczu z Polonią Warszawa był „przyspawany” do ławki rezerwowych.


Na zdjęciu: W meczu z Polonią Warszawa gola na wagę jednego punktu zdobył dla GKS-u Jastrzębie Daniel Stanclik (drugi z prawej).

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut