GKS Jastrzębie. Z podniesionym czołem

Lider pokonał „czerwoną latarnię” tabeli, ale jego zwycięstwo nie było łatwizną.


We wcześniejszych sześciu pojedynkach na własnym boisku podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia odnieśli komplet zwycięstw i tę dobrą passę zamierzali kontynuować w spotkaniu z „czerwoną latarnią” tabeli. Mimo przewagi optycznej łodzianie długo nie  mogli wypracować dogodnej sytuacji do zdobycia gola.

Dopiero w 16 minucie gospodarze mogli pokusić się o zdobycie gola, ale Marek Hanousek uderzeniem z woleja posłał futbolówkę obok bramki strzeżonej przez niespełna 18-letniego Mikołaja Reclafa. W 21 minucie po dośrodkowaniu Karola Danielaka i główce Mattii Montiniego bramkarz GKS-u sparował piłkę na korner. W 33 minucie 29-letni napastnik znalazł sposób na bramkarza GKS-u Jastrzębie. Po akcji Dominika Kuna i wrzutce Pawła Zielińskiego Włoch strzałem głową z kilku metrów umieścił piłkę w bramce rywali. Goście ani się obejrzeli, gdy drugi raz znaleźli się na deskach. Mateusz Michalski znalazł się w sytuacji sam na sam z Reclafem, bramkarz GKS-u wyszedł zwycięsko z tego pojedynku, ale wobec dobitki Bartosza Guzdka – najlepszego snajpera łodzian – był bezradny.

Mimo straty dwóch goli goście nie złożyli broni i jeszcze przed przerwą zdobyli kontaktowego gola. W doliczonym czasie gry I połowy Dariusz Kamiński przy linii końcowej boiska ograł jak juniora Kuna, a ten nie widząc sposobu na zatrzymanie pomocnika jastrzębian, sfaulował go. Sędzia Dominik Sulikowski nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny dla przyjezdnych. Daniel Rumin nie pomylił się przy uderzeniu z 11. metrów i wlał nadzieję w serca swoich kolegów, że jeszcze nie wszystko stracone.

W przerwie żaden ze szkoleniowców nie dokonał zmiany, ale zmienił się nieco obraz gry. Od 53 minuty przewagę optyczną zyskali podopieczni Jacka Trzeciaka, a nieco zaskoczony reporter z Łodzi stwierdził: „widzewiacy biegają za piłką i rywalami”. Okres „stagnacji” lidera nie trwał nawet kwadransa, bo po akcji Kuna i Montiniego potężną bombą z linii pola karnego popisał się Karol Danielak i piłka po raz trzeci wylądowała w bramce gości.

Być może emocje byłyby do końcowego gwizdka arbitra, gdyby w 85 minucie Mateusz Słodowy strzelił drugiego gola dla GKS-u. Po główce 30-letniego stopera jastrzębian piłka o centymetry minęła bramkę Jakuba Wrąbla. Piłkarze Widzewa zaksięgowali kolejne trzy punkty i umocnili się na fotelu lidera, lecz niedzielny mecz z outsiderem tabeli nie był dla nich łatwizną. Zespół z Jastrzębia Zdroju – mimo porażki – mógł wracać do domu z podniesionym czołem.


Widzew Łódź – GKS Jastrzębie 3:1 (2:1)

1:0 -Montini, 33 min (głową), 2:0 – Guzdek, 36 min, 2:1 – Rumin, 45+3 min (karny), 3:1 – Danielak, 66 min.

WIDZEW: Wrąbel – Stępiński, K. Nowak, Tanżyna – Zieliński, Danielak, Hanousek (90+1. Nunes), Michalski (69. Mucha), D. Kun (90+1. Gołębiowski) – Montini (80. Tetteh), Guzdek (69. Karasek). Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

JASTRZĘBIE: Reclaf – Zalewski (63. Borkała), Słodowy, Bojdys, D. Witkowski – D. Kamiński, Kuczałek, Jadach (74. Feruga), Handzlik (63. Balboa), Zejdler (74. Gajda) – Rumin (90+2. F. Łukasik). Trener Jacek TRZECIAK.

Sędziował Dominik Sulikowski (Gdańsk). Widzów 17128. Żółte kartki: Michalski, D. Kun – D. Kamiński.


Na zdjęciu: Pomocnik Widzewa Karol Danielak strzelając trzeciego gola dla swojej drużyny de facto zamknął mecz z GKS-em Jastrzębie.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus