GKS Jastrzębie. Zabójcza końcówka

W Stężycy GKS Jastrzębie stracił tyle bramek, ile we wcześniejszych sześciu meczach.


Do pojedynku z niepokonanym od pięciu kolejek GKS-em Jastrzębie Radunia Stężyca przystąpiła bez kilku kluczowych swoich zawodników.  W składzie zespołu trenera Sebastiana Letniowskiego zabrakło przede wszystkim najlepszego snajpera (5 bramek), Radosława Stępnia, który „wyleciał” ze składu z powodu czterech żółtych kartek. Z tego samego powodu nie wybiegł na boisko kapitan drużyny Rafał Kosznik, a ukraiński obrońca Dmytro Baszłaj jeszcze nie odpokutował kary nałożonej na niego za czerwoną kartkę. Do dyspozycji trenera Letniowskiego będzie w następnym meczu z Kotwicą Kołobrzeg. Zabrakło również kontuzjowanego napastnika Przemysława Kity. W zespole gości nieobecny był ukraiński pomocnik Farid Ali, natomiast po raz pierwszy – od października ubiegłego roku – w kadrze drużyny z Górnego Śląska znalazł się Dominik Kulawiak.

Mecz toczył się w bardzo trudnych warunkach, bo nad Stężycą przeszła ulewa, która zamieniła boisko w bajoro. Piłka stawała w kałużach wody i kontrola nad nią przysparzała zawodnikom obu drużyn ogromne problemy.

Mimo to kibice zgromadzeni na trybunach już w pierwszej połowie doczekali się bramek, które mają na sumieniu bramkarze obu drużyn – Grzegorz Drazik i Kacper Tułowiecki.

W 30 minucie o zdobycie gola mógł pokusić się Wojciech Łuczak, lecz nie trafił w światło bramki gości. Jastrzębianie odpowiedzieli niecelnym strzałem w bardzo dogodnej sytuacji Daniela Stanclika (32 min), który posłał piłkę nad poprzeczką.

W 34 minucie byliśmy świadkami kuriozalnej bramki, która poszła na konto Andrzeja Kaszuby. Pomocnik Raduni próbował płasko dośrodkować piłkę, Drazik nie za bardzo wiedział jak zareagować i futbolówka wpadła do bramki GKS-u. Stracony gol ewidentnie obciąża bramkarza gości. Gospodarze nie potrafili jednak utrzymać korzystnego wyniku do przerwy, a rywalom pomógł w odrobieniu straty Tułowiecki. W 42 minucie bramkarz zespołu ze Stężycy zderzył się z Kaszubą, Stanclik sprzątnął rywalom futbolówkę sprzed nosa i z zimną krwią umieścił ją w siatce, doprowadzając do wyrównania. Kaszuba w tej „akcji ratunkowej” doznał kontuzji i nie dotrwał do końca I połowy, w 45 minucie jego miejsce zajął Sebastian Deja.

Po zmianie stron boiska drużyna z Kaszub ruszyła do frontalnego ataku i już w 48 minucie zmarnowała stuprocentową okazję do zdobycia gola.

Starania gospodarzy w dążeniu do zdobycia gola zostały nagrodzone w 79 minucie, gdy Drazika do kapitulacji zmusił Bartosz Zynek. Na tym nie zakończył się jednak koncert gospodarzy, bo w 81 minucie Kacper Kawula sprokurował dla nich rzut karny. Syn trenera Raduni, Jakub Letniowski, nie zdołał go wykorzystać, bo jego uderzenie na rzut rożny sparował Drazik. Było to jednak tylko odroczenie egzekucji, bo po dośrodkowaniu spod chorągiewki z bliska wpakował piłkę do bramki gości Wojciech Łuczak. Żeby nie było żadnych wątpliwości, która drużyna zasłużyła na zwycięstwo, w 87 minucie Zynek na wszelki wypadek po raz czwarty zmusił Drazika do kapitulacji. Gol Bartosza Borunia w doliczonym czasie gry nie mógł drużynie z Jastrzębia Zdroju osłodzić goryczy porażki.

W sześciu poprzednich spotkaniach GKS Jastrzębie stracił cztery bramki, teraz tyle razy „skaleczyła” go Radunia Stężyca.

Roman Habrych


Radunia Stężyca – GKS Jastrzębie 4:2 (1:1)

1:0 – Kaszuba, 34 min, 1:1 – Stanclik, 42 min, 2:1 – Zynek, 79 min, 3:1 – Łuczak, 85 min, 4:1 – Zynek, 87 min, 4:2 – Boruń, 90+1 min.

RADUNIA: Tułowiecki – Orłowski (89. Lipka), Dejewski, Straus – Sauczek (46. Nowicki), Kaszuba (45. Deja), J. Letniowski, Łuczak, Zynek (89. Górski), Rajski (71. Potrac) – Surdykowski. Trener Sebastian LETNIOWSKI.

JASTRZĘBIE: Drazik – Boruń, Kawula (85. Wybraniec), Słodowy, Zacharczenko, Szkudlarek (71. Kulawiak) Kamiński, Szymczak (81. Wysiński), Lech, Gołuch – Stanclik. Trener Grzegorz KURDZIEL.

Sędziował Piotr Pazdecki (Koszalin). Widzów 350. Żółte kartki: Kaszuba, Deja, Potrac – Zacharczenko, Kawula.

Piłkarz meczu Bartosz ZYNEK.


Na zdjęciu: Daniel Stanclik strzelił gola dla GKS-u Jastrzębie w Stężycy, ale nie wystarczył on do zainkasowania choćby punktu.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut