GKS Jastrzębie. Zagrać rozważnie

Bartosz Jaroszek jest jednym z sześciu piłkarzy z obecnej kadry GKS-u Jastrzębie, którzy w poprzednim sezonie zagrali w obu meczach z Chrobrym Głogów. Oprócz niego wystąpili w nich także Dawid Gojny, Kamil Jadach, Damian Tront, Kamil Adamek i Adam Żak. Co zapamiętał z tamtych potyczek 25-letni piłkarz GKS-u? – W pierwszym meczu, na własnym boisku, byliśmy stroną przeważającą i powinniśmy byli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę – przekonuje wychowanek Stadionu Śląskiego Chorzów.

– Chrobry też odpowiadał groźnymi akcjami, po jednym ze stałych fragmentów gry strzelił nawet bramkę, która nie została jednak uznana. Mimo wszystko to my byliśmy bliżej zwycięstwa, bo sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystali Farid Ali i Kamil Adamek. W meczu w Głogowie mieliśmy lepsze otwarcie niż gospodarze, gdy Kuba Wróbel wygrał pojedynek główkowy, ale Kamil Adamek nie wykorzystał stuprocentowej okazji. Potem Chrobry zepchnął nas do obrony i tylko cud uratował nas przed utratą gola. Straciliśmy go jednak w drugiej połowie i to po kontrataku! Bolało nas to bardzo, bo strata bramki po kontrze na boisku rywala po prostu nie przystoi. Potem dążyliśmy wszystkimi siłami do zdobycia wyrównującego gola, ale obrona przeciwnika była skomasowana i nie zdołaliśmy się przez te zasieki przebić.

„Przemeblowana” obrona

Jak widać z doświadczeń poprzedniego sezonu, Chrobry jest dla zespołu z Jastrzębia bardzo niewygodnym przeciwnikiem. – To prawda, nie dość, że jest niewygodnym przeciwnikiem, to jeszcze dobrze gra w piłkę – potwierdza Bartosz Jaroszek. – Teraz nasi najbliżsi rywale wprawdzie mają problemy ze zdobywaniem punktów, ale wcześniej, czy później udowodnią, że są groźnym zespołem. W sobotę musimy zagrać rozważnie, by nie dać się zaskoczyć. Swojego stylu gry nie zmienimy, będziemy starali się narzucić Chrobremu swoje warunki gry i zainkasować komplet punktów.

W sobotniej potyczce z ekipą trenera Ivana Djurdjevicia linia defensywna gospodarzy będzie zmodyfikowana. Z powodu nadmiaru żółtych kartek nie może zagrać prawy obrońca Dominik Kulawiak, natomiast z powodu kontuzji kolana nie pojawi się na boisku stoper Adam Wolniewicz. Czy rotacje w tej formacji są problemem dla pozostałych piłkarzy? – Na pewno nie – przekonuje Bartosz Jaroszek. – Wszyscy dobrze się znamy, latem doszedł do nas tylko Michał Bojdys.

GKS Jastrzębie. Złe wspomnienia

Ale graliśmy już ze sobą zarówno w meczach sparingowych, jak i w spotkaniach o punkty. Nie wiem jeszcze, kto wybiegnie w podstawowej jedenastce, trener Skrobacz poda ją dopiero w sobotę. Ktokolwiek jednak znajdzie się w wyjściowym składzie, da drużynie odpowiednią jakość. Jesteśmy przygotowani na kłopoty związane z kontuzjami, jak również przypadki losowe. Pech jednego z nas, jest szczęściem drugiego. Kto zastąpi „Kulę” na prawej obronie? Tego też nie wiemy, może to być Oskar Mazurkiewicz albo Rafał Adamek. A może trener Skrobacz wpadnie na jakiś inny, oryginalny pomysł?

Inni, choć ci sami

Na środku obrony sztab szkoleniowy nie ma wielkiego pola manewru, można założyć w ciemno, że parę stoperów utworzą Bartosz Jaroszek i Michał Bojdys. – Lubimy grać ze sobą, dobrze czujemy się razem na boisku – potwierdza „Jaro”. – Oczywiście zawsze może być lepiej, nie ulega wątpliwości, że mamy jeszcze duże rezerwy. Mam na przykład do siebie pretensje o zachowanie w meczu z Sandecją w akcji, po której Dominik Kun strzelił nam gola. Jestem jednak przekonany, że z meczu na mecz będzie się to rozkręcało, a nasza współpraca będzie coraz lepsza.

Niemal wszyscy zadają sobie pytanie, czym różni się GKS Jastrzębie w meczach wyjazdowych od tego, który gra na Stadionie Miejskim przy ulicy Harcerskiej w Jastrzębiu? Styl gry na pewno jest podobny, jeżeli nie identyczny, więc gdzie jest pies pogrzebany? – To prawda, w każdym meczu gramy podobnie, próbujemy narzucić przeciwnikowi swój styl gry – mówi Bartosz Jaroszek. – W każdym meczu gramy o zwycięstwo, tylko na wyjazdach jeszcze nam się to ani razu nie udało, a u siebie wygraliśmy dwa z trzech meczów. Nie potrafię sensownie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje.

 

Na zdjęciu: Bartosz Jaroszek (z prawej) gra twardo i nieustępliwie. Przekonał się o tym chociażby napastnik GKS-u Tychy, Mateusz Piątkowski (z lewej).

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem