GKS Jastrzębie. Złapali trochę tlenu

Bez Daniela Rumina w składzie GKS Jastrzębie musiałby już teraz zapomnieć o utrzymaniu na zapleczu ekstraklasy.


W bieżących rozgrywkach Fortuna 1 Ligi GKS Jastrzębie strzelił 12 bramek, z czego połowa poszła na konto 24-letniego napastnika, Daniela Rumina. Aż strach pomyśleć, jakie byłyby notowania drużyny z Harcerskiej (i miejsce w tabeli), gdyby w jej składzie zabrakło wychowanka Lotnika Kościelec.

Nie sprzedawać!

W poprzednim sezonie Rumin strzelił dla jastrzębian 12 goli w I lidze (w 34. spotkaniach), co stanowiło 37,5% zdobyczy bramkowej całej drużyny. Teraz płowowłosy snajper dorzucił do tego dorobku sześć trafień, tyle samo, ile zdobyli pozostali koledzy z zespołu. Nic dziwnego zatem, że interesują się Ruminem inne kluby, również z ekstraklasy. Oglądali go między innymi przedstawiciel Górnika Łęczna, który poza Bartoszem Śpiączką nie ma w składzie rasowego łowcy bramek. Jeżeli jednak GKS Jastrzębie chce skutecznie walczyć o utrzymanie w Fortuna 1 Lidze, nie powinien pozbywać się swojego snajpera wyborowego. Za żadne skarby świata! Nie mam wątpliwości, że suma uzyskana z ewentualnego transferu nie zrekompensuje poniesionej straty. Warto w tym miejscu zadać sobie więc pytanie, czy skórka warta jest wyprawki?

Niezbędna korekta

W pomeczowej rozmowie z przedstawicielem klubowych mediów Wojciechem Skrockim Daniel Rumin stwierdził z pełnym przekonaniem, że „jako seniorowi, na poziomie centralnym, zdarzyło mi się pierwszy raz strzelić hat-tricka”. Czy tak jest w istocie? Może bramkostrzelny napastnik powiedział tak przez wrodzoną skromność, a może po prostu pewne fakty z kariery wyparowały mu już z pamięci.

„Prześwietlmy” zatem obecną gwiazdę zespołu GKS-u Jastrzębie. Otóż w sezonie 2017/2018 obecny napastnik jedenastki z Harcerskiej zdobył dwukrotnie hat-tricka w III lidze – najpierw z rezerwami Górnika Zabrze (5:1), a potem z Lechią Dzierżoniów (3:3). Rumin był wówczas zawodnikiem Skry Częstochowa. W następnym sezonie (2019/2020), po awansie częstochowian do II ligi, Daniel Rumin strzelił trzy bramki w spotkaniu z Gryfem Wejherowo (7:0).

Ta drobna korekta była konieczna, by bramkostrzelny napastnik nie umniejszał swoich dotychczasowych osiągnięć

Zabrał szczęśliwą piłkę

Sobotni festiwal strzelecki w meczu z Górnikiem Polkowice napastnik GKS-u Jastrzębie rozpoczął, wykorzystując prezent od Kamila Wacławczyka. Potem został trafiony przez Dominika Radziemskiego i futbolówka i futbolówka ponownie znalazła się w bramce gości. Ostatnie trafienie to efekt jego sprytu i… nieporozumienia bramkarza Jakuba Szymańskiego z Pawłem Kucharczykiem.

– Myślę, że z przebiegu całego spotkania zasłużyliśmy na trzy punkty – powiedział Daniel Rumin.

– Byliśmy konsekwentni, graliśmy prostą, ale bardzo skuteczną piłkę. I to nam przyniosło zwycięstwo. Owszem, mieliśmy jeszcze kilka dogodnych okazji, żeby podwyższyć wynik, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Dlatego cieszę się, że udało nam się wygrać z Polkowicami. Szczęśliwą piłkę zabieram do domu, skorzystałem z okazji i już ją mam, podpisaną przez chłopaków. Przed pojedynkiem z Polkowicami skupiliśmy się podczas treningów na fragmentach strzeleckich i taktyce. Czas nam sprzyja, bo prezentujemy się coraz lepiej.

Ostatni dzwonek

Nie da się ukryć, że mecz z Górnikiem Polkowice był ostatnim dzwonkiem dla podopiecznych trenera Jacka Trzeciaka. Gdyby tego spotkania nie rozstrzygnęli na swoją korzyść, ich sytuacja w tabeli byłaby tragiczna. Wszak przeciwnik wlecze się w ogonie tabeli i z kim wygrać, jak nie z taką drużyną? Zwłaszcza, że w kolejce już ustawiły się Odra Opole i GKS Katowice, które będą następnymi przeciwnikami zespołu z Harcerskiej.

– Tak naprawdę do tego ostatniego meczu podeszliśmy jak do każdego wcześniejszego zaręczał Daniel Rumin.

– Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to ważny mecz, chcieliśmy go wygrać i cieszę się, że się udało. Dzięki temu wynikowi złapaliśmy trochę tlenu i będziemy walczyć dalej.


Na zdjęciu: Bez Daniela Rumina (z prawej, przy piłce) GKS Jastrzębie byłby z miejsca skazany na pożarcie

Fot.gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut