GKS Katowice. Będzie wdzięczny do końca życia

Bartosz Jaroszek wraca dziś do miejsca, w którym spędził ponad 2 sezony i cieszył się z awansu do I ligi.


W Jastrzębiu spędził 2,5 sezonu, wywalczył awans do I ligi, rozegrał 65 meczów o punkty i zdobył w nich 4 bramki. Dziś wróci na stare śmieci. Bartosz Jaroszek, defensywny pomocnik zespołu z Bukowej, to jedna z postaci stanowiąca wspólny mianownik między dwoma GKS-ami, które wczesnego sobotniego popołudnia zmierzą się w derbach przy Harcerskiej.

– Do końca życia będę wdzięczny trenerowi Skrobaczowi, że pomógł mi i dał w Jastrzębiu szansę – mówi Jaroszek. – Byłem wtedy bardzo blisko związany z Rozwojem, ale skoro lider II ligi zechciał mnie ściągnąć, to długo się nie zastanawiałem. Drużyna była wtedy na autostradzie do pierwszej ligi i trudno było go nie zrobić. Serce w sobotę na pewno zabije mocniej, bo z tym miejscem wiąże mnie masa miłych wspomnień, dlatego wrócę na Harcerską z uśmiechem.

Niektórych postraszyli

Można powiedzieć, że klub z Jastrzębia „odzyskał” Jaroszka dla zawodowej piłki, bo grę w Rozwoju łączył z pracą. Przy Harcerskiej mógł znów spróbować swych sił w I lidze, w której pierwsze szlify zbierał w Rozwoju. – W pierwszym sezonie po awansie nie tyle zbudowaliśmy markę GKS-u Jastrzębie, co pokazaliśmy, że też jest w stanie walczyć na zapleczu ekstraklasy o ciekawe cele – przekonuje 27-latek.

– Wyhamowaliśmy po przerwie spowodowanej pandemią. Nie wiem, czy był to z naszej strony brak pokory, czy inne czynniki wpłynęły na to, że wmieszaliśmy się do walki o utrzymanie, zajmując wcześniej miejsce barażowe z niedużą stratą do lidera i wicelidera. Szkoda, że nie wyszło, ale i tak fajnie, bo kilka zespołów postraszyliśmy.

Latem 2020 odszedłem z Jastrzębia i z radością podpisałem kontrakt z GieKSą, ale niektóre znajomości przetrwały. Niedawno rozmawiałem z Mateuszem Słodowym, regularny kontakt mamy też z Oskarem Mazurkiewiczem, który gra dziś w Pniówku, czy Adasiem Żakiem, bo wspólnie dojeżdżaliśmy do Jastrzębia na treningi i znamy się od lat.

Nastawieni na potworną walkę

Dziś oczywiście sentymentów żadnych być nie może. Stawka jest spora, bo oba GKS-y walczą o utrzymanie i wynik tego meczu wpłynie na kształt dolnej części I-ligowej tabeli. – Spodziewam się ze strony Jastrzębia bardzo dużej woli walki – mówi defensywny pomocnik, który przy Harcerskiej wystawiany bywał też na środku obrony.

– Musimy przeciwstawić się rywalom tym samym. To będą typowe derby, w których inne kwestie mogą mieć mniejszy wpływ na wynik. Środowy mecz Pucharu Polski z Niecieczą, naprawdę niezły w naszym wykonaniu i przegrany po dogrywce, kosztował zespół sporo sił. Takie rzeczy się czuje, ale granie co 3 dni to generalnie fajna sprawa dla zawodników, dlatego wierzę, że wszyscy zregenerują się i damy sobie radę. Jestem optymistą, bo jest widoczny progres w naszej grze, przede wszystkim patrząc na defensywę.

To dobrze rokuje przed najbliższymi meczami. Ostatnia seria przy Bukowej pokazała, że jesteśmy w stanie tracić niewiele bramek, przechylać szalę na swoją korzyść. Teraz GieKSa musi zacząć punktować na wyjazdach. Ostrzymy sobie zęby na te bardzo ważne derby w Jastrzębiu i szanujemy przeciwnika. Wiemy, że musimy się nastawić na potworną walkę.

Grzecznie i cierpliwie

GKS nie przegrał 4 ostatnich ligowych spotkań, co zbiegło się ze zmianą ustawienia i przejściem na system z trójką środkowych obrońców. Bartosz Jaroszek akurat stracił miejsce w podstawowej jedenastce i parę środkowych pomocników wraz z Rafałem Figlem tworzy ostatnio Oskar Repka.



– Trener wybrał inne ustawienie personalne, ja walczę dalej o skład i akceptuję tę decyzję – przyznaje Jaroszek, który w roli zmiennika zdobył kilka tygodni temu bramkę na wagę wygranej ze Stomilem. – Grzecznie czekam na swoją szansę, robiąc swoje, by być gotowy. Już poprzedni sezon, w II lidze, nauczył mnie cierpliwości. Ta szansa wcześniej czy później, ale przyjdzie i trzeba będzie ją wykorzystać. Dlatego praca, praca, praca. I tyle.




2 TYSIĄCE złotych kary nałożyła Komisja Dyscyplinarna na GieKSę za – uwaga, uwaga! – złamanie protokołu covidowego polegającego na tym, że po derbach z Tychami piłkarze przybili piątki grupie młodych kibiców. Aż żal to komentować.



Na zdjęciu: Bartosz Jaroszek stracił ostatnio miejsce w składzie GieKSy, ale wskazuje, że poprzedni sezon w II lidze nauczył go cierpliwości.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus