Czas na niego pracuje

Jakub Arak przez ostatni miesiąc stał się bardzo ważnym ogniwem GieKSy, przed którą piątkowy mecz z ŁKS-em. – Od wyniku zależeć będzie w sporej mierze, jak będziemy oceniani za całą jesień – mówi napastnik.


Napisać w tym kontekście, że napastnik jest jak keczup i gdy już leci, to na całego, byłoby chyba przesadą. Faktem jest jednak, że czas, kiedy wyliczaliśmy Jakubowi Arakowi dziesiątki występów bez gola, to już przeszłość. Od początku października gracz GieKSy wpisał się na listę strzelców 4-krotnie.

Wiek produkcyjny

Jego bramki dały zwycięstwa ze Skrą Częstochowa (1:0) i Chrobrym Głogów (1:0) oraz remis w Niepołomicach (1:1). W sobotni wieczór zaś, w wygranym 3:0 starciu z Chojniczanką, Arak na początku drugiej połowy dał katowiczanom prowadzenie, na krótkim słupku wieńcząc centrę Grzegorza Rogali.

– Kuba to po prostu dobry piłkarz, dobrze funkcjonuje na treningach, dobrze czuje się w polu karnym. Czas na niego pracuje. Przez dwa lata był w dobrych klubach (Lechii, Rakowie – dop. red.), ale meczów rozgrywał mniej, a to mimo wszystko zawsze bardziej hamuje niż rozwija. Nadal jest w wieku produkcyjnym i mam nadzieję, że będzie to wykorzystywał. W sobotę bramkę na 1:0 zdobył w modelowy sposób, jeśli chodzi o działania napastnika w polu karnym – chwali Rafał Górak, trener GKS-u.

Poziom świadomości

Sam Arak do faktu, że w 34 meczach z rzędu nie strzelił żadnego gola, a w ostatnich 6 – aż 4, podchodzi bardzo spokojnie.

– Powtarzałem już nieraz, że dla mnie najważniejsza jest drużyna. Cieszę się, że zdobywam bramki, ale jestem na takim poziomie swojej świadomości piłkarskiej, iż radość daje mi zarówno mój gol, jak i każdego chłopaka z zespołu. To najistotniejsze. Wiadomo, że gole napastnikom są potrzebne, łatwiej się wtedy gra, pewność siebie idzie w górę. Jestem w takim piłkarskim wieku, że niezależnie od tego, czy strzelam czy nie, gram na swoim równym poziomie – przekonuje Arak, który w sobotni wieczór był jedną z kluczowych postaci GieKSy. Nie dość, że rozwiązał worek z bramkami, to trafienie Arkadiusza Jędrycha na 2:0 z rzutu karnego było po faulu Filipa Karbowego właśnie na nim, długo „var-owanego”.

Z mojej perspektywy ten karny był ewidentny. Wygrałem pozycję w polu karnym, poczułem się zahaczony przez jednego z rywali. To był karny pod VAR, ale słuszny – opisuje napastnik GKS-u. Gdy wcześniej wpisał się na listę strzelców, przebiegł się wzdłuż trybuny głównej, dzieląc radością z garstką tych osób, które mimo bojkotu zasiadły przy Bukowej.

Być może ludzi było niewiele, ale czuliśmy wsparcie, na stadionie było trochę młodzieży. Cieszę się z każdej osoby, która nas wspiera – przyznaje Jakub Arak.

Tego potrzebowali

GKS odniósł z Chojniczanką najwyższe w sezonie zwycięstwo.

– Bardzo cieszy. Czuliśmy kontrolę od początku, choć dopóki nie zdobędzie się drugiej bramki, to takie mecze bywają nerwowe. Tak było w Opolu, Rzeszowie, gdzie wygrywaliśmy 1:0 i drżeliśmy o wynik. Tym razem zamknęliśmy mecz trochę szybciej. Potrzebowaliśmy takiego spotkania, wygranego w sposób przekonujący. W tym sezonie wygranych było całkiem sporo, ale takiego meczu wcześniej nie zagraliśmy. Być może Chojniczanka zaskoczyła nas trochę personaliami, ale trenerzy przygotowywali nas zarówno na to, że zagra trójką, jak i czwórką z tyłu. Mamy na tyle zdefiniowany nasz model gry, że niezależnie od tego, jak zacznie przeciwnik, jesteśmy w stanie szybko się przestawić – mówi napastnik GieKSy, która szybko podniosła się po przegranych prestiżowych derbach z Ruchem.

Wbrew pozorom, trudniej było się podnieść po bezbramkowym remisie ze Stalą Rzeszów, bo tamten mecz nam nie wyszedł. W Chorzowie graliśmy jak równy z równym, momentami byliśmy lepsi. Ruch wygrał 1:0, bo taka jest piłka, ale tamte derby pokazały, że droga, którą obraliśmy, jest dobra i musimy ją kontynuować. W piątek gramy z ŁKS-em. Po tym, co pokazaliśmy z Chojniczanką, będzie to bardzo ciekawy mecz. Bardzo fajnie byłoby zakończyć ten rok w dobrym stylu. Tabela jest bardzo spłaszczona. Zdaję sobie sprawę, że od meczu z ŁKS-em w sporej mierze zależy, jak będziemy oceniani za całą tę jesień – zaznacza Jakub Arak.


Na zdjęciu: Gol, wywalczony karny… Jakub Arak górował nad sobotnimi przeciwnikami GieKSy.
Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus