GKS Katowice. Czekał prawie 300 dni

Dominik Kościelniak pierwszy od sierpnia ubiegłego roku występ uczcił ładną bramką zdobytą w sparingu z Zagłębiem Sosnowiec.


Gdy w 70 minucie środowego sparingu z Zagłębiem Sosnowiec wchodził na boisko w miejsce Kacpra Grzebielucha, koledzy z ławki rezerwowych bili brawo. Gołym okiem było widać, jaką ma ochotę do gry, co kwadrans później udokumentował ładną bramką, zdobytą mocnym strzałem pod poprzeczkę.

Tak Dominik Kościelniak, pomocnik GieKSy, uczcił powrót do gry po długiej przerwie spowodowanej kontuzją. – Piłka spadła mi pod nogi. Nie pozostało nic innego, jak wykorzystać to i się cieszyć. Po 9 miesiącach trudno nie czuć głodu gry. Jestem zadowolony z gola, ale przede wszystkim tego, że zagrałem i w zdrowiu zakończyłem ten pierwszy sparing. Myślę, że to dobry początek – mówi 27-latek.

Powód do zmartwienia

29 sierpnia 2021 roku – ta data zapewne utkwi mu w pamięci. Katowiczanie jako beniaminek nieźle weszli w I-ligowy sezon, byli krótko po spektakularnym zwycięstwie w klasyku z Zagłębiem. Pojechali do Polkowic na mecz z Chrobrym Głogów. Skończyło się porażką 0:4. – Trener powiedział wtedy chłopakom mądre słowa; żeby nie przejmować się wynikiem, że martwić mogę się ja, bo wypadam z grania w piłkę na rok – wspominał Kościelniak.

Nie dograł wtedy nawet I połowy. Zerwanie więzadła krzyżowego przedniego oraz uszkodzenie łąkotki bocznej – tak brzmiała diagnoza, która była dla niego tym boleśniejsza, że wcześniej jedynym poważniejszym urazem był problem z mięśniem dwugłowym, z którym uporał się miesiąc. Tym razem rozbrat z graniem był niemal 10 razy dłuższy. Łącznie trwał 297 dni – tyle dzieliło mecz w Polkowicach od sparingu w Sosnowcu.

– Wróciłem mniej więcej po takim czasie, jaki założyliśmy sobie na początku, czyli 9 miesięcy. Wcześniej nie było na to szans. Trzeba było wyleczyć wszystko na 100 procent, by nic nie działo się później. Były to długie, ciężkie, monotonne chwile, ale przeszedłem to, z czego się cieszę – mówi pomocnik GieKSy. Opisywał, że w okresie rehabilitacji trenował dwa razy dziennie, wolne miał tylko niedziele.

Będzie wzmocnieniem

O tym, jak istotną przed kontuzją był postacią, świadczył nawet symboliczny fakt w postaci nominacji do miana „piłkarza roku” w plebiscycie „Złote Buki” za poprzedni rok. Ostatecznie statuetkę zgarnął Adrian Błąd. Kościelniak na Bukową trafił przed sezonem 2020/21, zakończonym awansem do I ligi. Łącznie w katowickich barwach rozegrał 35 ligowych meczów, strzelił 4 gole, zaliczył 4 asysty. Mógł mieć obawy, że na tym jego pobyt w Katowicach się zakończy. 30 czerwca miał wygasnąć jego kontrakt z klubem, ale został przedłużony o kolejny rok. – Jestem za to wdzięczny klubowi. Byłbym głupi, gdybym teraz z całych sił nie chciał się odwdzięczyć – zaznacza pomocnik.

Trener Rafał Górak: – Wydaje mi się, że w ostatnim czasie zawodnicy nie zawodzą się na GKS-ie Katowice. To ważne. Powrót Dominika do zdrowia to nasz transfer wewnętrzny. Ja go uznaję jako wzmocnienie przed tym sezonem – podkreśla szkoleniowiec, któremu zdrowy Kościelniak zwiększy pole manewru. Gdy doznawał kontuzji, GieKSa grała jeszcze czwórką obrońców i bocznymi pomocnikami. Teraz preferuje taktykę z wahadłami. Ale Kościelniak, nominalny skrzydłowy, może też występować jako jedna z „dziesiątek”.

Stale się rozwijają

– Walka o skład? Na razie skupiam się na tym, by po prostu być zdrowym, jak najlepiej pokazać się w sparingach i treningach. O resztę niech… martwi się trener. W drużynie zostali najlepsi zawodnicy, klub dokonał wzmocnień, dlatego mam poczucie, że wracam do mocniejszej drużyny. Cały czas się rozwijamy.

Na pełnych obrotach trenuję dopiero od niecałych dwóch tygodni. Zacząłem okres przygotowawczy, na razie wszystko idzie dobrze. Wchodząc na boisko w sparingu z Zagłębiem był lekki stres, ale po takim czasie myślisz, by po prostu nic się nie stało. Noga jeszcze nie jest do końca w takim stanie, jakiego bym chciał, ale trzeba to przełamać – mówi pomocnik pochodzący z Zakopanego.

Coraz więcej minut

W pierwszym letnim sparingu, bezbramkowo zremisowanym u siebie ze Skrą Częstochowa, Kościelniak nie wystąpił. Na murawę przy Bukowej najpewniej wróci dziś. Wcześniej katowiczan sprawdzali I-ligowcy, teraz uczyni to II-ligowiec. O godz. 12.00 zmierzą się z Górnikiem Polkowice.

– Dominik już ze Skrą zagrałby kilka minut, ale nie mieliśmy jeszcze na to pełnej zgody. Czekaliśmy na powrót lekarza z urlopu, by wszystko było OK. Widzę, że jest w formie. Mam nadzieję, że będzie mógł dostawać od nas w każdym kolejnym sparingu więcej minut – dodaje trener Górak.



4 GOLE i tyle samo asyst zanotował w ligowych występach dla GieKSy Dominik Kościelniak


Na zdjęciu: Jeśli Dominik Kościelniak wróci do dyspozycji sprzed kontuzji, powinien wnieść do gry GKS-u sporo dobrego.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus