GKS Katowice. Będzie ból głowy

Katowiczanie w większości meczów strzelają w tym sezonie co najmniej 2 gole, a w ostatni weekend udowodnili, że są w stanie świetnie poradzić sobie nawet bez Filipa Szymczaka.


Można pastwić się nad ich defensywą, ale takiej ofensywy mógłby pozazdrościć im nie jeden zespół. GieKSa w roli beniaminka I ligi punktuje z problemami, wygrała tylko 2 z 12 meczów, traci mnóstwo goli, ale trzeba jej oddać, że nie ma przynajmniej problemów z ich strzelaniem. Aż siedem występów kończyła zdobywając co najmniej 2 bramki.

Rośnie mocny zespół

Przy Bukowej ta sztuka nie udała jej się tylko raz – przy okazji bezbramkowo zremisowanego spotkania z Sandecją Nowy Sącz. Był to jeden z trzech rywali – obok Miedzi Legnica i Chrobrego Głogów – który był w stanie zachować z katowiczanami czyste konto. Sobotnie derby z GKS-em Tychy (2:2) potwierdziły, że mają duży ofensywny potencjał. Stworzyli sporo okazji, grając bez najlepszego napastnika Filipa Szymczaka, powołanego do młodzieżowej reprezentacji Polski. Gdy wróci, trener Rafał Górak będzie miał pozytywny ból głowy, jak zestawić atak na kolejne mecze – w tym ten najbliższy, sobotni ze Skrą Częstochowa.

– Dla mnie największym bólem głowy jest zdobywanie punktów. To najważniejsze. A w kwestii walki o miejsce w kadrze trzeba się mocno starać. Z Tychami poza meczową dwudziestką znalazł się choćby Szymek Kiebzak i musi podjąć rękawicę, by do niej wrócić. Mamy bardzo silną, równą kadrę. Ona uczy się tej ligi, zbiera doświadczenie, ale wydaje mi się, że w Katowicach powoli rośnie bardzo mocny zespół – przekonuje szkoleniowiec GieKSy.

Dali odzew

W derbach z Tychami nieobecnego Szymczaka zastąpił w roli napastnika Filip Kozłowski, dla którego był to dopiero drugi w sezonie występ w podstawowym składzie. A pierwszy ligowy; wcześniej zagrał w pucharowym starciu w Zambrowie, zdobywając jedyną bramkę. Teraz potwierdził, że wyjściowa jedenastka służy mu znacznie bardziej niż rola zmiennika. To od jego przechwytu zaczęła się akcja, po której GKS strzelił w sobotę jednego z goli. Trener Górak znalazł miejsce nie tylko dla Kozłowskiego, lecz też drugiego zawodnika, którego w tej rundzie wystawiał już na „dziewiątce”, czyli Patryka Szwedzika. Młodzieżowiec został wystawiony na skrzydle i zdobył obie bramki.

– Jestem bardzo zadowolony z ich współpracy, jakości gry. Obaj mieli ogromną chęć pokazania się. Dostali szansę w momencie, gdy swoje przechodzili, bo nie grali dotąd tyle, ile by chcieli. W sobotę dali fajny odzew względem nas wszystkich, sztabu, całego GKS-u. Można tylko pogratulować im takiego meczu. Oby tak dalej, bo to tylko wyrównuje siłę naszej kadry i powoduje, że zmierzamy ku temu, by wygrywać te mecze, które powinniśmy – podkreśla Górak.

Zdiagnozowany dawno temu

O ile Filip Szymczak został przed tym sezonem wypożyczony z Poznania i teoretycznie Lech może go ściągnąć do siebie nawet zimą, o tyle Szwedzik jest kontraktowym zawodnikiem GieKSy. Pochodzi co prawda nie z Katowic, a z Legnicy, ale wedle zasad PZPN-u można go już tytułować wychowankiem katowickiego klubu. Takich graczy, którzy zostali ukształtowani przy Bukowej i stąd ruszyli w większy piłkarski świat, w ostatnich latach praktycznie nie było. Skoro Szwedzik w roli młodzieżowca udowadnia, że może być ważną postacią I-ligowego zespołu, to może on przełamie ten impas…

– Bardzo mu tego życzymy i bardzo mocno mu kibicujemy. Zdiagnozowałem tego chłopaka bardzo dawno temu. Spokojnie wprowadzaliśmy go do piłki seniorskiej. Miałby już więcej występów, gdyby nie uraz piątej kości śródstopia, przez który cała runda poszła z wiatrem. Teraz jest nowe rozdanie. Patryk walczy i cieszy mnie, że na alternatywnej dla siebie pozycji zagrał w sobotę w taki sposób, jakiego sobie życzę – mówi trener GieKSy. Szwedzik, dla którego to trzeci rok w seniorskim futbolu, dwa poprzednie sezony kończył z 1 zdobytą bramką. Teraz ma ich już na koncie 3, choć w tej rundzie spędził na boisku niewiele ponad 270 minut.

Przyszedł spóźniony

Przy Bukowej z pewnością zastanawiają się też, czy „odpali” trzeci obok Szwedzika i Szymczaka młodzieżowiec dający wiele opcji w ofensywie, czyli Piotr Samiec-Talar. 20-latek został wypożyczony już w trakcie sezonu ze Śląska Wrocław, dotąd zaliczył w Katowicach 6 wejść z ławki.

– Można powiedzieć, że Piotrek przyszedł do nas spóźniony, co nigdy nie pomaga zawodnikowi i trenerowi. Cieszę się, że jest z nami w zespole. Szkoda, że w sobotę strzelił w słupek, a nie do bramki. Może byłby wraz z Patrykiem Szwedzikiem bohaterem – przyznaje Rafał Górak.


Na zdjęciu: W derbach z GKS-em Tychy Patryk Szwedzik strzelił tyle goli, co… w dwóch poprzednich sezonach w II lidze.
Fot. Tomasz Kudała/Pressfocus