GKS Katowice. Do Rzeszowa osłabieni…

Po dwóch z rzędu meczach bez zwycięstwa (1:2 w Krakowie i 0:0 z Sandecją) GieKSa poszuka trzeciego w sezonie kompletu punktów w niedzielny wieczór w Rzeszowie.


Mogła przygotowywać się do tego występu przez ponad tydzień, ale nawet tak długa pauza nie pozwoliła wyczyścić sytuacji kadrowej. Jak przekazano nam przy Bukowej, prócz – mających stałą pozycję na liście nieobecnych – rekonwalescentów Daniela Krasuckiego i Daniela Tanżyny, w stolicy Podkarpacia nie zagrają także kontuzjowany Oskar Repka, chorzy Marko Roginić i Daniel Dudziński, a pod znakiem zapytania stoi także dyspozycyjność zmagających się ostatnio z urazami Adriana Błąda, Rafała Figla i Dominika Kościelniaka. Z tej trójki największe szanse na grę ma ten ostatni, który w meczu z Wisłą doznał urazu obojczyka.

Te kłopoty personalne mogą irytować sztab i kibiców GieKSy, która sezon zaczęła w obiecujący sposób – od zdobycia 7 punktów w 4 meczach – lecz teraz absencje nie pozwalają jej rozwinąć skrzydeł. Mówi się, że nie ma ludzi nie do zastąpienia, ale ile znaczą dla katowickiej ofensywy Błąd i Figiel, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Bez tej dwójki kreatywnych pomocników GKS w ostatnim meczu z Sandecją walił głową w mur, w ofensywie – nie licząc jednego słupka po stałym fragmencie gry – był bezzębny, wypracował tamtego dnia współczynnik xG „(goli oczekiwanych”) na przykro niskim poziomie 0,13. Jeśli Błąda i Figla braknie również w Rzeszowie, już teraz można przewidywać, że zespół trenera Rafała Góraka może mieć problemy, bo Resovia na pewno nie pójdzie na wymianę ciosów, a postawi raczej na bardziej asekuracyjny futbol.

To drużyna, od której nikt nie strzelił dotąd mniejszej liczby goli (4) oraz która jeszcze w tym sezonie nie wygrała (podobnie jak Sandecja, Chojniczanka i Łęczna), dlatego z bilansem 3 remisów i 3 porażek zamyka tabelę. Rzeszowianie też mają swoje problemy kadrowe. W poprzedniej kolejce, w Opolu (1:1 z Odrą), poważnej kontuzji doznał kreowany na lidera ofensywy, sprowadzony z Legnicy brazylijski pomocnik Bruno Garcia.

– Bruno dodawał nam polotu – mówi Tomasz Grzegorczyk, trener Resovii.

– Jako klub musimy załatać tę dziurę, dopóki jeszcze trwa okienko transferowe. Trzeba dokonać jakieś ruchy, bo bez nich będzie ciężko. Ale nie jestem osobą marudzącą, tylko pracującą. „Napinka”, narzucanie stresu, nikomu nie pomoże. Zawodnicy mają wsparcie we mnie, pracownikach, sztabie, w sobie wzajemnie. Huki, krzyki, nie dadzą pożądanego efektu. W meczu z GKS-em – dobrym zespołem, konsekwentnie przez trenera Góraka wzmacnianym – kluczowe będzie to, by nie stracić bramki. Wiemy, że konikiem trenera Góraka są stałe fragmenty, może coś wymyślić. Ważna będzie dobra, skuteczna obrona. Już wiosną Resovia wygrała tylko jeden mecz, w którym straciła bramkę jako pierwsza. Nie ma co silić się na piękną piłkę. Kibice mogą mieć pewność, że nie będziemy grali nie wiadomo jakiego futbolu, tylko taki, który ma nam dostarczyć punkty – dodaje szkoleniowiec jednego z dwóch rzeszowskich I-ligowców.

GieKSa mierzyła się z Resovią w sezonie poprzednim oraz – II-ligowym – 2019/20. Co ciekawe, wszystkie 4 mecze kończyły się remisami. Tylko raz – 1:1 przy Bukowej w lipcu 2020 – prowadzili rzeszowianie. Poza tym GKS wygrywał już 2:0 (listopad 2019, lipiec 2021), a także 1:0 i 2:1 (grudzień 2021), by ostatecznie dzielić się punktami wskutek rezultatu 2:2. W niedzielę raczej na taką wymianę ciosów się nie zanosi.


Fot. Łukasz Laskowski / PressFocus