GKS Katowice. Inwestycje w dobie zagrożenia

Trzy miliony dla GieKSy! – gruchnęło w tym tygodniu, gdy prezydent Katowic Marcin Krupa podpisał zarządzenie, na mocy którego w stronę Bukowej popłyną kolejne środki z budżetu miasta.

– W takim terminie za 3 miliony można by kupić 330 tysięcy maseczek. Dać każdemu mieszkańcowi Katowic po jednej i zostałoby jeszcze 50 tysięcy dla szpitali. Albo nabyć 660 tysięcy rękawiczek jednorazowych. Pieniądze w takim przypadku powinny być raczej przesuwane w budżecie na walkę z koronawirusem. Moje zdanie w temacie jest niezmienne od lat. Ze środków publicznych żadne miasto nie powinno finansować zawodowego sportu, dzięki czemu piłkarze zarabiają na tym poziomie rozgrywkowym, na jakim są Katowice, nawet 24 tysiące złotych brutto – mówi Dawid Durał, niezrzeszony katowicki radny.

Można być zaskoczonym

Na początku roku GKS otrzymał z miasta 11,2 mln złotych dotacji na sport zawodowy. W marcowym 3-milionowym zastrzyku nie ma jednak drugiego dna. To po prostu realizacja przyjętego w grudniu budżetu miasta, w którym w zakresie kultury fizycznej zapisano 3 mln złotych na „zakup i objęcie akcji lub udziałów oraz wniesienie wkładów do spółek prawa handlowego”.

– Trudno mówić o zaskoczeniu, bo to tylko realizacja uchwały, ale zgodzę się, że gdy ta informacja ujrzała światło dzienne, ludzie mogli być zaskoczeni, tym bardziej w tak wyjątkowym czasie jak trwająca pandemia – przyznaje Krzysztof Pieczyński, katowicki radny Forum Samorządowego, przewodniczący Komisji Kultury, Promocji i Sportu.

– Nie możemy zapominać, że GKS to spółka miejska, klub wielosekcyjny, którego wszelkie zobowiązania są zarazem zobowiązaniami miasta. Dokapitalizowanie GKS-u nie oznacza, że nie realizujemy działań mających na celu walkę z koronawirusem. Miasto zakupiło 100 tysięcy maseczek, które trafią do naszych jednostek, policji, straży pożarnej, straży miejskiej czy szpitala w Murckach, który otrzymał też specjalną dotację na zakup niezbędnego dziś sprzętu – podkreśla Pieczyński.

W kontakcie z wykonawcą

Problemy, z jakimi już mierzą albo wkrótce będą musiały się zmierzyć samorządy, rodzą automatycznie pytania o planowane czy toczące się inwestycje – tym bardziej tak duże, jak chociażby budowa katowickiego stadionu.

– Jako miasto zdecydowanie powinniśmy się skupić teraz na tym, by uratować jak najwięcej lokalnego biznesu, bo bez niego nie będzie wpływów do budżetu z podatków. Miasto musi zastanowić się, które inwestycje można odsunąć w czasie. Rozumiem, że nowy stadion to obietnica prezydenta, ale obecnie w kraju mamy nadzwyczajną sytuację. Najważniejsze jest teraz uratowanie lokalnych przedsiębiorców i zarazem miejsc pracy katowiczan, którzy u nich pracują, by nadal mogli zasilać budżet z podatków – przekonuje radny Durał.

W temacie stadionu toczą się obecnie prace projektowe. Ma kosztować 186 milionów złotych. Budowa wedle prognoz ma ruszyć w przyszłym roku. W Urzędzie Miasta usłyszeliśmy, że na razie wszystko idzie normalnym rytmem.

– Obecna sytuacja zagrożenia epidemicznego nie ma wpływu na przebieg inwestycji miejskich – baseny i centra przesiadkowe są w trakcie prac budowlanych. Kolejne – jak na przykład rozbiórka wiaduktu przy ul. Bocheńskiego – rozpoczynają się, a inne – jak projektowanie stadionu miejskiego – są realizowane, w tym przypadku zgodnie z harmonogramem przyjętym w porozumieniu z projektantem. Wydział merytorycznie odpowiedzialny pozostaje w zdalnym bieżącym kontakcie z wykonawcą projektu stadionu miejskiego w Katowicach – informuje Ewa Lipka, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.

Są większe wyzwania

W Wieloletniej Prognozie Finansowej na budowę stadionu zabezpieczono blisko 205 milionów złotych, z czego ponad połowa to środki własne, uzupełnione kredytem. Inwestycja – wedle WPF – w 2020 roku ma pochłonąć 12,9 mln, w 2021 – 97 mln, a w 2022 – 97,1 mln złotych.

– Stadion jest wpisany w budżet miasta. Wiadomo jednak, że wpływy do budżetu będą wkrótce zdecydowanie niższe niż planowane, z racji tego, że przedsiębiorcy nie robią teraz obrotu. Miesiąc temu budżet był spięty, teraz pojawi się problem. Nikt się nie spodziewał takiej sytuacji i zapewne kryzysu gospodarczego, który za sobą pociągnie. Mam nadzieję, że kłopot z budżetem miasta będzie jak najmniejszy i sobie poradzimy. Dziś największym wyzwaniem jest powrót do normalnego życia po kryzysie. Miasto pracuje nad pakietem pomocowym dla przedsiębiorców, których w Katowicach jest bardzo dużo. Na pewno miasto ich nie zostawi. W pierwszej kolejności trzeba zadbać o nich, a dopiero potem myśleć o innych kwestiach – nie kryje Krzysztof Pieczyński.

Na zdjęciu: Radość z zastrzyku finansowego mogą odczuwać nie tylko piłkarze i piłkarki, ale też hokeiści oraz siatkarze, bo GKS Katowice to klub wielosekcyjny.