GKS Katowice. Jak na wyjeździe

Jeśli tak ma się stać GKS musi ograć w „Spodku” Aluron Virtu Wartę Zawiercie. Katowiczan, którzy w dobrym stylu pokonali w poprzednich kolejkach Indykpol AZS Olsztyn i Trefl Gdańsk, czeka jednak bardzo trudne zadanie. Przede wszystkim wystąpią w „Spodku”, a nie jest to obiekt, w którym grają i trenują na co dzień. Do tego nie jest też dla nich zbyt szczęśliwy.

W poprzednich sezonach przegrywali tam choćby z Effectorem Kielce, co było bolesną niespodzianką. Marcin Komenda, rozgrywający GKS-u ma nadzieję, że tym razem będzie inaczej, że przy wsparciu kibiców katowiczanie zdołają zapisać na swoim koncie trzecie zwycięstwo z rzędu. – Patrząc na mecze z poprzedniego sezonu, hala zawsze była licznie wypełniona. Jestem pewien, że teraz będzie tak samo. Liczę, że trochę odczarujemy „Spodek”, bo w poprzednich rozgrywkach spotkania w nim nie do końca nam wychodziły. Udowodnimy, że „Spodek” nie jest halą, w której nie potrafimy grać – powiedział.

Zawiercianie z pewnością wysoko zawieszą poprzeczkę. Po pierwsze będą się chcieli zrehabilitować za poniedziałkową porażkę w Jastrzębiu, po drugie mają o co walczyć. Ewentualna wygrana mocno przybliżyłaby ich do miejsca w czołowej szóstce, która w drugiej fazie sezonu walczyć będzie o medale. – Musimy szybko wyciągnąć wnioski. Zapominamy o meczu w Jastrzębiu. Koncentrujemy się na GKS-ie – podkreślił Michał Masny, rozgrywający Aluronu Virtu Warty.

– Mecz w „Spodku” będzie poniekąd spotkaniem wyjazdowym dla obu drużyn ponieważ nie jest on dobrze znany katowiczanom i nie będzie to dla nich łatwy mecz. Mam nadzieję, że to my będziemy się cieszyć z kompletu punktów. Chcemy powetować sobie stratę z Jastrzębia – wtórował mu Dominik Kwapisiewicz, drugi trener ekipy z Zawiercia.