GKS Katowice. Jak tu nie przeklinać…

GieKSa w ostatniej minucie straciła 2 punkty, choć od niemal samego początku grała z przewagą zawodnika i szybko strzeliła 2 gole.


Dopinguj! Nie przeklinaj! – głosił banner wywieszony za jedną z bramek na stadionie przy Bukowej, ale można było tylko zastanowić się, jak tu nie przeklinać, patrząc na okoliczności, w jakich GieKSa zaprzepaściła szansę na drugie w sezonie zwycięstwo.

Pierwszy mecz rozgrywany po ogłoszeniu przez katowickich fanatyków bojkotu, co skutkowało niską frekwencją i dosłownie… 30 osobami na „Blaszoku”, dostarczył niesamowitych emocji. „Klątwa Słonia” nie została zdjęta. GKS od 12 lat nie potrafi wygrać u siebie z Bruk-Betem i teraz też nie dokonał tej sztuki, choć długo wydawało się to nieprawdopodobne.

Idealny początek

Podopieczni Rafała Góraka już od 6 minuty grali w liczebnej przewadze, gdy Nemanja Tekijaski ręką zatrzymał piłkę zmierzającą do pustej bramki po strzale Adriana Błąda. Sędzia Radosław Trochimiuk podbiegł co prawda do monitora VAR, ale bardzo szybko podjął decyzję o pokazaniu Serbowi czerwonej kartki i podyktowaniu rzutu karnego, którego wykorzystał Arkadiusz Jędrych.

Minęło 10 minut – a GieKSa miała już więcej jednego zawodnika i dwa gole. Marcin Wasielewski, który maczał palce przy wszystkich trzech bramkach zdobytych przez gospodarzy, prostopadłym podaniem uruchomił Bartosza Jaroszka, ten zagrał wzdłuż bramki, a Błąd uprzedził Wiktora Biedrzyckiego i nie mógł się pomylić. Spadkowicz z ekstraklasy był bezradny i scenariusz inny niż jego porażka w tamtej chwili przewidziałby tylko szaleniec.

Bez kropki nad „i”

Trener niecieczan Radoslav Latal poczekał chwilę, ale nie za długą, aż wreszcie dokonał podwójnej zmiany i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już 3 minuty po przerwie był remis 2:2 po dwóch strzałach Tomasa Poznara. Czech, jeden z ośmiu obcokrajowców w wyjściowym składzie Bruk-Betu, dwukrotnie dobijał uderzenia Murisa Mesanovicia, bronione przez Dawida Kudłę. Choć w tym drugim przypadku „dobijał” byłoby ujmą, bo przymierzył pięknie z narożnika pola karnego.

GKS szybko odzyskał prowadzenie, gdy po aucie Wasielewskiego główkowali Jędrych i Oskar Repka, aż wreszcie do siatki trafił Marcin Urynowicz. „Uryn” jeszcze w I połowie wszedł z ławki za Rafała Figla, który doznał poważnie wyglądającej kontuzji pleców.

GieKSa miała okazje na postawienie kropki nad „i”, zmarnowali je Daniel Dudziński czy Jakub Arak, a na 17 sekund przed upływem trzeciej doliczonej minuty idealnie przymierzył Daniel Pietraszkiewicz. Niecieczanie przy pustym „Blaszoku” mogli cieszyć się z punktu, który smakował dla nich jak zwycięstwo.


GKS Katowice – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3:3 (2:1)

1:0 – Jędrych, 9 min, 2:0 – Błąd, 16 min, 2:1 – Poznar, 34 min, 2:2 – Poznar, 48 min, 3:2 – Urynowicz, 54 min (głową), [3:3] – Pietraszkiewicz, 90+3 min

GKS: Kudła – Jaroszek, Jędrych, Kołodziejski – Wasielewski (78. Wojciechowski), Repka, Figiel (44. Urynowicz), Rogala – Bród (67. Dudziński), Błąd (67. Szwedzik) – Roginić (78. Arak). Trener Rafał GÓRAK.

BRUK-BET: Loska – Tekijaski, Biedrzycki (83. Kadlec), Putiwcew, Błachewicz (28. Farbiszewski) – Zawijskij, Dombrowskij, Hubinek (77. Pietraszkiewicz), Polarus (28. Radwański) – Mesanović (77. Śpiewak) , Poznar. Trener Radoslav LATAL.

Sędziował Radosław Trochimiuk (Przasnysz). Widzów 1021. Żółte kartki: Błąd, Urynowicz, Wasielewski (na ławce) – Latal (trener), Dombrowskij. Czerwona kartka: Tekijaski (7. zagranie ręką).

Piłkarz meczu – Tomas POZNAR.


Na zdjęciu: Trudno zrozumieć, jak GKS mógł nie zaksięgować w niedzielny wieczór kompletu punktów…

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus