GKS Katowice. Drugi biegun barometru

Zdecydowanie za dużo bramek tracimy, a zbyt mało ich strzelamy, mimo bardzo klarownych okazji – przyznaje Rafał Figiel, pomocnik GieKSy, która dziś gra zaległy mecz z Arką.


25 dni temu GieKSa po wspaniałym widowisku stworzonym z Zagłębiem Sosnowiec mogła świętować pierwsze zwycięstwo po powrocie na zaplecze ekstraklasy. Od tamtej pory wskazówka na barometrze katowickich nastrojów zdążyła opaść na drugi biegun i ci, którzy stawią się dziś przy Bukowej, zapewne ruszą w kierunku stadionu pełni obaw.

Najmniej szczelni

Już nawet mniejsza o to, że Zagłębie ogrywa prawie każdy i pokonanie go okazało się żadną wielką sztuką. Najważniejsze, że z dwóch wyjazdów, które nastąpiły po tym klasyku, GKS wrócił z zerowym dorobkiem i aż 7 straconymi golami (0:4 z Chrobrym, 1:3 z Widzewem), co umiejscawia go dziś w bliskim sąsiedztwie strefy spadkowej.

Choć nie rozegrał jeszcze wszystkich spotkań – bo dopiero dzisiaj odrobi zaległości z pierwszej wrześniowej kolejki, którą przełożył z powodu powołanai Filipa Szymczaka do młodzieżowej reprezentacji – to legitymuje się mało chlubnym mianem najmniej szczelnej defensywy w I-ligowej stawce. W 7 meczach rywale wbili mu aż 14 bramek. Po 13 stracili Zagłębie i Polkowice, a po 12 – Puszcza, Stomil i imiennik z Jastrzębia.

Zerkamy na statystyczny portal footystats.org. Jak wyliczamy z jego danych, współczynnik „goli oczekiwanych” (tzw. xG) dla GieKSy za siedem dotychczasowych spotkań wynosi równe 11. Okazji na mniej więcej tyle bramek wypracował sobie zatem beniaminek. Zdobył tylko 8. Z kolei suma współczynników xG uzyskiwanych przez rywali GieKSy w meczach z nią wynosi 11,7. Straciła aż 14 goli – czyli tu też jest na minusie.

– Zdecydowanie za dużo bramek tracimy, a zbyt mało ich strzelamy, mimo bardzo klarownych okazji. Naprawdę mamy nad czym pracować – przyznaje Rafał Figiel, środkowy pomocnik i jeden z najbardziej doświadczonych graczy zespołu, jakby na potwierdzenie tych statystycznych danych.

Ciągła rotacja

Czarno na białym widać, że drużynie nie służy ciągła rotacja w bloku obronnym. Bramkarz – Dawid Kudła – jest co prawda ten sam i nie sposób mieć do niego pretensji o żaden mecz, ale już zawodnicy grający bezpośrednio przed nim zmieniają się regularnie. Za GKS-em dopiero 7 ligowych spotkań, a defensywa została zestawiona na 6 różnych sposobów!

W tym samym składzie – ze Zbigniewem Wojciechowskim i Danianem Pawłasem na bokach oraz Arkadiuszem Jędrychem i Grzegorzem Janiszewskim w środku – zagrała tylko dwukrotnie, w dwóch premierowych kolejkach rundy (2:2 z Resovią i 0:1 z Miedzią). Od tamtej pory co mecz dochodzi w niej do zmian; bywa, że wymuszonych urazami, z którymi borykali się Michał Kołodziejski czy – ostatnio – Jędrych. Kapitana zabrakło w piątek w Łodzi, ale możliwe, że dziś na Arkę będzie już do dyspozycji.

Zwrot ku pragmatyzmowi?

Trener Rafał Górak szuka rozwiązań. Póki co epizodyczne role w zespole pełnią jedyni dwaj obrońcy pozyskani latem, czyli Paweł Gierach i Hubert Sadowski. Zamiast Gieracha, na prawej stronie szkoleniowiec wolał wystawiać Arkadiusza Woźniaka, który nominalnym defensorem nie jest i już chyba nigdy nie będzie. Wydaje się, że to już najwyższy czas, by zdecydować się na jedno personalne zestawienie i je pielęgnować.
Obrona nie była mocną stroną GKS-u już w II lidze.

W sezonie zakończonym awansem mniej goli straciły Polkowice, Chojniczanka, Wigry czy Kalisz, dlatego widać, że nie jest to problem nowy. A przecież pierwsza trenerska kadencja Góraka w Katowicach stała pod znakiem defensywy.



W sezonie 2011/12 drużyna dała sobie wbić tylko 38 bramek i dzięki temu utrzymała się – częściej przez rywali zaskakiwany był nawet I-ligowy mistrz, czyli Piast Gliwice. Oczywiście – teraz GKS funkcjonuje w innych realiach, ma innych wykonawców, wymaga się od niego też nieco więcej, ale kto wie, czy nie będzie musiał uczynić delikatnego zwrotu ku większemu pragmatyzmowi. Bo cóż z tego, że wrażenia artystyczne są na wysokim poziomie, skoro nie przekładają się na punkty.

Nieskuteczni gdynianie

– Trzeba wyciągać szybkie wnioski. To ósma kolejka, a na razie wygraliśmy tylko raz. To bardzo mało. Teraz mierzymy się z Arką i musimy być w destrukcji całkiem inną drużyną niż z Widzewem – przyznaje trener Górak, który z pewnością liczy, że dzisiejszego wieczoru GKS zdoła zachować status niepokonanego przed własną publicznością. Dotąd raz wygrał i 3-krotnie zremisował. Dziś przed nim trudne zadanie.

Gdynianie co prawda na razie wynikami rozczarowują, bo ponieśli już 3 porażki i zamiast od początku bić się o awans ugrzęźli w środku stawki, ale grają dobrze. Ich różnica między golami oczekiwanymi (xG – 14,5) a golami strzelonymi (9) jest najwyższa w I lidze. To dowodzi braku skuteczności, którego kiedyś może jednak nadejść kres. Boisko najbardziej dziurawej defensywy w lidze wydaje się dobrym gruntem na przełamanie. – Punkty nam uciekają, ale ten zespół będzie wygrywał. Widać, że potrafi grać w piłkę. To coś nieprawdopodobnego, że stwarzamy tak klarowne okazje, a piłka nie wpada do bramki – zaznacza [Dariusz Marzec], trener Arki.



5 LAT ponad minęło od ostatniej wizyty Arki przy Bukowej. Wiosną 2016 roku gościła tu… dwukrotnie. I dwa razy wygrała: najpierw z GKS-em (2:0), a 2 miesiące później z I-ligowym wtedy Rozwojem (4:1), by finalnie świętować awans do ekstraklasy.

Czy wiesz, że…
Dariusz Marzec, trener Arki, jesienią sezonu 1995/96 był zawodnikiem GKS-u. Do Katowic trafił w ramach rocznego wypożyczenia z Wisły Kraków. Zdobył z GieKSą Superpuchar Polski. Rozegrał 10 meczów.


Na zdjęciu: 2 – tyle średnio goli na mecz traci GieKSa, której podstawowym obrońcą jest m.in. Grzegorz Janiszewski (z prawej).
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus