GKS Katowice. Kwestia smaku

Rozwiązanie umów z częścią zawodników i trenerem Dariuszem Daszkiewiczem odbiło się szerokim echem. Sprawa z pewnością szybko się nie zakończy.

Zaczęło się niepozornie. Pandemia koronawirusa, tak jak większość klubów na świecie, mocno dotknęła GieKSę, która prowadzi cztery sekcje: piłkarską kobiet (ekstraklasa) i mężczyzn (II liga), hokejową (ekstraklasa) oraz siatkarską (ekstraklasa). Klub utrzymywany jest w większości przez miasto, a te zapowiedziało ograniczenie finansowania.

– W poprzednim roku samorząd przekazał do klubu 27,9 mln złotych. Teraz będzie to może 50 procent tej kwoty – zdradził w jednym z wywiadów Marek Szczerbowski, prezes katowickiego klubu.

Władze GKS-u zmuszone zostały do szukania oszczędności. Nie ominęły one też sekcji siatkarskiej. – Tam, gdzie możemy dojść do porozumienia, zawieramy ugody. W większości przypadków to się udaje, tam gdzie nie da się wynegocjować – będziemy sprawy rozstrzygać na drodze prawnej – dodał.


Czytaj jeszcze: Rozstanie bez dyskusji


I pewnie na tym sprawa zostałaby zakończona, bo renegocjacje kontraktów prowadzone są obecnie praktycznie w każdym klubie, gdyby nie wpis byłego już libero GKS-u, Dustina Wattena. Amerykanin po zawieszeniu, a następnie przedwczesnym zakończeniu rozgrywek wyjechał do USA, a tymczasem…

„Dostałem pozwolenie od prezesa klubu na powrót do domu. Dzisiaj rano (czwartek) dostałem zaproszenie na spotkanie w klubie o 15.00 w Katowicach. Oczywiście nie mogłem tam być, więc o 16.00 dostałem oświadczenie klubu, że mój kontrakt na 20-21 został anulowany… Fair Play?” – napisał na Twitterze rozgoryczony siatkarz.

I rozpętała się burza. O całej sprawie napisał nawet jeden z największych portali poświęconych siatkówce na świecie World of Volley, który krótko skwitował sposób rozwiązania umowy z Wattenem, jako „prymitywny”.

Okazało się też , że władze GieKSy podobnie postąpiły z pozostałymi siatkarzami: Maciejem Fijałkiem, Adrianem Buchowskim, Emanuelem Kohutem oraz trenerem Dariuszem Daszkiewiczem.

– To był po prostu szantaż, zastraszanie i brak jakiejkolwiek rozmowy – tłumaczył Daszkiewicz. Na wierzch wypłynęły wszystkie szczegóły rozmów. Jak zdradzili siatkarze i szkoleniowiec klub proponował obniżenie pensji najpierw o 20 procent , a gdy zawodnicy zgodzili się na 18 procent, wówczas władze GieKSy zażądały zrzeczenia się premii za zajęcie szóstego miejsca na koniec sezonu.

Do tego okazało się, że na wypowiedzeniach, które dostali 30 kwietnia szkoleniowiec i siatkarze, widnieje data wsteczna.

Impas trwa. Zawodnicy uważają, że klub bezprawnie zerwał kontrakty i za pośrednictwem swojego agenta Jakuba Michalaka, zamierzają skierować sprawę na drogę sądowa.

– Będziemy domagać się w Polskiej Lidze Siatkówki oraz Europejskiej Konfederacji Siatkówki , CEV, o odebranie GKS-owi Katowice licencji na grę w PlusLidze i europejskich pucharach.

Będziemy również wnioskować o zablokowanie transferów międzynarodowych do czasu rozwiązania tego postępowania – zapowiedział w rozmowie z portalem Sportowe Fakty Michalak.

Władze GKS-u nie odniosły się do zarzutów siatkarzy i trenera. Uważają, że mają rację i aby nie dopuścić do zapaści klubu, musieli ograniczyć wydatki. Nie boją się też ewentualnych rozpraw sądowych.

Na zdjęciu: W Katowicach przez cały sezon atmosfera była znakomita. Po nim rozpętało się piekło.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus