GKS Katowice. Mają ten dar

Po poprzednim zwycięstwie z Zagłębiem zaczęliśmy gubić punkty, dlatego teraz stąpamy twardo po ziemi – mówi Adrian Błąd, którego gol przesądził o piątkowym zwycięstwie na Stadionie Ludowym.


W Katowicach mogą mówić o bardzo udanym początku pierwszoligowej wiosny. Wieńczące rozpoczętą jeszcze jesienią serię wyjazdów spotkania w Nowym Sączu i Sosnowcu przyniosły zespołowi 4 punkty, dające w tabeli spory komfort i większą przewagę nad strefą spadkową; bo 10-punktową, bezpieczną, nawet zważywszy na fakt, że Stomil ma jeszcze do rozegrania zaległy mecz.

Pochwały dla napastników

O wygranej z Zagłębiem przesądził gol Adriana Błąda.

– To było ciężkie spotkanie – mówi pomocnik przed klubową kamerą.

– W takich meczach w derbach nigdy nie jest łatwo, ale plan zrealizowaliśmy w 100 procentach. Zakładaliśmy sobie, by „wypychać” Zagłębie z własnej połowy, spróbować kontr. Fajnie, bo trochę GieKSa tu nie wygrała [31 lat – przyp. red.]. Smaczków dookoła tego meczu było na tyle, że każdy w szatni czuł i zdawał sobie sprawę z ciężaru gatunkowego. Dla nas zawodników liczy się jednak to, co dzieje się na boisku. Pokazaliśmy, że nie dość, że jesteśmy dobrze przygotowani, to jeszcze stanowimy fajną grupę – przekonuje lider ofensywy GieKSy, któremu asystował Marko Roginić. Chorwat sprowadzony na dosłownie kilka dni przed startem rundy z Podbeskidzia szybko doczekał się zatem konkretnej liczby w nowych barwach. Uczynił to już przy okazji drugiego wejścia z ławki.

– Nie mogę go chwalić, bo „Kozi” i „Szymek” [napastnicy Filip Kozłowski i Filip Szymczak – przyp. red.] będą źli – śmieje się Błąd.

– A poważnie, to taka rola Marko, by w kluczowych momentach, gdy wchodzi na boisko, utrzymywać się przy piłce. Zrobił to super, podanie było fajne. Zresztą, każdy z naszych napastników ma dar utrzymania się przy piłce. Gdy gramy do nich, to wiemy, że możemy na spokojnie podłączyć się do akcji i zostaniemy obsłużeni. Najważniejsze, że dało to 3 punkty. Tworzymy fajną drużynę. Liczy się to, co z przodu na koszulce, a nie to, co z tyłu – mówi obrazowo pomocnik katowickiego zespołu, który wkrótce zagra pierwszy raz od listopada przy Bukowej. Ale… nim to nastąpi, minie trochę czasu, bo konfrontacja z Chrobrym Głogów została zaplanowana dopiero na przyszły poniedziałek (14 marca, 18.00).

Wreszcie w domu

– Każdy chciałby grać jak najczęściej, jak najszybciej. Dostaniemy trochę czasu na odsapnięcie, zresetowanie się, bo ostatnio było go mniej – mówił Adrian Błąd po wygranej w Sosnowcu.

– Musimy nastawić się na ciężkie spotkanie, bo Chrobry dobrze gra i dobrze punktuje. To dla nas kolejne wyzwanie. Wreszcie zagramy u siebie. Chcemy być na tyle gotowi, by powalczyć o 3 punkty. W szatni szybko zostało jednak wspomniane, że po poprzednim zwycięstwie z Zagłębiem zaczęliśmy gubić punkty. Teraz więc twardo stąpamy po ziemi.

(WChał)


Na zdjęciu: Gol Adriana Błąda w Sosnowcu sprawił, że przewaga GieKSy nad strefą spadkową – w której trochę czasu w tym sezonie spędziła – jest już bardzo bezpieczna.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus