GKS Katowice. Marząc o pozycji nr 1

Rywalizacja tak się wyrównała, że trzy drużyny mają szansę na zwycięstwo w sezonie zasadniczym. W tym dzisiejsi rywale z Katowic i Oświęcimia, którzy rozegrają zaległy mecz.


Chociaż o rywalizacji „GieKSy” z Unią mówiło się najwięcej, to na finiszu sezonu równą formę demonstrują obrońcy obrońcy tytułu mistrzowskiego, hokeiści z Jastrzębia, którzy zgłosili aspiracje do pierwszego miejsca. Trzech kandydatów i to samo marzenie – zacząć play off z pierwszego miejsca.

Różne koleje losu

Ten sezon ligowy jest nieprzewidywalny i mocno szarpany. Zespoły zmagają się nie tylko z rywalami, ale z różnymi przeciwnościami losu, w tym oczywiście z koronawirusem. Przymusowe kwarantanny sprawiły, że drużyny pauzowały, tracąc rytm meczowy. Do tego dochodziły również kontuzje, które wykluczyły z gry czołowych zawodników w większym lub mniejszym wymiarze czasowym.

– Początek mieliśmy udany, dzięki czemu przez długi czas prowadziliśmy w lidze – mówi trener GKS-u, Jacek Płachta. – Potem wkradło się rozluźnienie, stąd też zaliczyliśmy kilka strat. Również problemy zdrowotne miały wpływ na naszą postawę. Ostatecznie wytworzyła się ciekawa sytuacja, a jej elementem jest dzisiejszy, jakże ważny, mecz z Unią. Choć rzecz jasna nie możemy zapominać o kolejnych – z Sanokiem oraz z Zagłębiem.

Na cztery dotychczasowe mecze GKS-u z Unią w trzech decydowało tylko jedno trafienie – raz w normalnym czasie gry, raz w karnych, a raz w dogrywce. Trudno takie rozstrzygnięcie wykluczyć również w dzisiejszej potyczce.

Spore apetyty

Do drużyny GKS-u powrócił jej lider oraz kapitan Grzegorz Pasiut, który leczył przez 4 tygodnie kontuzję kolana.

– Chciałem wrócić nieco wcześniej, ale wszyscy mnie przekonywali, że pośpiech nie jest wskazany – uśmiecha hokeista. By nie było niepotrzebnych komplikacji, dołączyłem do kolegów po kompletnej rehabilitacji, więc mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku; tym bardziej że czeka nas niezwykle intensywny okres. Staram się wraz z kolegami przebywać na lodzie tyle czasu, ile oczekuje ode mnie trener. Pewnie, że chcielibyśmy wystartować do play offu z pierwszego miejsca i wybrać sobie rywala – niby słabszego, ale to tylko teoria. Tegoroczne rozgrywki dowodzą, że z zespołem niżej notowanym również można stracić punkty. Myśmy już kilka razy o tym się przekonali. Do każdego zatem meczu trzeba podchodzić jakby decydował on o awansie do następnej rundy. Idąc tym śladem, można rzec, że dzisiaj emocje mamy gwarantowane.

Patrz na siebie

Marcin Kolusz dołączył do GKS-u w połowie stycznia, przenosząc się z Podhala. Jego tropem na zakończenie okresu transferowego podążył Filip Wielkiewicz. Wcześniej spekulowano, że Kolusz wzmocni zespół z Oświęcimia. – Nic nikomu nie obiecywałem, a wybrałem GKS, bo już występowałem w tej drużynie i wiem jak ten klub funkcjonuje – wyjaśnia tę kwestię uniwersalny hokeista.

Przypuszczamy, że wielu trenerów chciałoby mieć Kolusza w składzie, bo jego wyszkolenie techniczne pozwala na wystawienie go w obronie bądź w ataku.

– Staram się nie patrzeć na poczynania rywali, lecz wspólnie z kolegami realizować swój system gry – podkreśla „Kolos”. – Finisz sezonu zasadniczego jest niezwykle atrakcyjny, choć… sami się do tego przyczyniliśmy, bo traciliśmy punkty w najmniej oczekiwanych momentach (ostatnio 0:2 w Toruniu – przyp.red.). Na końcowy wynik składa się wiele drobnych elementów; trzeba mieć przy tym łut szczęścia. John Murray w bramce też daje gwarancje spokoju, ale i jemu trzeba będzie pomagać. Zapowiada się niezwykle atrakcyjne widowisko i, mam nadzieję z korzystnym wynikiem dla nas – uśmiecha na zakończenie zawodnik.

Największym pechowcem GKS-u jest obrońca Dawid Musioł, który w meczu z Toruniem złamał obojczyk i już jest po operacji. Pozostali zawodnicy są gotowi do gry.


Polska Hokej Liga

Wtorek, 15 lutego

KATOWICE, 18.30: GKS – Re-Plast Unia Oświęcim (2:4, 2:3K, 1:2, 4:3D)*

* dotychczasowe mecze


Na zdjęciu: Patryk Wronka (z lewej) i Krystian Dziubiński, rodem z Nowego Targu, tym razem znów staną naprzeciwko siebie.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus