GKS Katowice na łopatkach w meczu z Widzewem

Ponad 17 tysięcy kibiców w „Sercu Łodzi” obejrzało wysoką wygraną gospodarzy, choć pierwsze trzy kwadranse nie zapowiadały, że GieKSa poniesie drugą z rzędu wysoką porażkę.


GieKSa ma problem. Choć mecze z jej udziałem mogą się podobać postronnym obserwatorom, stara się grać ładnie, a w przodzie nie brakuje jej atutów, to traci mnóstwo bramek, sporo z nich – bardzo łatwo, przez co wygrywanie i punktowanie przychodzi jej z mozołem. Nadal czeka na pierwszą w sezonie wyjazdową zdobycz. W piątek poniosła drugą z rzędu wysoką porażkę (wcześniej 0:4 z Chrobrym), choć przez 45 minut niewiele na to wskazywało, bo grała bardzo przyzwoity mecz na stadionie jednego z faworytów do awansu, który u siebie wyłącznie zwycięża. I to właśnie ten kłopot katowickiego beniaminka. Skoro grasz przyzwoicie, a wysoko przegrywasz…

Uraz kapitana

GKS zaczął z przemeblowaną obroną. Na jej prawą stronę wrócił Zbigniew Wojciechowski, na lewy – Grzegorz Rogala, a do środka wskoczył Michał Kołodziejski, zastępując kapitana Arkadiusza Jędrycha, którego uraz klub z powodzeniem ukrył. Choć Widzew miał optyczną przewagę, katowiczanie skutecznie się bronili, a sami w przodzie byli konkretniejsi.

Bartosz Jaroszek dwukrotnie doszedł do uderzeń głową po stałych fragmentach gry, ale pudłował. Filip Szymczak po dwóch akcjach Daniana Pawłasa strzelał z pola karnego. Raz Pawłas, zamiast kropnąć na bramkę, przewrócił się. Rafał Figiel z kolei swój rajd z Pawłem Zielińskim na plecach zwieńczył próbą z dystansu, sparowaną na korner przez widzewskiego golkipera, którym nieoczekiwanie był Konrad Reszka. Zastąpił Jakuba Wrąbla, który na rozgrzewce naciągnął mięsień przywodziciela.

Spryt Letniowskiego

Trener Rafał Górak mówił, że GKS musi przepychać się niczym Kamil Glik z Anglią. Te słowa do serca szczególnie wziął sobie Jaroszek, który już w 6 minucie ujrzał żółtą kartkę za drugi faul na Juliuszu Letniowskim. Ale playmakerowi Widzewa ochoty do gry nie odebrał, bo to właśnie on okazał się jedną z centralnych postaci swojej drużyny.

Gdy wydawało się, że na przerwę jedni i drudzy zejdą przy bezbramkowym remisie, Letniowski uderzył, a tor lotu piłki zmienił jeszcze Bartosz Guzdek, myląc bezradnego Dawida Kudłę. W II połowie GKS ruszył do odrabiania strat, lecz nie minął kwadrans, a przegrywał 0:2. Gospodarze krótko rozegrali rzut rożny, sprytnie przymierzył Letniowski, a piłka wpadła w dolny róg bramki Kudły.

Zmiennicy ratują honor

Dla blisko tysięcznej grupy fanatyków GieKSy ostatnie pół godziny musiało być niełatwym przeżyciem. Ich drużyna była już wtedy rozklejona, kilkukrotnie skórę kolegom ratował Kudła, raz – sędzia asystent i VAR, bo przy trafieniu Karola Danielaka zasygnalizowano minimalnego spalonego. Widzew dorzucił jeszcze trzeciego gola, po pięknej akcji i plasowanym strzale Mateusza Michalskiego sprzed „szesnastki”, którego obsłużył Guzdek.

Wtedy piąta z rzędu domowa wygrana Widzewa była już pewna i nie zmieniła tego honorowa bramka dla gości, która była dziełem zmienników – dośrodkowującego Arkadiusza Woźniaka i strzelającego Oskara Repki. GKS poniósł trzecią wyjazdową porażkę, łącznie stracił już 14 goli. Po awansie można było spodziewać się, że będzie trudno, ale że aż tak?


Widzew Łódź – GKS Katowice 3:1 (1:0)

1:0 – Guzdek, 45+2 min, 2:0 – Letniowski, 57 min, 3:0 – Michalski, 67 min, 3:1 – Repka, 90 min (głową).

WIDZEW: Reszka – Zieliński, Nowak, Stępiński (86. Grudniewski), Tanżyna, Kun – Danielak (84. Villanueva), Hanousek, Letniowski (80. Mucha), Michalski (80. Becht) – Guzdek (80. Montini). Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

GKS: Kudła – Wojciechowski, Janiszewski, Kołodziejski, Rogala – Jaroszek (81. Samiec-Talar), Figiel – Pawłas (69. Woźniak), Błąd, Sanocki (61. Szwedzik) – Szymczak (69. Kozłowski). Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Piotr Urban (Warszawa). Widzów 17 091. Żółte kartki: Niedźwiedź (trener) – Jaroszek, Górak (trener)

Piłkarz meczu – Juliusz LETNIOWSKI


Fot. twitter.com/RTS_Widzew_Lodz/Marcin Bryja