GKS Katowice na szczycie drugiej ligi!

Mecz wicelidera z liderem mógł się podobać. Katowiczanie dzięki piorunującym 2 minutom wyprzedzili polkowiczan, stawiając milowy krok ku zapleczu ekstraklasy.


Hit II-ligowego weekendu nie zawiódł. Wicelider i lider stoczyli w niedzielny wieczór bój, jakiego nie powstydziliby się na wyższym szczeblu. Tempo, gole, emocje… Było na co popatrzeć. To była dobra reklama trzeciego poziomu rozgrywkowego.

Zimowa aura

W okolicznościach przyrody przypominających raczej zimowy sparing – mrozie, padającym śniegu, przenikliwym wietrze – katowiczanie i polkowiczanie ani myśleli zwlekać z wrzuceniem wyższego biegu. Już w 3 minucie Filip Baranowski stanął oko w oko z Bartoszem Mrozkiem, ale bardzo dobrze dysponowany bramkarz GieKSy w świetnym stylu powstrzymał pomocnika Górnika. Goście mogli imponować ruchliwością, ofensywną swobodą, ale ten otwarty futbol miał swoją cenę w postaci regularnego zapraszania gospodarzy do wyprowadzania groźnych kontr.

Efektywny Kiebzak

W takiej grze świetnie czuł się Szymon Kiebzak. Kilka dni wcześniej w konfrontacji z Lechem II Poznań błysnął Arkadiusz Woźniak, tym razem zagrał bezbarwnie, a katowicką ofensywę napędzał drugi ze skrzydłowych. W 15 minucie skrzydłowy pobujał Michałem Danilczykiem i z łatwością wypracował sobie pozycję do strzału, ale ten okazał się bardzo niecelny.

W 26 minucie Kiebzak wystąpił w roli… obrońcy, blokując groźne uderzenie Ernesta Terpiłowskiego, a kikadziesiąt sekund później mógł odbierać gratulacje za wywalczenie rzutu karnego. Polkowiczanie mieli korner, ale zostali skontrowani za sprawą Adriana Błąda i Kiebzaka, którego próbę ręką zatrzymał Maciej Kowalski-Haberek. Z 11 metrów nie pomylił się Marcin Urynowicz.

Przełamanie napastnika

GieKSa po objęciu prowadzenia nie zamierzała się cofać i została za to nagrodzona błyskawicznie. W 30 minucie Kiebzak dośrodkował płasko z prawej flanki, a Filip Kozłowski uprzedził Kowalskiego-Haberka i po rękach Jakuba Kopanieckiego posłał piłkę do siatki.

Napastnik mógł odetchnąć z ulgą – przełamał się, bo była to jego pierwsza bramka w tym roku. Wcześniej nie strzelił ani w lidze, ani którymś ze sparingów. Polkowiczanie w I połowie byli częściej przy piłce, oddali więcej uderzeń, ale to katowiczanie byli konkretniejsi i znaleźli się na prostej drodze wiodącej ku fotelowi lidera.

Milowy krok

Goście najwyraźniej byli jednak innego zdania, bo w II połowie momentami osiągali wyraźną przewagę. Ta część gry zaczęła się dla GieKSy najgorzej, jak tylko mogła. Już w 49 minucie Michał Kołodziejski zbyt krótko wybił piłkę po dośrodkowaniu Dominika Radziemskiego. Przejął ją Mateusz Piątkowski i w stylu adekwatnym do swojego bogatego doświadczenia ulokował w siatce, powodując, że jego drużyna złapała kontakt.

Obaj trenerzy reagowali zmianami i choć nie brakowało emocji, to gole już nie padły. Mecz mógł zamknąć Piotr Kurbiel, wprowadzony za Kozłowskiego. Spudłował, ale nie przeszkodził GieKSie powstrzymać napór polkowiczan i wskoczyć w ich miejsce na szczyt tabeli. To milowy krok ku I lidze, bo jej przewaga nad Chojniczanką i Skrą jest już znacząca.


GKS Katowice – Górnik Polkowice 2:1 (2:0)

1:0 – Urynowicz, 28 min (karny), 2:0 – Kozłowski 30 min, 2:1 – Piątkowski, 49 min.

GKS: Mrozek – Wojciechowski, Jędrych, Kołodziejski, Rogala – Gałecki, Urynowicz (63. Figiel) – Kiebzak, Błąd (64. Kościelniak), Woźniak (77. Sanocki) – Kozłowski (85. Kurbiel). Trener Rafał GÓRAK.

GÓRNIK: Kopaniecki – Radziemski, Kowalski-Haberek, Opałacz (67. Borkowski), Ratajczak – Baranowski (67. Kucharczyk), Danilczyk (87. Karmelita), Wacławczyk (67. Sobków), Terpiłowski – Piątkowski, Szuszkiewicz. Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

Żółte kartki: Błąd, Kozłowski – Ratajczak, Kowalski-Haberek, Danilczyk.
Piłkarz meczu – Szymon KIEBZAK.


Na zdjęciu: Filip Kozłowski (na pierwszym planie) walczył za dwóch i strzelił premierowego gola w tym roku.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus