GKS Katowice. Na to liczyli

II połowę katowiczanie zaczęli już z inną obroną, ale szybko zostali posłani na deski po raz czwarty.


I to w jaki sposób – efektowną, techniczną asystę zanotował Piech, a Nowak pokonał Królczyka pięknym strzałem lewą nogą w górny róg. Kto wie, czy nie był to najpiękniejszy gol w karierze pomocnika Odry, a swoją drogą – katowiczanina i wychowanka Rozwoju.

Potem to GKS dyktował warunki, sporo ożywienia wniósł Krystian Sanocki, jednej bramki (spalony) nie uznał im sędzia, a druga była już prawidłowa (swojak Piotra Żemły po dośrodkowaniu Patryka Szwedzika i strzale Sanockiego).

– W pewnych momentach meczu wyłączamy się i nad tym musimy pracować. To, jak wyglądaliśmy po bramce na 4:1, nie do końca cieszu, ale wiadomo, że nie da się cały czas grać na takiej samej intenywności, zwłaszcza pracując wcześniej na 3 gole przewagi – przyznawał Piotr Plewnia, trener Odry.



– Wiedzieliśmy, że GKS traci dużo bramek. Liczyliśmy na to. Cieszy nas gra ofensywna, punkty. Gratulacje dla zespołu za wynik, bardzo dobrą pierwszą połowę i kawałek drugiej – dodawał szkoleniowiec opolan.


Na zdjęciu: Dobra gra w ofensywie Krystiana Sanockiego zdała się na nic. Postawa GieKSy w tyłach jest zatrważająca.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus