GKS Katowice. Najważniejsza jest głowa

Katowiczanom trudno było pogodzić się z pucharową porażką z Bruk-Betem, ale nie ma czasu na rozpamiętywanie, skoro już w sobotę ważny bój w Jastrzębiu.


Gorszego scenariusza być nie mogło. GieKSa wypruła się w 2-godzinnym boju z Bruk-Betem ani nie oszczędzając sił przed sobotnimi derbami w Jastrzębiu, ani też nie awansując do 1/8 finału Pucharu Polski. – Taki mecz powinien budować. Drużyna się zregeneruje! – przekonywał Rafał Górak, trener katowiczan.

9 razy by nie powtórzył

O poniesionej w późny środowy wieczór porażce z beniaminkiem ekstraklasy w sporej mierze zadecydowała kontrowersyjna decyzja arbitrów z II połowy dogrywki o powtórzeniu rzutu karnego Piotra Wlazły. Jego pierwszy strzał z 11 metrów w świetnym stylu obronił Dawid Kudła. Sędziowie po kilkudziesięciu sekundach uznali jednak, że bramkarz GieKSy nie stał na linii. Ukarali go żółtą kartką i nakazali powtórkę, którą kapitan niecieczan zamienił już na zwycięskiego gola. Jeśli przewinienie Kudły faktycznie było – to naprawdę minimalne, bo nie wyskoczył przed linię, a jedynie zrobił delikatny krok w przód.

– Wydaje mi się, że na dziesięć takich decyzji, dziewięć razy ten karny nie zostałby powtórzony – cedził przez zęby szkoleniowiec drużyny z Bukowej, która kończyła w środę październikową serię 5 domowych meczów. Do kolejnej rundy PP awansować się nie udało, ale – z 2 strony – w 90 minutach GKS znów nie przegrał: już 6. raz z rzędu. W regulaminowym czasie nie uległa nikomu, odkąd zmieniła ustawienie na trójkę środkowych defensorów. – Najbardziej po tym meczu cieszy mnie progres w działaniach obronnych – podkreślał Górak.

Zasługiwali na taki mecz

Ten progres miał swoją wymowę tym bardziej, że katowiczanie nie wyszli na konfrontację z Bruk-Betem w optymalnym zestawieniu. Szkoleniowiec zostawił na ławce kilku podstawowych zawodników – Adriana Błąda, Rafała Figla – rzucając ich w bój dopiero po kwadransie II połowy. Szansę dostali ci grający w lidze mniej.

– Grzesiek Rogala czy Szymek Kiebzak to przecież zawodnicy, którzy byli naszymi najmocniejszymi atutami w II lidze. Po awansie zdecydowaliśmy, że w bardzo dużym procencie ci gracze dostaną szansę na weryfikację w I lidze. Wiadomo, że ktoś gra więcej, ktoś gra mniej, ale taki występ im się po prostu należał, bo bardzo solidnie pracowali na treningach – podobnie jak Krystian Sanocki czy Hubert Sadowski. Nie miałem żadnych obaw, że zamieniam jednego zawodnika na kogoś słabszego. Chłopaki zasługiwali na taki mecz – mówił szkoleniowiec GieKSy, który nawet do grona rezerwowych nie włączył natomiast w środę Michała Kołodziejskiego i Filipa Szymczaka.

– W ich przypadku chodzi o urazy, które trochę im doskwierają. Postanowiliśmy, że to najlepszy moment, by zajęli się nimi nasi fizjoterapeuci. W środę rano mocno popracowali, to był dla nich ważny dzień. Od czwartku są do treningu – raportował Górak.

Tym bardziej żal

Można bez cienia przesady stwierdzić, że II połowę dogrywki katowiczanie grali już niemalże w… dziewięciu, bo tak zmęczeni byli Kiebzak i Sadowski. Tego drugiego notorycznie łapały skurcze.

– Wyprucie elektrolitowe organizmu było widoczne. Szymek w czasie meczu wraz z fizjoterapeutami sobie poradził, potem dotknęło to Huberta i było ciężko. Proza życia – formę piłkarską buduje się przede wszystkim meczami. Jeśli minut w nogach jest mniej, a potem przychodzi tak ogromne obciążenie, jak środowy mecz, gdy zawodnicy dają maksa, to organizm może tego nie dokończyć. Ale chłopaki walczyli tak, jakby byli w pełni sił. Nawet w sześciu by dali radę! Tym bardziej żal, że po takich decyzjach przegrywamy – nie krył trener GKS-u.



Teraz priorytetem są sobotnie wyjazdowe derby z imiennikiem z Jastrzębia – ważne dla układu dolnej części tabeli I-ligowej. Pytanie, czy to w ogóle możliwe, aby po takim wysiłku, jak w środę, móc optymalnie się zregenerować.

– Zawsze uważam, że najważniejsze jest tutaj – odparł Rafał Górak, pokazując na głowę. – Jeśli sobie to powiem, to nazajutrz będę gotowy do grania. Jeśli chcę grać w GKS-ie Katowice, to muszę być gotowy! Gratuluję zespołowi postawy w spotkaniu pucharowym. Teraz czeka nas bardzo trudny mecz z Jastrzębiem, które mocno rywalizuje z nami w lidze. Musimy być czujni, dobrze się przygotować. Mam nadzieję, że stan zdrowotnych zawodników będzie na tyle dobry, iż zagramy w pełnym składzie.



Na zdjęciu: GieKSa zagrała z Niecieczą bardzo dobry mecz, ale jej przygoda z Pucharem Polski dobiegła końca i może skupić swe myśli wyłącznie na walce o utrzymanie w I lidze.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus