GKS Katowice. Nastolatek po debiucie

W ataku katowickiego beniaminka I ligi dochodzi ostatnio do przetasowań.


To było pewne zaskoczenie. W ataku GieKSy na poniedziałkowy mecz w Polkowicach nie wybiegł podstawowy dotąd napastnik Filip Szymczak ani „dziewiątka” nr 1 z poprzedniego sezonu, czyli Filip Kozłowski. Wybór trenera Rafała Góraka padł na Patryka Szwedzika.

– To moment, który na pewno zapamiętam na długo, bo możliwość wyjścia w pierwszym składzie na mecz I ligi to dla każdego piłkarza ważna chwila – mówi 19-latek na oficjalnej stronie klubu. Dla młodzieżowca był to debiut w podstawowej jedenastce na mecz zaplecza ekstraklasy.

Na szansę zapracował dobrą zmianą w czwartkowej konfrontacji z Arką Gdynia (2:4). W przerwie zmienił Szymczaka, strzelił ładnego gola głową po dośrodkowaniu Adriana Błąda, był aktywny, mógł jeszcze zaliczyć asystę, dochodził do innych sytuacji. W Polkowicach też je miał, ale dwukrotnie będąc na środku pola karnego i mając sporo miejsca kiksował, nie trafiał czysto w piłkę.

– Niestety nie udało mi się skierować piłki w światło bramki. Liczę na to, że w kolejnych meczach będę już skuteczniejszy i zapiszę na swoje konto kolejne gole dla GieKSy – przyznaje Szwedzik, który błysnął w letnim okresie przygotowawczym i wydawało się, że jest bliski tego, by już w wyjściowym składzie zacząć sezon. Na przeszkodzie stanął uraz. Dziś jest zdrowy i zwiększa trenerowi Górakowi pole manewru. Raz, że jest młodzieżowcem, dwa – szkoleniowiec widzi go też na boku pomocy, a niekoniecznie tylko w ataku.

Na „szpicy” dotąd pewny plac miał Szymczak. Młodzieżowiec wypożyczony z Lecha Poznań będąc w optymalnej dyspozycji wybija się ponad I-ligową przeciętność. Z drugiej strony, nigdy nie grał tak regularnie na tak wysokim poziomie i widać, że potrzebował chwili oddechu, bo ostatnie kilkanaście dni miał intensywne.

Był na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji Polski, z Arką zagrał ciut słabiej, dlatego w Polkowicach wszedł z ławki. Sztab zdecydował się zastąpić go Szwedzikiem, a nie Filipem Kozłowskim. Ten ostatni w II lidze dawał jakość, strzelał gole, ale po awansie średnio odnajduje się w roli zmiennika.

– Rywalizacja zawsze jest bardzo potrzebna, bo tylko w ten sposób możemy się rozwijać. To dobrze, że jestem ja, Filip Kozłowski i Filip Szymczak. Nikt nie daje za wygraną, a to na pewno podnosi jakość naszego treningu. Wszystko oczywiście odbywa się na zdrowych zasadach – podkreśla Patryk Szwedzik.

Trudno teraz wyrokować, kto będzie napastnikiem nr 1 GieKSy w sobotnim spotkaniu w Opolu. Katowiczanie przed konfrontacją z Odrą przerwali serię (3) porażek oraz wreszcie zdobyli pierwszy po awansie wyjazdowy punkt, ale nadal plasują się w strefie spadkowej. – Nie da się ukryć, że przeciwko Górnikowi zagraliśmy znacznie lepiej niż w poprzednich meczach, gdy traciliśmy za dużo bramek. Czuliśmy na boisku, że sprawniej się organizujemy i reagujemy. Potrzebujemy złapać wiatr w żagle i regularnie punktować, by poprawić naszą sytuację – przyznaje Szwedzik.


Czy wiesz, że…
Patryk Szwedzik pochodzi co prawda z Legnicy, ale do GieKSy – z tamtejszego Konfeksu – trafił już w 2017 roku, jako 16-latek. Oficjalnie ma zatem jużstatus wychowanka jej akademii, dlatego jego poniedziałkowy debiut w wyjściowym składzie tym godniejszy jest odnotowania. W przypadku zawodników szkolonych przy Bukowej, nie zdarza się często, by przebijali się do pierwszego zespołu, a Szwedzik ponad 20 występów uzbierał już w dwóch poprzednich, II-ligowych sezonach.


Fot. Norbert Barczyk/PressFocus