GKS Katowice. Nosy z szafek

Musimy dalej pracować w ciszy, spokoju i pokorze – tonował nastroje trener Rafał Górak po wygranej 5:0 z Błękitnymi. Najwyższej od dawna.

GieKSa odniosła w piątkowym zaległym meczu ze stargardzianami nie tylko najwyższe zwycięstwo od chwili spadku do II ligi, jakim dotychczas było ubiegłoroczne 4:0 z outsiderem z Wejherowa. Była to też najwyższa wygrana pod wodzą Rafała Góraka, a precyzyjniej – wyrównanie tej najwyższej. 14 września 2011 roku katowiczanie przy Bukowej rozbili KS Polkowice 5:0 po golach Damiana Chmiela, Mateusza Zachary, Tomasza Hołoty i dublecie Adriana Napierały. Wtedy swe pierwsze 3 punkty w roli trenera GKS-u mógł świętować… trener Górak, dla którego obecna kadencja jest już drugą w Katowicach.

– Nie grzebmy w tak odległych sprawach, ale… zawsze będę pamiętał Adriana Napierałę i jego bramki. To było moje pierwsze zwycięstwo jako trener GKS-u, a wszystko to, co związane z GieKSą, mam w w sobie trochę głębiej, nie na moment – uśmiecha się szkoleniowiec.

Od tamtego spotkania z polkowiczanami minęło ponad 9 lat. Przez ten czas, w ciągu którego zamiast awansu do ekstraklasy zdarzył się spadek do II ligi, GKS zaaplikował jeszcze 5 goli MKS-owi Kluczbork (5:1, jesień 2015, 4 bramki Grzegorza Goncerza) czy Flocie Świnoujście (5:3, jesień 2010). Jeszcze w starej II lidze, jesienią 2007, rozbił ŁKS Łomża 5:1. Po drodze były też bolesne porażki – 1:6 z Podbeskidziem, 0:5 z Zagłębiem Lubin czy 0:5 w Bełchatowie na pożegnanie… Rafała Góraka.


Czytaj jeszcze: Zaległości bez litości


Szukając zaś wyższego zwycięstwa, trzeba cofnąć się aż do jesieni 2006. W ramach III grupy III ligi GieKSa rozbiła TOR Dobrzeń Wielki 7:0. Hat tricka dla zespołu Piotra Piekarczyka ustrzelił Damian Sadowski, a po jednym golu dorzucili Łukasz Wijas, Sebastian Gielza, Robert Sierka i Szymon Pasko. Grano wtedy przy pustych trybunach, co było pokłosiem kary za burdy na derbach z GKS-em Jastrzębie.

Teraz publiki nie ma z zupełnie innych przyczyn. Fani GieKSy w piątek mogli żałować, że ominął ich tak dobry występ ich zespołu. No i… z czystym kontem strat.

– Temat gry na zero z tyłu jest dla naszej szatni bardzo emocjonalny. Emocje są i sięgają zenitu, przy czym wtedy zazwyczaj mówi trener, a piłkarze siedzą głęboko schowani w szafkach. Cieszę się, że mogli teraz wyciągnąć trochę nosa z tych szafek i powiedzieć, że robota została dobrze wykonana. Nie ustrzegliśmy się też jednak błędów.

Nie ze wszystkiego jestem zadowolony. Trzeba pracować dalej w ciszy, spokoju i pokorze, bo w środę czeka nas trudne zadanie – mówi Rafał Górak. Pojutrze na Bukową zawita Garbarnia Kraków, z którą GKS ma rachunki do wyrównania po sierpniowej wyjazdowej porażce w Pucharze Polski.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Zobacz skrót meczu GieKSy z Błękitnymi Stargard