GKS Katowice. Oddech ulgi

Mimo porażki jestem zadowolony z meczu, bo walczyliśmy do samego końca. Rywal tym razem był lepszy – stwierdził trener gospodarzy.


Siatkarze PGE Skry znaleźli się w trudnej sytuacji, ale ich sytuacja powoli się normuje. Na zakończenie roku pokonali na własnym parkiecie zespół z Radomia. Natomiast na rozpoczęcie 2021 r. skasowali komplet punktów z GKS-em Katowice. W szopienickiej hali zespół z Bełchatowa zademonstrował całą gamę swoich umiejętności i w rezultacie dało się słyszeć głęboki oddech ulgi. Skra teraz patrzy śmiało w górę tabeli, a siatkarze z Katowic, choć przegrali też nie muszą się wstydzić tego występu 

Drużyna Skry została złożoną z myślą nie tylko o sukcesach ligowych, ale również z myślą o Lidze Mistrzów. Gracze z podstawowej „6” mogą bez większego problemu być zastąpieni przez tych z kwadratu rezerwowych. A jednak start siatkarze z Bełchatowa mieli marny i na to złożyło m.in. kontuzja Taylora Sandera, jednego z najlepszych przyjmujących w świecie. Pandemia też zespołowi pokrzyżowała szyki i stąd też odległe miejsce w tabeli jak na możliwości tak renomowanego rywala. Ba, w kuluarach mówiono o zmianie szkoleniowca. By myśleć o grze w play offie i ewentualnie wyższym miejscu niż 8 siatkarze z Bełchatowa musieli wczorajszą potyczkę wygrać. A w ekipie gospodarzy dało się słyszeć głosy: my możemy, a oni muszą. To niby racja, ale zdenerwowanie wyczuwało w obu zespołach. Tajemnica powodzenia jednych czy drugich tkwiła w w polu serwisowym, a w Skrze jest nieco więcej specjalistów od zagrywki. Mateusz Bieniek czy też Sander potrafią seryjnie zdobywać punkty. Z drugiej strony Jakub Jarosz czy też Kamil Kwasowski też potrafią odpowiednio

Skład GKS-u nie był niespodzianką, choć w trakcie meczu trener dokonywał zmian, bo gra, zwłaszcza w I secie, wyraźnie gospodarzom się nie kleiła. A trener Michał Gogol pozostawił w kwadracie dla rezerwowych doświadczonego Karola Kłosa i postawił na młodość, czyli Norberta Hubera. I trzeba od razu przyznać, że to był właściwy wybór. Grzegorz Łomacz, reprezentacyjny rozgrywający, wykorzystywał umiejętności tego przyszłościowego środkowego. W I secie goście od początku postanowili się nie oszczędzać w polu serwisowym. Soczystymi uderzeniami częstowali gospodarzy, których przyjęcie do perfekcyjnych nie należało. I stąd też wynikały problemy w ataku. A Skra sprawą swoich skrzydłowych oraz środkowych posiadała przewagę. Trudno się dziwić, że od początku zyskała kilkupunktową i tylko ją systematycznie powiększała. Goście przy stanie 19:10 nie mieli prawa przegrać tej partii. Trener GKS-u dokonał zmiany na pozycjach i na parkiecie pojawili się rozgrywający Jakub Nowosielski oraz atakujący Wiktor Musiał. Straty zostały nieco odrobione, ale były one zbyt duży, by mogły być zniwelowane.

Znacznie ciekawiej było w 2 kolejnych odsłonach, bo gospodarze otrząsnęli się i zaczęli znacznie śmielej atakować i, co najważniejsze, skutecznie. W drugiej odsłonie remis był na wyciągnięcie ręki (18:20), ale goście po ataku Bieńka oraz dwóch błędach katowiczan zwiększyli przewagę do 4 „oczek”. Gospodarze próbowali walczyć, ale Milad Ebadipour obił blok.

– Gra blok – obrona to był nasz największy mankament w tym meczu – stwierdził trener GKS-u, Grzegorz Słaby. – A mimo jest zadowolony z z tego meczu, bo przecież walczyliśmy do końca. Jednak Skra była od nas lepsza i zasłużenie wygrała. Po tej potyczce nie ma co rozdzierać szat i tylko przygotować się do kolejnego trudnego występu w Jastrzębiu.

W ostatniej odsłonie, jak się później okazało, rozgorzał prawdziwy bój niemal o każdy punkty. Gospodarze mieli 4 piłki setowe, ale ich nie potrafili wykorzystać. A goście za sprawą atakującego Duszana Petkovicia za piątą piłką meczową wygrali tę arcyważną dla nich potyczkę.

– Próbowaliśmy przez dwa sety dorównać rywalom i szkoda, że w tym III secie nie zdołaliśmy zwyciężyć i przedłużyć mecz. – Jednak nie schodziliśmy z parkietu ze spuszczonymi głowami, rozegraliśmy niezłe spotkanie, ale rywal tym razem był lepszy.

Przed siatkarzami GKS-u dwa treningi i środowy wyjazd do Jastrzębia na spotkanie z wiceliderem tabeli.


GKS Katowice – PGE Skra Bełchatów 0:3 (19:25, 22:25, 31:33)

KATOWICE: Firlej (2), Buchowski (12), Nowakowski (3), Jarosz (5), Kwasowski (12), Zniszczoł (6), Watten (libero) oraz Nowosielski, Musiał (11), Szymański, Ogórek (libero). Trener Grzegorz SŁABY.

BEŁCHATÓW: Łomacz (1), Sander (14), Huber (11), Petković (13), Ebadipour (17), Bieniek (12), Piechocki (libero) oraz Mitić, Kłos (1). Trener Michał GOGOL.

Sędziowali: Magdalena Niewiarowska (Ludwionowo Zegrz.) i Tomasz Janik (Warszawa).

Przebieg meczu

I: 5:10, 9:15, 12:20, 19:25.

II: 8:10, 12:15, 18:20, 22:25.     

III: 5:10, 12:15, 18:20, 25:24, 29:30, 31:33.

Bohater – Milad EBADIPOUR. 


Fot. Rafał Rusek/PressFocus