GKS Katowice. Premiera niewiadomą zabarwiona

To będzie wznowienie II ligi z wysokiego „C”. Dziś o 20.05 – w obecności kamer TVP – przy Bukowej dojdzie do konfrontacji kandydatów do awansu, której stawką jest pozycja wicelidera. – Jestem przekonany, że tabela do 25 lipca będzie ruchoma – przekonuje trener Rafał Górak.

Nareszcie gramy! Po 88 dniach GieKSa znów powalczy o II-ligowe punkty. Katowiccy kibice w pierwszych tygodniach pandemii mogli mieć obawy, że o kluczowym rozstrzygnięciu zadecyduje PZPN, musząc rozstrzygnąć spór między ich zespołem a Resovią (równa liczba punktów, remis w bezpośrednim meczu), ale taka wokanda nie będzie potrzebna. I całe szczęście!

– Ja sobie tym nie zaprzątałem głowy i koncentrowałem na szansie powrotu na boisko. Bardzo się cieszę, że stanęliśmy wszyscy na wysokości zadania i póki co realizujemy to, co zaproponował nam związek. Obyśmy mogli w zdrowiu zakończyć te rozgrywki – mówi Rafał Górak, trener GKS-u.

Niepełne wnioski

Już premiera ma dla katowiczan wielką wagę. Zmierzą się z bezpośrednim rywalem w walce o awans, który zgromadził dotąd punkt więcej, ale zaczął wiosnę źle, bo od dwóch porażek.

– Ma to znaczenie, bo Łęczna z pewnością przyjedzie bardzo mocno zdeterminowana i nastawiona na zwycięstwo. Nie zdobyła wiosną punktu, jest podrażniona, ale myśmy też systemu nie rozwalili, bo w dwóch meczach urwaliśmy jeden remis i też mamy pewnego rodzaju deficyt.

To bardzo trudna liga. Powtarzam, że punktowo zrobiliśmy dotąd wiele, skoro startowaliśmy po totalnych przemeblowaniach. Trzeba to wszystko brać na klatę. Jestem w 100 procentach przekonany, że tabela aż do 25 lipca będzie ruchoma – przekonuje Górak.


Czytaj jeszcze: Dwie dobre wiadomości



W tak specyficznym okresie nie brakuje niewiadomych, drużynom nie było przecież dane rozegrać choćby jednego sparingu. – Mając za sobą gry kontrolne, wnioski z okresu przygotowawczego są bardziej pełne. Nawet patrząc na ekstraklasę widać było, że niektórzy w pierwszych meczach wyglądali nie do poznania w porównaniu z tym, co było przed pandemią.

Nie sądzę jednak, by układ sił zmienił się jakoś diametralnie. Zmieniła się być może dyspozycja, ale nie ludzie – przyznaje szkoleniowiec drużyny z Bukowej.

Baraże z adrenaliną

Naturalnym punktem przygotowania do każdego kolejnego meczu jest analiza rywala. Trudno przeprowadzić ją z pełnym przekonaniem, skoro od ostatniej kolejki minęły blisko 3 miesiące.

– Dzisiaj wiemy mniej, dlatego musimy się nastawiać na grę GieKSy niż to, jak będzie wyglądał przeciwnik. Koncentrujemy się na sobie. Trzeba być czujnym i po prostu wierzyć w te środki, jakie zastosowaliśmy – podkreśla Górak, ale skład też przecież trzeba wybrać. Punktem odniesienia może być tylko trening, nie mecze ligowe czy sparingi, skoro ich nie było.

– Cieszę się, że mam taki komfort pracy. Obojętnie, co zrobię w zakresie gier wewnętrznych, ułożę dwie wyrównane drużyny. To naprawdę były mecze na styku i służące pewnej weryfikacji, choć sparingów oczywiście bardzo brakuje – tłumaczy nasz rozmówca, który nie będzie mógł dziś skorzystać z usług kontuzjowanych Radka Dejmka i Dominika Bronisławskiego, a także pauzującego za kartki Macieja Stefanowicza.

– Jest jeszcze jeden znak zapytania – zaznacza Górak, nie zdradzając jednak szczegółów.

Dziś GieKSa gra z Łęczną, już w niedzielę pojedzie do Częstochowy… Tempo będzie niemałe, skoro od dziś do 5 lipca rozegranych zostanie 8 kolejek. – Cieszę się, bo terminarz jest ułożony naprawdę przytomnie. Mamy cztery pełne mikrocykle, w których można popracować, w pozostałych są „robocze” środy.

Jest dużo grania, ale terminarz prezentuje się fajnie. Baraże będzie się grało w zasadzie na „bezczuciu” zmęczenia, bo tak ogromna będzie adrenalina – mówi trener GKS-u, któremu wypada jednak życzyć nie udziału w barażach, a bezpośredniego awansu.



Na zdjęciu: GieKSa w tym roku zremisowała z Błękitnymi i przegrała w Elblągu. Pora na pierwsze zwycięstwo AD 2020?
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus


LICZBA
4 GOLE
dla GieKSy strzelił w poprzednim sezonie Bartosz Śpiączka, którego kibice zapamiętali ze zmarnowanej „setki” w końcówce felernego spotkania z Bytovią, co zemściło się i finalnie przyczyniło do spadku z I ligi. Jesienią 28-letni napastnik nie miał klubu, by zimą zakotwiczyć w Łęcznej, w której przed laty już występował. Prócz niego, w składzie Górnika znajdujemy jeszcze innych graczy z Katowicami w CV, czyli Bartłomieja Kalinkowskiego i Tomasza Midzierskiego.



Jakoś tak inaczej…

Wszystko wygląda inaczej. Choć nie będzie kibiców, to pracy jest sporo. Dostaliśmy bardzo precyzyjne wytyczne z PZPN. MOSiR dezynfekował stadion, wokół boiska rozstawimy 24 piłki, nie będzie telewizyjnych reporterów, a pomeczowe wywiady przeprowadzą zdalnie komentatorzy – mówi Maciej Blaut, menedżer ds. komunikacji GKS-u, gdy pytamy go o przygotowania do wieczornego meczu z Górnikiem.

Uczestnicy meczu zostaną podzieleni na dwie strefy – zero i jeden – i takie też otrzymają identyfikatory, w zależności od tego, czy byli na klubowej liście i zostali przebadani na koronawirusa, czy też są osobami spoza listy. Łącznie przy meczu pracować będzie około 180 osób, w tym około 85 nieprzebadanych.

To choćby spiker, osoba obsługująca zegar, strażacy, policjanci, stewardzi, pracownicy techniczni, ekipa TVP Sport (38 osób), a także dziennikarze (10) i fotoreporterzy (5), którzy będą pracować tylko na trybunie, czyli w strefie 1, a niezwłocznie po zakończeniu spotkania powinni opuścić stadion. Gościom z Łęcznej przysługuje pięć wejściówek do strefy zero, czyli muszą być to osoby przebadane.

Wszyscy muszą używać maseczek; z tego obowiązku zwolnieni są jedynie grający zawodnicy, sztaby szkoleniowe oraz sędziowie. Co ciekawe, na sektorach nr 3 i 5 trybuny głównej przewidziano dodatkowe miejsca dla rezerwowych. Na stadion nie wejdą zawodnicy spoza kadry meczowej.