GKS Katowice. Przynajmniej na trawie…

Wiatr storpedował merytoryczną wartość sparingu I-ligowców z Opola i Katowic. GieKSa poniosła pierwszą tej zimy porażkę, a w jej barwach zadebiutował Marko Roginić.


Po wrześniowej porażce 2:4 w Opolu katowiczanie spadli na dno tabeli. Zmienili sposób myślenia, ale też ustawienie, przechodząc na trójkę środkowych obrońców i od tego dna się odbijając. W sobotę pojechali do tamtejszego Centrum Sportu na ostatni zimowy sparing i również przegrali, choć już tylko 0:1, tracąc jedynego gola po rzucie rożnym za sprawą Miłosza Trojaka.

Jeszcze się przestawią

– To był bardzo wietrzny sparing. Wiatr znacznie utrudniał zadanie jednym i drugim. Wiał w każdą stronę, był nieprzewidywalny, ciężko się grało – ocenił krótko Rafał Górak, trener GieKSy, dla której był to pierwszy tej zimy (i ostatni…) sparing zakończony na tarczy. Pytany o pozytywy szkoleniowiec odparł krótko: – To, że pierwszy raz w tym roku wystąpiliśmy na naturalnej trawie, zawodnicy mieli okazję pobiegać po niej, pograć. Już od wtorku trenowaliśmy u siebie na normalnym boisku. Treningów do ligi jeszcze trochę zostało, dlatego zdążymy się przestawić. Byleby tak nie wiało – przyznał Górak.

Pierwszy raz Chorwata

W GKS-ie zadebiutował w sobotę Marko Roginić, Chorwat zakontraktowany dzień wcześniej i mający za sobą okres przygotowawczy spędzony w IV-ligowych rezerwach Podbeskidzia. – Jestem bardzo zadowolony, że do nas doszedł; że udało się to w piątek dopiąć, wszystko podpisać i mógł już zagrać. Nie znał nas, nie znał naszego sposobu grania, ale wypadł obiecująco. Nie chcę wyciągać zbyt daleko idących wniosków, ale dotychczasowa wiedza nakazywała mi sądzić, że z jego dyspozycją fizyczną będzie gorzej – opisywał trener katowiczan, który wystawił Roginicia w drugiej połowie, gdy nominalnym napastnikiem był Filip Kozłowski.

– Marko stworzył trójkę napastników, nie tę centralną „dziewiątkę”, a jedną z „dziesiątek”. „Dziewiątka” to być może jego pozycja docelowa, ale wprowadziliśmy go do zespołu w inny sposób. Bardzo szybko dokonaliśmy zimą transferów (w grudniu do drużyny dołączyli Jakub Karbownik i Marcin Stromecki – dop. red.), a potem obserwowaliśmy rynek, sondowaliśmy go i zastanawialiśmy się, co daje. Ta sprawa zaczęła się dla nas na początku lutego. Podjęliśmy decyzję, że się w nią włączymy. Teraz już nie zaprząta mi głowy nic innego niż przygotowanie się do 14 wiosennych meczów z tymi ludźmi, których mam do dyspozycji – podkreślał Rafał Górak.


Odra Opole – GKS Katowice 1:0 (0:0)

1:0 – Trojak, 59 min.

ODRA: Sapielak – Szrek, Żemło, Kamiński, Tkocz, Petrak (61. Klimek) – Mikinicz, Trojak, Hrebeń (46. Niziołek), Nowak (46. Marzec) – Piech (61. Żak). Trener Piotr PLEWNIA.

GKS: Kudła (46. Królczyk) – Woźniak (46. Wojciechowski), Janiszewski (46. Jaroszek), Jędrych (46. Kołodziejski), Sadowski, Rogala (46. Pawłas) – Błąd (46. Karbownik), Repka (46. Stromecki), Figiel (46. Urynowicz), Sanocki (46. Roginić) – Szymczak (46. Kozłowski). Trener Rafał GÓRAK.


Piotr Plewnia: Zero z tyłu to punkt wyjścia
Piotr Plewnia
Piotr Plewnia
Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus

Jakie wrażenia po wygranej z GieKSą?
Piotr PLEWNIA: – Szkoda, że obu drużynom przeszkodził wiatr. Problem był z wykonaniem normalnego podania, przyjęcia piłki. Determinował zachowania, zepsuł ten mecz. A miał być dobry sparing. Kilka kwestii mnie jednak cieszy. Wszyscy skończyli cało i zdrowo, jesteśmy gotowi do rozpoczęcia sezonu. No i zagraliśmy na zero, tak jak w piątek z Bełchatowem (2:0 – dop. red.). Tam pierwsza połowa była naprawdę dobra, w drugiej rywale byli już groźniejsi, ale zachowaliśmy czyste konto. Dwa zera z tyłu przed pierwszym meczem ligowym to ważne. Tak musi być, jeśli chcemy cokolwiek ugrać.

Czy jest pan zadowolony ze spokojnego transferowo okresu przygotowawczego?
Piotr PLEWNIA: – Stabilność w którymś momencie musi przynieść efekt, ale trzeba sobie na nią zapracować. Wynik z rundy jesiennej ktoś może ocenić lepiej, ktoś gorzej, ale był całkiem przyzwoity, dlatego daliśmy szansę zawodnikom, którzy nam go zapewnili. Ta runda zweryfikuje, czy dobrze postąpiliśmy i czy się rozwiniemy, ale jestem o tym przekonany. Dołączył do nas tylko Łukasz Kędziora, nikt nie odszedł i w tym upatrujemy szans na sukces.

Jak sytuacja kontuzjowanych zawodników?
Piotr PLEWNIA: – Mateusz Maćkowiak boryka się z urazem, który eliminuje go jeszcze na 2-3 tygodnie. Dawid Czapliński w poniedziałek powinien już wznowić treningi i będzie potrzebował czasu, by złapać rytm. „Czapla” stracił trochę zimy, ale tak to bywa. Mamy 21 gotowych ludzi, więc nie narzekamy. Liczę, że Dawid i Mateusz szybko dołączą, bo są dużą wartością.


Foto główne: Piotr Matusewicz / PressFocus