GKS Katowice. Pusto aż do końca

Druga w tym sezonie wizyta częstochowian na Bukowej toczyć się będzie bez kibiców. Wojewoda śląski zaostrzył karę nałożoną wcześniej przez PZPN – dla fanatyków GieKSy to już koniec sezonu.


Dla kibiców GieKSy to już de facto koniec sezonu. Wojewoda śląski podjął decyzję o zakazaniu klubowi organizacji imprez masowych na stadionie przy Bukowej do końca sezonu. To oczywiście pokłosie wydarzeń z meczu z Widzewem, na którym odpalono pirotechnikę, wystrzeliwano fajerwerki w stronę sektora gości, wyrywano krzesełka i rzucano w ochronę, przez co gra musiała zostać przerwana na blisko pół godziny. PZPN ukarał GKS 10 tysiącami złotych grzywny i dwoma meczami przy pustych trybunach. Pierwszy miał miejsce z Odrą, drugi to środowy ze Skrą. Teraz „do pieca” dołożył Jarosław Wieczorek, z czym trudno dyskutować, dlatego na starcia z GKS-em Jastrzębie i ŁKS-em kibice też nie wejdą. Wyjazdów też nie zorganizują, bo związek nałożył na nich półroczny zakaz.

Czekają od listopada

Dla drużyny z kolei to mogą być kluczowe dni sezonu. Najpierw Skra, potem niedziela w Niepołomicach – tymi meczami albo zapewni sobie utrzymanie, albo będzie musiała z niepokojem śledzić to, co dzieje się na innych stadionach. Sprawę można załatwić de facto już w środę – pod warunkiem zwycięstwa.

By tak się stało, katowiczanie w pewnym sensie muszą odczarować Bukową. W „Sporcie” opisywaliśmy ich świetną wyjazdową passę 8 meczów bez porażki, co nie zdarzyło się od czasów Bogusława „Bobo” Kaczmarka i występów w ekstraklasie z początków XXI wieku. Równolegle z nią, bardzo źle radzą sobie jednak w domowych spotkaniach. To przywołuje wspomnienia ze spadkowego sezonu 2018/2019, gdy w parze z okazałymi zdobyczami w delegacjach nie szły osiągi przy Bukowej, co kosztowało pierwszą ligę. Dziś legitymują się naprawdę nieciekawą serią na swoim stadionie. 5 meczów bez zwycięstwa, 4 porażki… Zaczęło się jeszcze w ubiegłym roku, od przegranej 2:3 po zaciętym boju z liderem z Legnicy. Kwietniowy„domowy tryptyk” miał pchnąć w górę, może nawet w stronę barażu, a zakończył się kompletem porażek z Polkowicami, Widzewem i Odrą Opole. Jedynym punktem zaksięgowanym w tym roku pozostaje bezbramkowy remis z Chrobrym w marcu. Po raz ostatni GKS wygrał przed własną publicznością 6 listopada – 1:0 z Koroną. Szmat czasu.

– Nie traktujemy środowego meczu jako jakiejś szansy na rewanż, odbicie się. Chcemy po prostu wyjść i zrobić kolejny krok do celu, jaki mamy. Wiadomo, co nim jest – mówi Rafał Figiel, pomocnik GKS-u.

W październiku bez bramek

W środę GieKSa zagra ze Skrą przy Bukowej już po raz drugi w sezonie – w październiku czyniła to w roli formalnego gościa, bezbramkowo remisując po bardzo nieatrakcyjnym widowisku. Teraz emocji może być nieco więcej. Częstochowianie przecież cztery ostatnie spotkania zremisowali 2:2, co należy uznać za wyczyn niecodzienny. Podopieczni Rafała Góraka z kolei zarówno w niedzielę w Tychach (1:1), jak i wcześniej w Olsztynie (1:0) udowodnili, że ich forma zwyżkuje i stać ich na prezentowanie dobrego I-ligowego futbolu, ukierunkowanego na zwyciężanie, a nie podział punktów.

Tych podziałów zapewne dość już mają w obozie Skry, która w tym roku jeszcze nie wygrała. Zespół Jakuba Dziółki – byłego zawodnika, członka sztabu, a przez moment i trenera GieKSy – jest trochę niczym Stal Mielec w ekstraklasie. Jeden komplet punktów dzięki dobrej jesieni de facto mógłby załatwić sprawę utrzymania, ale nie potrafi po niego sięgnąć i komfort powoli przeistacza się w nerwówkę. Ten, kto w środę przegra, z pewnością z niepokojem nasłuchiwać będzie jutrzejszych wieści z Olsztyna.


Na zdjęciu: Jesienny mecz GieKSy ze Skrą zakończył się bezbramkowym remisem. W środę rewanż – znów przy Bukowej, którą katowiczanie będą chcieli odczarować.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus