GKS Katowice. Spotkanie wytrawnych pierwszoligowców

Niewielu jest w I lidze rywali, którzy w ostatniej dekadzie graliby ze sobą tak często, co Stomil i GieKSa. Dziś wieczorem (20.30) na Warmii niezwykle ważny mecz dla układu dolnej części tabeli.


Świąteczne wyniki ułożyły się po myśli jednych i drugich, bo zwycięstwa nie odniósł żaden zespół walczący o utrzymanie, dlatego dziś wieczorem (20.30) mogą zrobić poważny krok w stronę realizacji celu. Stomil i GieKSa spotkają się w Olsztynie po blisko 4-letniej przerwie, a przecież to dwaj wytrawni I-ligowcy.

Błąd i Woźniak pamiętają

Nie ma na zapleczu ekstraklasy drużyny, która w ostatniej dekadzie, począwszy od połowy 2012 roku, rozegrałaby więcej meczów niż Stomil. Ma ich na koncie 333. GKS – 265, ustępując pod tym względem jedynie olsztynianom, Miedzi, Tychom, Sandecji i Chrobremu. W latach 2019-21 miał przerwę na występy w II lidze, wcześniej w stolicy Warmii gościł regularnie. Długo nie potrafił tam wygrać. Remisował w 2013 roku, a w 2016 – nawet dwukrotnie. Przegrywał w 2014, 2015 i 2018. Częściej oglądał czerwone kartki – Aleksander Januszkiewicz, Grzegorz Goncerz, Adrian Frańczak, Sebastian Nowak – niż strzelał gole i punktował. Jedyne w tej dekadzie zwycięstwo odniósł tam ostatnim razem – jesienią 2018, 1:0 po bramce Adriana Łyszczarza. Tamten mecz z obecnej ekipy pamiętają Adrian Błąd, Arkadiusz Woźniak (wszedł z ławki za Davida Anona) i Marcin Stromecki, przy czym ten trzeci bronił wówczas barw Stomilu. Na środku obrony GieKSy grał natomiast Rafał Remisz, który potem wrócił do Olsztyna i do dziś jest jego zawodnikiem.

Rachunek sumienia

W sezonie 2018/19 z zapleczem elity pożegnał się GKS, teraz poważnie grozi to Stomilowi, który poza strefą spadkową plasował się w bieżących rozgrywkach jedynie dwa razy – po… pierwszym spotkaniu, a także między kolejkami nr 16-18. Od listopada znajduje się nad „kreską”, dziś ma szansę z niej wyskoczyć, wyprzedzając Puszczę, do której traci 3 punkty i ma lepszy bilans bezpośredniego meczu. By tak się stało, musi przełamać się na własnym stadionie, na którym tej wiosny wyłącznie przegrywa. Przystąpi do tego meczu uskrzydlony sensacyjną wygraną z liderem w Legnicy (2:1).

– Pokazaliśmy tam, że potrafimy grać w piłkę i zdobywać bramki – stwierdził napastnik Patryk Mikita na antenie „Kanału Sportowego”.

– Fajne jest to, że nowy trener (Piotr Jacek – dop. red.) stara się rotować naszymi pozycjami w trakcie meczu, mamy kilka schematów, zmieniamy się w obrębie lewej pomocy, „dziewiątki” czy „dziesiątki”. Każdy z ofensywnych zawodników ma dowolność, to bardzo nam pomaga. Dotąd gdy traciliśmy pierwsi bramkę, nie potrafiliśmy odwrócić losów spotkania, nasze morale spadało. Teraz walczymy do końca. Chyba każdy z nas zrobił sobie rachunek sumienia i wie, w jakim momencie jesteśmy. Zostało 7 kolejek do rozegrania, mam nadzieję, że się utrzymamy – dodał Mikita.

Pół roku zakazu

GKS przegrał trzy ostatnie domowe mecze, ale na wyjazdach jest niepokonany od listopada. Wtedy przegrał z ŁKS-em 1:0, jeszcze jesienią punktował w Rzeszowie i Bielsku-Białej, a w tym roku – Nowym Sączu, Sosnowcu, Gdyni. Sytuacja wokół klubu z Bukowej jest napięta, mimo hokejowego mistrzostwa kibice nie ustają w krytyce dla niektórych działań (tudzież ich braku). Zwycięstwo pozwoliłoby nieco stonować nastroje. Wtedy przewaga nad Stomilem wzrosłaby do 8 punktów, co na 6 kolejek przed końcem sezonu dałoby komfort i względny spokój. Porażka sprawi, że do walki o utrzymanie katowiczanie włączą się na całego. Dziś zespół nie będzie mógł liczyć na wsparcie swoich fanatyków – zaczyna się półroczny zakaz wyjazdowy, nałożony przez Komisję Dyscyplinarną za zadymę z Widzewem.


Fot. Rafał Rusek / PressFocus