GKS Katowice. Sroga lekcja

Katowiczanie na pustym polkowickim stadionie stracili 4 gole, 3 punkty i 1 zawodnika.


GieKSa fatalnie będzie wspominać wczorajszą wyprawę do Polkowic, gdzie mecz z nią zorganizował Chrobry, na którego stadionie trwa instalacja systemu podgrzewania murawy. Została rozgromiona przez mających swoje problemy „gospodarzy”, którzy grali dotąd wyłącznie na wyjazdach, mają bardzo wąską kadrę, a na domiar tego trener Ivan Djurdjević – wracający na ławkę po problemach zdrowotnych – nie mógł skorzystać z pauzujących za kartki Michała Ilków-Gołąba, Tomasza Cywki i Oliviera Praznovsky’ego. Głogowianie kończyli to spotkanie pięcioma młodzieżowcami!

Źle to wygląda

– Chrobry udzielił nam srogiej lekcji doświadczenia i dojrzałości grania w tej lidze. Od 60 minuty byliśmy cieniem samych siebie. Byliśmy słabsi, beznadziejni – nie krył Rafał Górak, trener GieKSy. Lista złych wiadomości wcale nie ograniczała się w jej przypadku do samego wyniku. Z powodów zdrowotnych boisko musieli opuścić Bartosz Jaroszek i Dominik Kościelniak. – Sytuacja Kościelniaka wygląda bardzo źle, na poważny uraz kolana. To będziemy wiedzieć po rezonansie. Z Jaroszkiem jest OK, to nie powinno być nic złego – raportował szkoleniowiec GKS-u.
Beniaminek stworzył na Dolnym Śląsku sporo sytuacji, ale był nieskuteczny, a w dodatku jego gra obronna wołała o pomstę do nieba. Jej podsumowaniem była bramka nr 4, zdobyta przez Mateusza Machaja z rzutu karnego, którego wywalczył wprowadzony z ławki Hubert Turski. Młodzieżowca nie zatrzymał ani Arkadiusz Woźniak, ani Arkadiusz Jędrych, a Grzegorz Janiszewski uczynił to dopiero faulem. Gol nr 1? Woźniak ograny przez Dominika Piłę, brak asekuracji na przedpolu i Mikołaj Lebedyński uderzający bez presji przeciwnika z 10. metra. Gol nr 2? Danian Pawłas nastrzelił Marcela Ziemanna, piłka trafiła do Mateusza Bochnaka, a ten mając sporo czasu umieścił ją w siatce. 3:0? Nikt nie doskoczył do Ziemanna, dlatego ten ze spokojem przymierzył tuż sprzed „szesnastki”.

Na każdego przyjdzie pora

Z taką grą w defensywie GKS-owi będzie trudno o regularne punktowanie, choć swoje atuty niewątpliwie w przodzie ma. Dał temu wyraz i wczoraj w Polkowicach. Arkadiusz Jędrych spudłował w czystej pozycji po dograniu Arkadiusza Woźniaka, Marcin Urynowicz strzałem nad poprzeczką zmarnował idealne podanie Kościelniaka, Arkadiusz Woźniak ostemplował słupek, główkę Filipa Kozłowskiego obronił Rafał Leszczyński. Głogowianie byli dużo skuteczniejsi.

– Wiedzieliśmy, że GKS jest w stanie odrobić nawet wynik 2:0, bo jest mocny, ale w II połowie mieliśmy już ten mecz pod kontrolą i stąd taki wynik. Cieszymy się ze zwycięstwa, na które trochę czekaliśmy. Mamy problemy, wąską kadrę. Powtarzam, że przychodzi w sezonie taki moment, gdy sztab jest ważniejszy niż I trener, a rezerwowi – ważniejsi niż ci, którzy grają. Zawodnicy muszą mieć świadomość, że na każdego przyjdzie pora i trzeba być gotowym, by to wykorzystać – zaznaczał Ivan Djurdjević, szkoleniowiec Chrobrego, w szczególności ciesząc się z udanego debiutu stopera Maksyma Iwanowicza, 18-letniego wychowanka głogowskiej akademii.


Chrobry Głogów – GKS Katowice 4:0 (2:0)

1:0 – Lebedyński, 5 min, 2:0 – Bochnak, 34 min, 3:0 – Ziemann, 81 min, 4:0 – Machaj, 90+1 min (karny).

CHROBRY: Leszczyński – Ziemann, Bougaidis, Iwanowicz, Banasiak – Mandrysz (84. Michalczyk), Kolenc – Bochnak (77. Dziąbek), Lebedyński (84. Turski), Piła – van der Heijden (66. Machaj). Trener Ivan DJURDJEVIĆ.

GKS: Kudła – Woźniak, Jędrych, Janiszewski, Pawłas (57. Kiebzak) – Jaroszek (63. Figiel), Urynowicz – Kościelniak (39. Rogala), Błąd, Sanocki (57. Kozłowski) – Szymczak (57. Samiec-Talar). Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Żółte kartki: van der Heijden – Janiszewski.


Na zdjęciu: Grzegorz Janiszewski i jego partnerzy z linii obrony nie będą dobrze wspominać występu na Dolnym Śląsku.

Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus