GKS Katowice. To ma być twierdza!

12 zwycięstw, 3 remisy i 3 porażki. Oto domowy bilans GKS-u Katowice w zeszłym, zakończonym awansem do I ligi, sezonie.


Nie można powiedzieć, że stadion przy Bukowej był twierdzą nie do zdobycia, ale solidne punktowanie na „własnych śmieciach” okazało się kluczowe w walce o upragnioną promocję na zaplecze ekstraklasy. Dlatego teraz katowiczanie cieszą się, że najbliższe trzy spotkania zagrają u siebie.

– Bardzo liczę na wsparcie naszych fanów. Zrobimy wszystko, by przed własną publicznością zaprezentować się jak najlepiej – powiedział Bartosz Jaroszek, pomocnik „GieKSy”. Występ w Legnicy, na terenie jednego z kandydatów do awansu, a szczególnie dobra druga połowa tego spotkania w wykonaniu katowiczan, może napawać sympatyków tego zespołu optymizmem.

I jest nadzieja, przed starciem z Podbeskidziem, które rozgrywki rozpoczęło źle, nawet na pełną pulę. Której GKS potrzebuje, jak kania dżdżu. Otóż to właśnie wyniki meczów domowych w sezonie 2018/19 zadecydowały o tym, że drużyna pożegnała się z I ligą. „GieKSa” grała u siebie beznadziejnie. Wygrała 1 mecz, 8 zremisowała, 8 przegrała, obecnie – licząc spotkanie z Resovią już w tym sezonie – ma koszmarną serię 15 kolejny meczów w I lidze bez zwycięstwa! Jesienią 2018 roku pokonała Wigry Suwałki i to by było na tyle.



Wracając do teraźniejszości i licząc rozgrywki II i I ligi, GKS nie przegrał jednak u siebie od pięciu spotkań. Ostatnim zespołem, który zdobył Bukową, były rezerwy Śląska Wrocław, a zespół ten prowadzili… obecni trenerzy Podbeskidzia, czyli Piotr Jawny i Marcin Dymkowski.

Muszą zatem katowiczanie, jeżeli myślą o trzypunktowej zdobyczy, uważać. Podbeskidzie nie wygląda dobrze, ale nieco ponad trzy miesiące temu szkoleniowy duet znalazł na drużyną aspirującą wówczas do awansu sposób.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus