GKS Katowice. Trzy lata Szczerbowskiego

26 sierpnia 2019 roku Marek Szczerbowski rozpoczął prezesurę przy Bukowej, która z wielu względów okazuje się dla klubu szalonym czasem.


Mistrzostwo hokeistów, awans piłkarzy, rozpoczęcie budowy stadionu, a z drugiej strony pretensje kibiców o sposób funkcjonowania spółki zwieńczone decyzją o bojkotowaniu meczów przy Bukowej, podjętą u progu tego sezonu. Prezesura Marka Szczerbowskiego w GKS-ie Katowice to szalony czas. Dzisiaj biec zacznie jej czwarty rok. Rozpoczęła się dokładnie 3 lata temu – 26 sierpnia 2019.

Przyszedł po spadku

Szczerbowski trafił na Bukową, przedstawiając samego siebie jako mieszkańca Koszutki kibicującego GieKSie od zawsze, w niełatwym momencie – 3 miesiące po spadku do drugiej ligi (skutkującym rozstaniem z jego poprzednikiem Marcinem Janickim) na sam koniec letniego okna transferowego, podczas którego budowano naprędce niemalże nową drużynę. Nowy prezes miejskiej spółki przekonywał, że odegrał swoją rolę już w tym, co działo się wcześniej, czyli zatrudnieniu dyrektora sportowego Roberta Góralczyka i trenera Rafała Góraka. Mówił o nich, że pracują na najwyższym możliwym poziomie przygotowania merytorycznego i życie pokazało, że w to nie zwątpił. Nie ma już sensu kolejny raz przytaczać wszystkich trudnych momentów, podczas których zapewne niejeden prezes zdecydowałby się na zmianę szkoleniowca. Szczerbowski się nie zdecydował, nie kryjąc, że z wielu stron słyszał takie podpowiedzi. Zignorowanie ich na pewno nie wyszło GieKSie za złe. Zaliczyła pierwszy od 14 lat awans, po dwóch sezonach wracając do I ligi, utrzymała się w niej, a w tej rundzie od początku plasuje się w górnej połowie tabeli – i to mimo problemów kadrowych, czyniąc wyraźny krok do przodu. Być może komuś może nie podobać się tempo progresu zespołu, ale nikt nie może zanegować, że takiego progresu nie ma.

Blaski i cienie

Największym sportowym sukcesem tej kadencji był jednak nie awans piłkarzy, a oczywiście mistrzowski tytuł wywalczony w tym roku przez hokeistów po długich 52 latach oczekiwania. Były blaski, ale i cienie, czyli to, co charakteryzuje odbiór pracy Marka Szczerbowskiego w GieKSie. Kibice mieli pretensje o brak należytego uczczenia tego wyniku, brak fety z pompą. Kilka miesięcy przed mistrzostwem dziwiono się, jak klub może wystawiać na aukcję okolicznościowe koszulki na 40. rocznicę pacyfikacji KWK Wujek, a dochód z licytacji chcieć przeznaczyć na dotowaną milionami publicznych pieniędzy sekcję hokeja, z kolei po mistrzostwie denerwowano się, że nie wiadomo, gdzie klub rozgrywać będzie mecze Ligi Mistrzów. Ostatecznie padło na Janów, ale i tak – jak wiadomo – fanatyków GieKSy tam nie będzie z powodu bojkotu. W minionym sezonie pierwszy raz drużyna siatkarska wystąpiła w fazie play off PlusLigi, a wokół tej sekcji też nie brakowało emocji, gdy trenerzy czy siatkarze burzyli się na sposób rozwiązywania kontraktów w czasach pandemicznego lockdownu. A co do lockdownu – na pierwszej konferencji prasowej w roli prezesa GieKSy słyszeliśmy zapowiedzi, jak ważna dla klubu będzie budowanie frekwencji, ale sporo meczów przez 3 lata odbyło się przy pustych trybunach. Wiosną czy jesienią 2020 roku liczba widzów była ograniczana przez rządowe obostrzenia.

Zaufanie miasta

Pobyt Szczerbowskiego w klubie przypadł na tak ważne wydarzenie, jak rozpoczęcie budowy nowego stadionu. Na tym symbolicznym wbiciu pierwszej łopaty prezesa nie było, co też mu niejednokrotnie zarzucano. Szef GKS-u mówił swego czasu, że jeśli zostanie zaniechana z przyczyn innych niż czas potrzebny do usprawnienia projektu, to złoży rezygnację. Mimo inflacji, wzrostu cen, inwestycja posuwa się do przodu, a władze miasta podkreślają, jak zdeterminowane są, by doprowadzić do jej realizacji. Niejednokrotnie prezydent Marcin Krupa czy wiceprezydenci Bogumił Sobula i Waldemar Bojarun mówili też, jakim zaufaniem darzą Szczerbowskiego. Chwalili go za uporządkowanie kwestii finansowych, zejście z kosztów o kilka milionów złotych w skali roku. Sam prezes czy jego zastępca Łukasz Czopik mówili, że wskaźniki finansowe byłyby lepsze, gdyby nie trzeba było ustanawiać rezerwy finansowej na poczet ewentualnej grzywny z ZUS, który domaga się 4 mln zł z tytułu zaległych składek, wygenerowanych przez poprzednie zarządy. Sprawa ta jest w toku.

Za rządów Szczerbowskiego pozmieniało się też w klubowej akademii. Na początku 2021 roku zdymisjonowano z zarządu Tomasza Rogalskiego, Marka Oględzińskiego czy Marcina Ćwikłę, by finalnie nowym dyrektorem obwołać Mariusza Pańpucha, przez lata pracującego dla Gwarka Zabrze. GieKSa awansowała do Centralnej Ligi Juniorów U-15, w poprzednim sezonie zgarnęła premię finansową za wysokie miejsce w Pro Junior System, jednym z motorów napędowych pierwszej drużyny jest Patryk Szwedzik, w tej rundzie udanie na zapleczu ekstraklasy zadebiutował Alan Bród. To oczywiście zdecydowanie zbyt mało, by stwierdzić, że akademia GKS-u działa dobrze, ale w szkoleniu nic nie dzieje się na pstryknięcie palcem.

Znów będzie smutno

Pierwszy mecz czwartego roku kadencji Marka Szczerbowskiego – niedzielny z Arką Gdynia – będzie miał tak smutną otoczkę, jak trzy poprzednie rozegrane w tym sezonie: z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, Zagłębiem Sosnowiec i Sandecją Nowy Sącz, gdy przy Bukowej słychać było tylko kibiców gości, Blaszok był pusty, a na trybunie głównej zasiadało kilkuset widzów. To konsekwencja bojkotu domowych spotkań, ogłoszonego przed rozpoczęciem piłkarskiego sezonu w akcie zamanifestowania kibicowskiego niezadowolenia ze sposobu, w jaki rządzi spółką prezes Szczerbowski. O powodach, zarzutach kibiców, ale i tego, jak widzi część z tych spraw klub, pisaliśmy już wielokrotnie. Rezygnacja z niektórych pracowników cenionych przez fanów, problemy z adresowaną do najmłodszych akcją „Zagraj na Bukowej”, tąpnięcie na linii klub-kibice po kwietniowej zadymie z Widzewem, niedostateczna aktywność marketingowa, „leżący” Klub Biznesu i pełen goryczy list otwarty jego członków, przerwanie współpracy ze sklepem „Blaszok”. I tak dalej…

Otwarci na spotkanie

Zagorzali kibice GieKSy to dość hermetyczne środowisko, dlatego patrząc z zewnątrz można odnieść wrażenie, że powoli bojkot może dosięgać pewna stagnacja. Fanatycy na powołanej do życia stronie internetowej o wymownym adresie „szczerboffski.pl” deklarują: „Cały czas jesteśmy otwarci na trójstronne spotkanie na linii Miasto Katowice – Klub – Kibice”. Miasto zaznaczało, że oczekuje od stowarzyszenia kibiców odcięcia się od wydarzeń ze spotkania z Widzewem, skutkujących karami i grą przez 4 kolejki na zamkniętym stadionie. Klub stara się robić swoje, prowadzić różne akcje. W niedzielę przy okazji meczu piłkarzy z Arką zaprezentowana ma zostać drużyna hokeistów, uruchomiono sprzedaż biletów na mecze w Regionalnym Centrum Informacji Turystycznej na katowickim rynku.

Dziś trudno przewidzieć, w jakich okolicznościach i kiedy zakończy się prezesura Marka Szczerbowskiego. Kibice zaznaczają, że jego odejście wcale nie jest warunkiem koniecznym do zawieszenia bojkotu. Ale podkreślmy jedno: czy się to komuś podoba, czy nie, niezależnie od tego, jaka jest teraźniejszość, przyszłość przed GKS-em – na nowym stadionie, w dużym, rozwijającym się mieście – rysuje się lepiej niż przed niejednym sąsiednim klubem. Warto o tym pamiętać nawet w najtrudniejszych chwilach.


Na zdjęciu: Dokładnie 3 lata mijają od dnia, w którym Marek Szczerbowski rozpoczął prezesurę w GieKSie.
Fot. Rafał Rusek/PressFocus