GKS Katowice. Usiedzieć w pokorze

Katowiczanie 3-dniowy pobyt za południową granicą kończą dziś sparingiem z Duklą Bańska Bystrzyca. W czwartek pokonali w Rużomberoku wicemistrza Słowacji.


Choć to tylko sparing, kibicom GieKSy musiało zrobić się w czwartkowy wieczór przyjemnie. Ich drużyna na nieco ponad 2 tygodnie przed inauguracją zmagań o I-ligowe punkty po golach Marko Roginicia i Patryka Szwedzika pokonała (2:0) MFK Rużomberok, wicemistrza Słowacji, dla którego była to próba generalna przed meczem eliminacji Ligi Konferencji z Żalgirisem Kowno.

Rużomberok albo Miedary

– Bardzo cenię słowacką i czeską piłkę. Charakteryzuje ją solidność. Śledząc wyniki, niełatwo gra się z tymi rywalami nawet naszym drużynom ekstraklasowym. Taki wynik to cenna rzecz, ale sztuką jest w pokorze usiedzieć na miejscu i tak będziemy robić. Chcieliśmy być konkretni w obronie i ataku. Było w tym sparingu dużo dobrych rzeczy. Poza dwiema zdobytymi bramkami, mieliśmy jeszcze swoje sytuacje, ale przeciwnik też nie był bierny – ocenia trener Rafał Górak.

Drużyna z Bukowej po meczu pozostała w Rużomberoku, czyli niecałe 200 km od Katowic. Przed południem odbyła trening, później były dwie odprawy: dotyczące czwartkowego sparingu, ale i sobotniego rywala, czyli Dukli Bańska Bystrzyca (z beniaminkiem słowackiej ekstraklasy katowiczanie zmierzą się dziś o 11.00), co świadczy o tym, jak poważnie podszedł sztab do zagranicznych meczów kontrolnych.

– Chcemy zawsze grać zdefiniowaną piłkę. Jestem odpowiedzialny za to, by drużyna była przygotowana do każdego jednego meczu; niezależnie, czy gramy – przy pełnym szacunku – z Orłem Miedary, czy wicemistrzem Słowacji. To nasz obowiązek, byśmy jako zespół podchodzili z pełną odpowiedzialnością do swoich zadań. W czwartek zagrało 24 zawodników, oprócz Kukulskiego w bramce. Dłużej bronił Kudła, krócej Szczuka, w sobotę pojawi się i Kukulski. Wystąpili wszyscy, którzy byli zdrowi – raportuje szkoleniowiec GieKSy.

Godzina przy kawie

Wyprawa na Słowację to jej jedyny letni wypad. W tym okresie przygotowawczym katowiczanie nie mieli zgrupowania.

– Mamy zgraną ekipę ludzi, których bardzo dobrze znam i świetnie się z nimi komunikuję. Stwierdziliśmy, że skoro nasze boiska przy Bukowej są w naprawdę zjawiskowym stanie, to nie ma sensu nigdzie wyjeżdżać. W ubiegłym tygodniu zorganizowaliśmy u siebie więcej jednostek treningowych, jedliśmy wspólne obiady, byliśmy w klubie od rana do późnych godzin popołudniowych. Uznaliśmy, że to wystarczy, ale skoro nadarzyła się możliwość wyjazdu na Słowację, połączenia dwóch sparingów, to trzeba było z zadowoleniem z niej skorzystać. W Rużomberoku mieliśmy bardzo fajne spotkanie, wcześniej z trenerem MFK porozmawialiśmy przez godzinę przy kawie o piłce. To cenne rzeczy, wyciągamy z tego okresu dużo pozytywów. Piątek był dniem regeneracyjnym, a mecz w Bańskiej Bystrzycy też powinien okazać się bardzo wartościowy. Niektórzy na przestrzeni tych trzech dni zagrają więcej niż 90 minut. Dla nas to dobra droga przygotowań do sezonu. Potem myślami będziemy już przy ostatnim sparingu z GKS-em Tychy oraz ligowym spotkaniu w Łodzi, które naprawdę niedaleko… Okres przygotowawczy był na tyle krótki, zwięzły, że nie było sensu jechać na obóz. Jeśli wszystko się ułoży, odbijemy to sobie zimą – mówi Górak.

Pawłas o tym wiedział

Pewną niespodzianką dla kibiców mógł być fakt, że na Słowację nie pojechał Danian Pawłas. Lewoskrzydłowy, występujący w Katowicach od początku 2020 roku, otrzymał wolną rękę na poszukiwanie nowego klubu.

– Często rozmawiam z zawodnikami, oni wiedzą, jaki jest na nich pomysł na najbliższą rundę. Danian tego, że może mieć ciężko z grą na swojej pozycji, dowiedział się dość dawno – zaznacza szkoleniowiec GieKSy, dla której podstawowym wyborem na lewe wahadło będzie Grzegorz Rogala. Może tam występować też środkowy defensor Michał Kołodziejski czy zawodnicy prawonożni, operujący nominalnie po przeciwnej stronie boiska: Dominik Brzozowski oraz Zbigniew Wojciechowski.

– Wielu zawodników na wahadłach gra nogą „odwróconą” – przyznaje Górak.

„Dixon” łapie minuty

Skoro jesteśmy przy defensywie, to warto zauważyć, że drugi występ w katowickich barwach zaliczył Daniel Tanżyna. Podobnie jak wcześniej z Górnikiem Polkowice, tak i tym razem były stoper łódzkiego Widzewa, który z powodu kontuzji nie grał od marca, spędził na boisku kilkanaście minut.

– Wprowadzamy go do zespołu, pracujemy nad aspektami motorycznymi. Po kontuzji to normalne. Daniel nie jest dzisiaj jeszcze w pełni do gry, ale cieszy to, że ma z kim rywalizować. Na razie małymi krokami łapie minuty, z każdym dniem jest coraz lepiej – mówi trener GKS-u, którego Tanżyna ma być ważnym zawodnikiem. W kadrze będzie jedynym piłkarzem urodzonym w latach 80., w tym roku skończy 33 lata.

– Oprócz młodzieżowców, potrzebuję też zawodników doświadczonych, bo ważna jest ich rola w szatni. Wiem, jakie predyspozycje ku temu ma Daniel. Na pewno nam się przyda. Dla mnie najważniejsze, by odbudował formę i był cennym zawodnikiem. Sezon jest długi, a zapowiada się, że będziemy grać trójką środkowych obrońców, dlatego potrzebujemy więcej niż trzech zawodników na te pozycje – podkreśla Rafał Górak.

Szwedzik bez informacji

W czwartek drugą bramkę dla GKS-u zdobył Patryk Szwedzik. Ofensywny zawodnik, który w I lidze nie będzie już młodzieżowcem, ale w ekstraklasie nadal przysługiwałby mu taki status, był tego lata na celowniku Widzewa Łódź i Miedzi Legnica, lecz póki co jego przeprowadzka do elity nie doszła do skutku.

– Wyrocznią w tej materii jest dla mnie dyrektor Góralczyk. Odnośnie Patryka, od wielu dni nie mam na ten temat informacji, dlatego uznaję, że nic się nie dzieje. Jestem od pracy z materiałem, który mam – ucina szkoleniowiec, ale nie ma co ukrywać, że zastąpienie Szwedzika na tym etapie przygotowań do sezonu byłoby niemalże misją niemożliwą.


Na zdjęciu: Marko Roginić to ten, który zaczął strzelanie GieKSy na słowackiej ziemi. Czy dziś w Bańskiej Bystrzycy katowiczanie dorzucą coś jeszcze?
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus