GKS Katowice. Warto było mu zaufać

Od momentu, gdy Michał Kołodziejski wrócił do pierwszego składu GieKSy, jej wyniki wyraźnie się poprawiły.


W rundzie jesiennej środkowy obrońca, który w najbliższy poniedziałek będzie obchodził 29. urodziny, był podstawowym wyborem trenera Rafała Góraka. Dopiero pod koniec minionego roku usiadł na ławce rezerwowych, a na boisku nie było go przez kolejne 9 spotkań.

Nie był zadowolony

19 kwietnia, w meczu ze Stomilem Olsztyn, Kołodziejski po raz pierwszy w 2022 roku pojawił się na murawie, a GKS przełamał swoją złą passę i w końcu wygrał, pokonując „Dumę Warmii”. W derbach z Tychami stoper nie zagrał, ale wybiegł w podstawowej jedenastce w spotkaniu ze Skrą – również wygranym. W miniony weekend, w Niepołomicach (remis 1:1 z Puszczą), Kołodziejski był z kolei wyróżniającą się postacią drużyny. Obok Adriana Błąda to właśnie jemu należały się największe pochwały.

– Ocenę zostawiam innym, ja zawsze pracuję tak samo – skomentował swój powrót do składu Michał Kołodziejski, były piłkarz m.in. GKS-u Bełchatów czy Elany Toruń. – Oczywiście nie byłem zadowolony, gdy nie grałem, bo jako sportowiec mam swoje ambicje i zawsze chcę grać. Nie ukrywam, że było mi ciężko, ale wierzyłem, że ta szansa nadejdzie – powiedział Kołodziejski, cytowany na oficjalnej stronie klubu po jednym ze swoich najlepszych występów w ostatnim czasie.

Kapitalna interwencja

W pierwszej połowie meczu gospodarze z Niepołomic nieraz napędzili katowiczanom stracha. Stworzyli kilka niezłych sytuacji, ale nie byli w stanie pokonać Dawida Kudły. Swoją zasługę w tym miał właśnie Michał Kołodziejski. Gdy Hubert Tomalski wykazał się finezyjną podcinką, finalizując składną akcję Puszczy, wydawało się, że jego zespół wyjdzie na prowadzenie. Piłka zmierzała do siatki, ale w ostatniej chwili zareagował właśnie 28-letni obrońca, który cudem zdołał wybić futbolówkę – samemu zajmując jej miejsce za linią bramkową.

– Cieszy mnie tych kilka interwencji w polu karnym podczas meczu z Puszczą, bo nie dość, że na treningach pracujemy nad tym, by takie strzały blokować, to jeszcze taka interwencja oznacza, że rywal nie strzela gola. Dlatego więc bardzo się cieszę, że w pierwszej połowie po strzale Huberta Tomalskiego zatrzymałem piłkę – nie ukrywał radości zawodnik.

Górnicze derby

GKS poprawił swoje wyniki. W 4 ostatnich meczach zdobył 8 punktów na 12 możliwych. Oznacza to, że widmo spadku praktycznie nie wisi już nad Katowicami. Oczywiście, matematyczne szanse jeszcze są, jednak przewaga 7 punktów nad strefą spadkową jest niemalże niemożliwa do zaprzepaszczenia. Tym bardziej że już w najbliższym spotkaniu GieKSa podejmie imiennika z Jastrzębia-Zdroju, który po sezonie na sto procent pożegna się z pierwszoligową stawką. Jesienią w tych górniczych derbach padł bezbramkowy remis, teraz katowiczanie mogą zagwarantować sobie swój ligowy byt.

– Na pewno musimy trochę odpocząć, bo mieliśmy cztery mecze w krótkim okresie. Niektórzy z nas naprawdę dużo w tym czasie grali, ale byliśmy na to odpowiednio przygotowani. Wykorzystamy czas na regenerację i pracę przed meczem z GKS-em Jastrzębie. Nie widzę innej opcji niż komplet punktów na własnym stadionie już w sobotę – podkreślił Kołodziejski, wyjaśniając także, co stoi za serią 8 wyjazdowych spotkań, których jego drużyna nie przegrała. Jak na złość, niedawna passa 3 kolejnych porażek dotyczyła… meczów rozgrywanych przy Bukowej.

– Dobrze pamiętam, że na początku sezonu mieliśmy duże problemy z tym, żeby punktować na wyjazdach, więc sytuacja się odrobinę odwróciła. Nie szukałbym tutaj jednak jakichkolwiek prawidłowości. Czasami tak w piłce po prostu jest, różnie się sezon układa. Nie zmienia to faktu, że w ostatnim czasie rzeczywiście dobrze radzimy sobie na wyjazdach i postaramy się utrzymać tę serię do końca sezonu – przyznał Kołodziejski.


Na zdjęciu: Michał Kołodziejski rozegrał z Puszczą bardzo dobre spotkanie.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus