GKS Katowice. Wychowanek ocalony

Patryk G. będzie nadal występował w GKS-ie Katowice.


– Nie znamy wszystkich okoliczności sprawy. Zawodnik został wezwany do klubu, otrzymał naganę i karę finansową, która zostanie przeznaczona na cele społeczne – przekazał krótko Michał Kajzerek, rzecznik prasowy GieKSy, dodając, że to krótkie oświadczenie wyczerpuje na razie stanowisko klubu w sprawie 20-letniego wychowanka. G. – o czym pierwsza poinformowała „Gazeta Wyborcza” – wraz z kolegą przyznał się do zniszczenia trzech samochodów na ul. Moniuszki w nocy z soboty na niedzielę. Grozi im do 5 lat więzienia, z kolei trzeciemu mężczyźnie, który posiadał narkotyki (ale nie był nim piłkarz GKS-u) – do 3 lat. G. wraz z kolegą zostali znalezieni przez policję w aucie, którego nie byli właścicielami. Twierdzili, że było otwarte i czekali w nim na autobus. We krwi mieli ponad 1,4 promila alkoholu.

G. nie zostanie wyrzucony z klubu, trenuje z zespołem, przygotowując się do sobotniej inauguracji II-ligowej wiosny (GieKSa podejmie Sokół Ostróda). Nie dziwią jednak opinie, że klub wykazał się brakiem konsekwencji. Gdy latem 2019 roku czterech zawodników – Adrian Frańczak, Mateusz Kamiński, Mateusz Mączyński i Bartłomiej Poczobut – zabalowało na zakończenie zgrupowania w Rybniku-Kamieniu, skończyło się natychmiastowym rozwiązaniem kontraktów. Tym razem przy Bukowej zarządzono znacznie łagodniejszą karę, choć to przecież Patrykowi G. grozi wyrok, a kwartet „banitów z Kamienia” po prostu za ostro się zabawił.
G. to jeden z niewielu wychowanków w kadrze GKS-u. Trener Rafał Górak wierzył w niego na tyle, że uczynił go jednym z członków rady drużyny – obok Adriana Błąda czy Arkadiusza Jędrycha – zdarzało mu się nawet zakładać kapitańską opaskę. Gdy 20-latek przegrał rywalizację o miejsce w środku pola, przekwalifikowano go na prawą obronę. Jesienią nie zaliczył jednak w II lidze ani jednego występu, bo pewne miejsce w tym sektorze boiska miał Zbigniew Wojciechowski.


Czytaj jeszcze: Piłkarz GieKSy zatrzymany

Teraz G. dostaje od swojego macierzystego klubu drugie życie. Pewnie łatki, jaką sam sobie przyszył w miniony weekend, nie odklei nawet w razie walnego przyczynienia się do awansu GieKSy do ekstraklasy, ale dobrą grą może spróbować odkupić swe winy. O tym, że nie zawsze rozwiązanie kontraktu musi być jedynym słusznym posunięciem, przekonała Odra Opole. Miłosz Trojak mógł wylecieć z I-ligowca za napaść na taksówkarza, uszkodzenie jego mienia oraz zniszczenie miejskiej dekoracji świątecznej, ale klub podał mu rękę, a on odwdzięcza mu się dobrą grą. Inna rzecz, że wcześniej dał się poznać jako solidny i pomagający drużynie piłkarz. G. zaczął nie od boiska, a od alkoholowej afery. Jak skończy? Jego kontrakt kończy się 30 czerwca, wtedy też pożegna się ze statusem młodzieżowca. Ale pod górkę zrobił sobie już 4 miesiące wcześniej.